Minister edukacji był we wtorek rano gościem Radia Gdańsk. Pytano go m.in. o termin otwarcia szkół, które zostały zamknięte w połowie marca w związku z epidemią. - Rozważamy kilka wariantów – powiedział Piontkowski, dodając, że decyzja o wstrzymaniu stacjonarnej nauki do 24 maja "miała dać nieco dłuższą perspektywę".
- Decyzję o tym, czy powrócimy do stacjonarnej formy nauczania, podejmiemy w drugiej połowie mają. Wtedy będziemy mieli więcej informacji na temat tego, jak rozwija się epidemia. Będziemy opierali się nie tylko i wyłącznie na prognozach, ale już na rzeczywistych danych i wtedy łatwiej będzie podjąć decyzję o tym, co robić dalej – powiedział Piontkowski.
Przypomniał, że "kilka państw europejskich podjęło już decyzje o jakichś formach powrotu (uczniów – PAP) do szkoły".
- I skoro tam to było możliwe, to być może u nas także będzie to możliwe – powiedział, dodając, że "z korzyścią dla wszystkich uczniów byłoby, gdyby była możliwość powrotu do tego standardowego, tradycyjnego nauczania. - Uczniowie potrzebują także kontaktów rówieśniczych, ale także bezpośredniego kontaktu z nauczycielami – podkreślił.
Dodał, że ma nadzieję, że otwarcie szkół będzie możliwe w tym roku szkolnym. - Nawet gdyby miało to być zaledwie kilka tygodni, to – moim zdaniem – warto to zrobić – podkreślił.
Pytany o to, czy resort rozważa przedłużenie roku szkolnego i zmianę terminu wakacji, Piontkowski powiedział, że "na razie nie rozważamy takiego wariantu".
- Obowiązuje termin zakończenia zajęć dydaktycznych 26 czerwca, ale nie wiemy, co się wydarzy. Przecież epidemia zaskoczyła nas w pewnym momencie i nikt tego nie brał pod uwagę, musieliśmy się szybko do tego dostosować – zaznaczył.
Dodał, że nie wie, co wydarzy się za miesiąc czy dwa. - Dziś wydaje się, że nie ma zagrożenia dla zakończenia zajęć dydaktycznych w końcu czerwca – powiedział.
Pytany o szczegółowy harmonogram matur Piontkowski powiedział, że "w ciągu najbliższych kilku, kilkunastu dni dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej poda szczegółowy harmonogram".
Piontkowski był też proszony o komentarz do propozycji ZNP, aby odwołać egzamin ósmoklasisty, a nabór do szkół ponadpodstawowych odbył się na podstawie konkurs świadectw. Minister ocenił, że takie rozwiązanie nie byłoby sprawiedliwe. Przypomniał, że przy rekrutacji do szkół średnich „i tak bierze się pod uwagę oceny ze świadectwa".
- Jednak oceny wystawione na świadectwach zależą od charakteru nauczyciela, od typu szkoły i nie zawsze ta sama piątka w różnych szkołach będzie oznaczała rzeczywiście taką samą ocenę – podkreślił.
Piontkowski był też pytany o to, czy nie będzie problemu ze skompletowaniem większej liczby zespołów nadzorujących uczniów w czasie egzaminów. - Nie wiem, czy będzie potrzeba aż tak dużo zespołów, bo nie wiem, czy będziemy musieli zachować aż dwa metry odległości między ławkami, być może półtora metra wystarczy i wtedy rzeczywiście być może kilka dodatkowych zespołów egzaminacyjnych może być koniecznych w danej szkole – powiedział.
Dodał, że rozporządzenia o przeprowadzania egzaminu ósmoklasistów są w przygotowaniu i znajdzie się w nich rozwiązanie tej kwestii. - Być może dopuścimy możliwość mniejszej liczby osób w zespole nadzorującym – poinformował.
Anna Kisicka/PAP
Komentarze 24
13.05.2020 11:16
Dzis konferencja , już chcą otwierać szkoły. Oby nie było potem powtórki że Śląska. Dzieci nie transmitują koronawirusa? A przecież były przypadki że dzieci straciły życie ! Poza tym mogą być zarażone i o tym nie wiedzieć. Mamy przecież mieszkańców objętych kwarantanną i nie wiadomo czy takie dziecko nie jest zakażone lub czy nagle nie będzie i przyjdzie do szkoły zarazi innych plus nauczycieli i innych pracowników !
11.05.2020 22:45
Zamykano szkoły jak było niewiele zakażonych , zaledwie do 5 osób chyba ? Może mniej ? A teraz jak jest ok 300 dziennie chcą otwierać ? Najwięcej przypadków na Śląsku ale nie tylko. Poza tym ludzie mają rodziny , kontakt i nie wiadomo kto z kim się widział odkąd zniesiono restrykcje w poruszaniu się i podróżując ktoś inny mógł zarazić się będąc na Śląsku. Tyle już trwa nauka zdalna to uważam że nie powinni otwierać szkół. Jeśli już jest duża potrzeba to zajęcia opiekuńcze dla potrzebujących i chętnych a nie obowiązkowe lekcje.
10.05.2020 18:08
Ja też nie pośle moich dzieci do szkoły .W razie zakażenia już widzę jak mi od tak sobie porobią testy skoro tyle się słyszy że zwykli ludzie mają sobie czekać i obserwować objawy ( nawet gdy ktoś z ich rodziny ma koronowirusa ). Kto będzie dezynfekował korytarze , ubikacje , szatnie co chwila ? Kto upilnuje odległości ? Jak w klasie pomieszczą uczniów by zachować dystans ? Na przerwie ? Nie widzę sensu narażać dzieci na około 2 tygodnie , bo odejdzie Boże Ciało , egzaminy , ostatni tydzień gdy połowa już nie chodzi to tych dni nauki zostaje już tylko kilkanaście.
10.05.2020 14:54
Dla mnie też jest głupotą posylac dzieci do szkoły na 2 tygodnie. I jak sobie to wyobrażają że dzieci w szkole będą siedzieć przez 5,6 godzin w maseczkach?Nie wyobrażam sobie tego. Ja też nie puszcze mojego dziecka!
08.05.2020 23:18
Głupota otwierać szkoły przed samymi wakacjami, gdzie liczba chorych nie spada, tak jak i było głupotą to, że zamykali szkoły gdy było 30 chorych w całej Polsce. Wszystko co się ostatnio dzieje u nas to jedna wielka głupota!