Stworzyć młodzieżowy klub. Miejsce, w którym można się uczyć, wymieniać poglądy, otwarcie mówić o tym, co się myśli, bawić się, tańczyć. Czy to grzech? Na prowincji w Irlandii lat trzydziestych ubiegłego wieku, nikt by się na coś takiego nie odważył. Nikt, poza Jimmym Graltonem. Historia, w której powraca wciąż aktualne pytanie: na ile kościół może ingerować w nasze życie?
Komentarze 0