Wstrząsające morderstwo w Sangrodzu. 22-latek z zimną krwią zabił swoich rodziców, a potem pojechał na spotkanie z dziewczyną. Tak wyglądała jedna z najgłośniejszych zbrodni końca lat 90. Nie był wcześniej karany.
22-letni Tomasz W. mieszkał ze swoimi rodzicami Heleną i Stefanem pod lasem w gajówce, która znajduje się z dala od zabudowań właściwej wsi. Codzienne życie rodziny upływało stosunkowo spokojnie, a do pewnych nieporozumień dochodziło w związku z tym, że wiosną 1999 roku Tomasz W. porzucił pracę w Niemczech. Było to wtedy, gdy młody mężczyzna poznał Karolinę S. i się w niej zakochał.
Cios prosto w serce 14 września 1999 roku Tomasz W. wstał o 7.00. Tego dnia był umówiony z Karoliną S. Kiedy jadł śniadanie, doszło do sprzeczki z matką. Kobieta wypomniała mu, że nie pracuje. Zasugerowała, że lepiej byłoby dla wszystkich, gdyby w ogóle nie wracał z zagranicy do domu. Wtedy Tomasz W. uderzył ją pięścią w twarz. Świadkiem zajścia był ojciec Stefan W. Podbiegł do syna i zaczął mu wymyślać za zachowanie wobec matki. Gdy ta opuściła dom i ruszyła w kierunku wsi, między mężczyznami doszło do szarpaniny. Zdenerwowany Tomasz W. chwycił leżący na stole nóż i zadał cios ojcu prosto w serce. Mężczyzna osunął się na podłogę; nie dawał znaków życia.
Matkę dogonił rowerem Tomasz W. wyjął nóż z rany ojca, wsiadł na rower i ruszył za matką. Zauważył ją w polu, około 300 metrów od gajówki. Rzucił w pośpiechu rower, dogonił kobietę, chwycił za ramię i przewrócił na ziemię. Następnie, klęcząc, zadał jej dwa ciosy w klatkę piersiową. Ciało przeciągnął do rowu i przykrył gałązkami. Nóż i buty wyrzucił w pole. Potem wrócił do domu, ukrył zwłoki ojca pod słomą w budynku gospodarczym i pojechał na spotkanie z dziewczyną. W nocy ciało Stefana W. wywiózł do lasu, wrzucił w wykopany dół, a następnie przykrył niewielką warstwą ziemi.
Zwłoki Heleny W. znaleziono tego samego dnia, natomiast Stefana W. dopiero 3 listopada. Odkrył je jeden z mieszkańców wsi, który zbierał w lesie grzyby. Tomasz W. przyznał się do popełnienia obu zabójstw. Lekarze orzekli, że nie jest chory psychicznie ani też upośledzony umysłowo, cierpi jedynie na zaburzenia osobowości. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Piotrkowie.
Komentarze 14