- Samo włączenie się do ruchu spod szpitala przy Czaplinieckiej zajmuje przynajmniej 15 minut.
- Przejechanie odcinka od szpitala do pierwszych świateł około godziny 15.00 to mniej więcej 25 minut, ale korki w Bełchatowie są właściwie o każdej porze.
- Czasem rezygnuję z czekania na emzetkę, bo przez te korki nie wiadomo, kiedy przyjedzie.
Takie głosy bełchatowian dotarły do naszej redakcji. Dlaczego Bełchatów jest tak zakorkowany? Jak radzą sobie w tych okolicznościach pogotowie, policja, autobusy miejskiej komunikacji, czy wreszcie zwykli kierowcy? I właściwie dlaczego trzeba stać?
Remonty muszą być
Kto z nas nie narzekał kiedyś na stan dróg? Okazuje się jednak, że kiedy owe dziurawe drogi zaczynają być remontowane... znów narzekamy, bo zaczynają się objazdy, korki, utrudnienia. W Bełchatowie w tym roku jest ich naprawdę dużo. Nową nawierzchnię zyskała ul. Czyżewskiego, zamknięta (bo w przebudowie) jest ulica Pabianicka wyprowadzająca ruch w kierunku Łodzi, cały czas w budowie jest os. Ludwików, nowe ulice powstają na osiedlu Binków (ul. Węglowa i św. Barbary), modernizowane są ulice w rejonie szpitala wojewódzkiego.
W sumie (jak informował na początku tego roku prezydent Marek Chrzanowski) na drogi zapisano w tegorocznym budżecie ponad 21 milionów złotych, w tym na same inwestycje ponad 12 milionów.
Ale taki zakres robót to niestety także trudności komunikacyjne.
Pogotowie i policja w korku
O to, jak w korkach radzi sobie pogotowie ratunkowe, zapytaliśmy Rafała Kaczmarka, zastępcę dyrektora do spraw medycznych Centrum Medycznego Riemer w Bełchatowie, które jest odpowiedzialne za pomoc doraźną na terenie Bełchatowa i powiatu.
- Na szczęście mamy coś takiego, jak sygnały dźwiękowe, więc jeżeli widzimy, że sytuacja na drodze jest mocno zaogniona, to kierowcy sobie radzą, nie ma innej możliwości. Nie musimy stać w tych samych korkach, co pozostali uczestnicy ruchu, aczkolwiek czasami, kiedy ratownicy się nie spieszą czy wracają do stacji, oczywiście jadą jak Bóg przykazał i stoją na tych samych światłach. W drugą stronę, czyli na wezwania, mamy niebieskie sygnały, dźwiękowe i staramy się, aby czas dojazdu był jak najkrótszy. Nie zauważyliśmy obecnie, żeby to wydłużyło jakoś szczególnie ten czas. Roboty remontowe oczywiście znacznie utrudniają ruch, przejazdy, ale musimy sobie jakoś radzić. Miasto zazwyczaj wcześniej powiadamia nas o wszystkich zmianach na drogach, remontach, wyłączeniach. To są dobre informacje, bo kierowcy się z nimi zapoznają i jakoś sobie objeżdżają te miejsca. Są to zresztą ludzie, którzy znają ten teren, więc nie ma z tym kłopotu – tłumaczy szef pogotowia.
- Na szczęście zakończyły się już roboty na nitce od wlotu do Bełchatowa od strony Piotrkowa Trybunalskiego, więc to już jest ułatwienie. Natomiast jest jeszcze jedna ulica zamknięta (wylot na Łódź, ulica Pabianicka). Ten remont drogi faktycznie jest utrudnieniem, ponieważ trzeba nadrobić spory kawałek, żeby dojechać w tamtą stronę. I tu nie chodzi już o ilość kilometrów i paliwo, które spalamy, ale o czas. To jedno z głównych utrudnień, które nas jeszcze nęka. Wiadomo jednak, że jeżeli chcemy jeździć po dobrych drogach, musimy trochę pocierpieć – mówi Rafał Kaczmarek.
A co z dojazdem do samego szpitala, bo Czapliniecka jest dość mocno zakorkowana?
- W przypadku, kiedy na pokładzie wieziemy pacjenta wymagającego szybkiej interwencji, to radzimy sobie, bo mamy sygnały. Wiadomo natomiast, że korki są i nagle nie znajdziemy jakiejś arterii drogowej, która pozwoli to rozładować. Problemem jest to, że przez Bełchatów pchnięty jest cały ruch tranzytowy. TIR-y stoją w korkach w jedną i drugą stronę i blokują. Podobnie jak dojazd ze strony Szczercowa, czyli krajowa 8 – wjazd do Bełchatowa jest utrudniony – dodaje szef pogotowia.
O to, jak zakorkowany Bełchatów ocenia policja, zapytaliśmy podkomisarza Sławomira Szymańskiegonextpage- To oczywiście administrator drogi odpowiada za to, by ona była drożna. My jesteśmy od tego, by pomagać, jeśli wystąpią doraźne kłopoty (jeśli np. dojdzie do wypadku, do zablokowania drogi) – mówi podkomisarz Sławomir Szymański, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie.
Czy te doraźne sytuacje zdarzają się częściej w związku z korkami?
- Nie, ilość zdarzeń z tego tytułu nie wzrosła, natomiast jeśli chodzi o zakorkowanie, czyli istotne spowolnienie ruchu, to można powiedzieć nawet, że skutki zderzeń w takich sytuacjach są mniej dotkliwe, niż przy wyższych prędkościach. Tu można stwierdzić – choć z pewnością wielu kierowców wolna jazda denerwuje i jest dla nich uciążliwa – że z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu – jest wtedy bezpieczniej. Nie chcę przez to powiedzieć, że tak powinno być, jednak z punktu widzenia dbałości o bezpieczeństwo uczestników ruchu drogowego taka sytuacja obniża poziom zagrożenia.
Z doraźnymi problemami natomiast sobie sprawnie radzimy, czego przykładów mogę wymienić bardzo wiele. A co do akurat takiej, a nie innej organizacji ruchu... Administrator, jeśli wydaje stosowne pozwolenia na zamknięcie drogi, to ma do tego prawo i może to zrobić. W tym momencie opinia policji nie jest wiążąca. My zresztą tę opinię wyrażamy w takim zakresie, jak np. oznaczyć objazd, jak ustawić znaki, żeby na tym odcinku, gdzie ruch został zmieniony, było bezpiecznie, wreszcie - jakie to mają być znaki. Jeśli już dojdzie do organizacji objazdu, sprawdzamy, czy dokonano właściwego oznakowania – dodaje Szymański. - Jeżeli chodzi o dojazd do różnych zdarzeń drogowych, to policjanci mają możliwość włączania sygnałów świetlnych i dźwiękowych w sytuacjach nadzwyczajnych i gdy takie sytuacje powstają, oczywiście z tego uprzywilejowania korzystają. Jeżeli nie ma takiej potrzeby, żeby dojechać gdzieś bardzo szybko, radiowóz stoi w tym samym korku, w którym stoją pozostali kierowcy.
Samochodów na mieszkańca prawie tyle, ile w stolicy
Czy remonty to jedyna przyczyna korków w Bełchatowie? Wydaje się, że nie do końca, a bełchatowianie... trochę sami są sobie winni, bo ilość samochodów jest porażająca. Bełchatów plasuje się tuż za Warszawą (1189 aut na tysiąc mieszkańców – dane z raportu NIK z 2010 r.), wyprzedzając takie miasta, jak chociażby Gdańsk (626), Wrocław (642), Poznań (638), nie mówiąc już o innych europejskich miastach: Monachium (467), Berlin (319), Drezno (391).
W Bełchatowie ta liczba – według szacunkowych obliczeń – przekracza tysiąc. Powiat bełchatowski to ok. 112 tys. mieszkańców. Zarejestrowanych samochodów – 87.455, ale, jak podaje Starostwo – ok. 70% z nich (a więc ponad 61 tys.) przypada na samo miasto. W Bełchatowie mieszka ok. 60 tys. osób. Z liczb wynika więc, że właściwie każdy statystyczny bełchatowianin ma samochód.
- W 2011 roku na terenie powiatu bełchatowskiego (miasto plus okoliczne gminy) zarejestrowanych było 87.455 pojazdów – informuje Krzysztof Borowski, rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego w Bełchatowie. – Co roku rejestrujemy ok. 10.000 nowych pojazdów, wydajemy prawie 5 tys. praw jazdy. W Bełchatowie prawie każdy jeździe swoim samochodem (nawet uczniowie szkół średnich, co widać na szkolnych parkingach) – dodaje Borowski. Do tego dochodzą przyjezdni, którzy pozbawieni sprawnej komunikacji publicznej, przyjeżdżają do miasta własnymi samochodami. – W każdej rodzinie są po 2 – 3 samochody – dodaje rzecznik Starostwa.
A może przesiąść się do emzetki?
- Właściwie to chętnie korzystałabym z komunikacji miejskiej, bo nie bardzo lubię jeździć samochodem (szczególnie w korkach), ale częstotliwość kursowania autobusów jest tak mała, że ostatecznie wybieram samochód – mówi pani Ewa. Podobnie myśli chyba większość bełchatowian i spirala nakręca się sama. Pasażerów nie ma, bo nie ma autobusów, autobusy jeżdżą rzadziej (co 30 – 45 minut poza szczytem, co 10 – 15 minut w szczycie), bo nie ma pasażerów (dziennie z usług Miejskiego Zakładu Komunikacji w Bełchatowie korzysta ok. 2.200 osób - głównie młodzież szkolna). A gdyby tak 100 osób (bo tyle mieści się w jednym dużym autobusie) przesiadło się ze swoich osobówek do emzetki... – korek byłby na pewno krótszy. Tym bardziej, że MZK kusi atrakcyjnymi cenowo biletami sieciowymi i nowym taborem. – Mamy 10 nowych (bo z 2011 r.) klimatyzowanych autobusów (8 solarisów, 2 autosany), poza tym 9 manów niskopodłogowych. Te z klimatyzacją rzeczywiście dobrze sprawdzają się latem i właśnie w tym okresie sporo osób z nich korzysta – mówi Paweł Rutkowski, prezes zarządu MZK w Bełchatowie.
Ale czy nasze przyzwyczajenia da się łatwo zmienić? Być może coraz większe korki dadzą nam w końcu do myślenia.
Anna Wiktorowicz
Komentarze 0