TERAZ15°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

Pierwsze takie spotkanie w Piekarach

JaKac1
JaKac1 śr., 6 lipca 2011 10:03
(list do redakcji) Z arkuszy szarego papieru wyłaniają się bajkowe chatki, drogi zawsze prowadzące do roztańczonych domków, niczym z prac Nikifora, nad którymi rozpościerają się tęcze. Koty, konie, kolorowe smoki, motyle, bociany czekają na swoich gospodarzy. Barwne i roześmiane twarze „Państwa Piekarów” oraz gromadki ich dzieci. To tylko nieliczne motywy, które pojawiły się na ponad dwudziestu pracach plastycznych dzieci z niewielkiej (ale bardzo starej, bo pochodzącej z XI wieku) wsi Piekary.

Wykryto bloker reklam!

Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.

Być może dla większości tych dzieci  minione sobotnie popołudnie (z grą terenową, warsztatem plastycznym, ogniskiem i dyskoteką będzie jedyną atrakcją tych wakacji. Ten czas wolności spędzają, jak niemal co roku, w miejscu zamieszkania, w urokliwym, ale znanym otoczeniu, bez nowych sytuacji i bodźców. Tak zapewne byłoby i w tym roku, gdyby nie inicjatywa jednej z mieszkanek Piekar, a prywatnie także artystki plastyka. To ona była inicjatorką i główną wodzirejką sobotniej zabawy. W stroju Pierrota i ostrym klaunowskim makijażu przez kilka godzin przewodziła grupie coraz bardziej spontanicznych i rozentuzjazmowanych dzieciaków.

Najmłodszy uczestnik zabawy miał trzy lata, najstarsi dowody osobiste w kieszeniach. Oczywistym jest, że pomysłodawczyni rozpoczynającego wakacje spotkania „Tajemnica Państwa Piekarów” sama nic by nie wskórała. Na jej pomysł błyskawicznie i skutecznie odpowiedziały członkinie Koła Gospodyń Wiejskich – często mamy, ciocie, babcie i sąsiadki dzieci przygotowując słodki podwieczorek oraz strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej, którzy fachowo nadzorowali wspólne ognisko. 


Co ciekawe, niektóre inicjatywy rodziły się spontanicznie w trakcie zabawy. Bez zapowiedzi, pojawił się woźnica zaczarowanej bryczki, na przejażdżkę którą oczekiwała rozbawiona gromadka piekarskich dzieci i ich przyjaciół. Po chwili cała ferajna mogła z bliska obejrzeć wyposażenie strażackiego wozu bojowego. Największą atrakcją był oczywiście czerwony hełm dowódcy. Starsi chłopcy spróbowali także swych sił podczas niewielkiej symulacji gaszenia ognia. - Wśród tych chłopaków będą nasi następcy – komentowali zmagania młodzieży strażacy. 


Kiedy kończyło się popołudnie i wszyscy wracali do domów nie tylko „czuli się bardziej razem”, ale w sercach tak młodych, jak i starszych tliła się nadzieja, że było to pierwsze, ale nie ostatnie takie spotkanie.

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 0

    reklama

    Dla Ciebie

    15°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio