TERAZ1°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

W piotrkowskiej komendzie nikt nie pracuje?

A.Stańczyk
Aleksandra Stańczyk niedz., 4 listopada 2012 10:06
W centrum miasta ukradli mu tablice rejestracyjne. Nauczony doświadczeniem znajomego, na którego konto złodzieje ukradli sporo benzyny, postanowił jak najszybciej zgłosić kradzież piotrkowskiej policji. Okazało się, że wcale nie było to proste.
Zdjęcie

Do kradzieży doszło na ul. Norwida 22 października około godziny 13. Poszkodowany piotrkowianin, pan Paweł, zadzwonił pod 997, chcąc zgłosić przestępstwo. - Telefon odebrał dyżurny, który stwierdził, że nie może przyjąć takiego zgłoszenia – co już mną trochę wstrząsnęło. Przecież od tego tam jest, żeby zgłoszenie przyjąć. Ale w porządku, udałem się do komendy osobiście. Na miejscu pani w okienku powiedziała, żebym chwilkę poczekał: - Jak będzie wolny policjant, to za chwilkę pana przyjmie - powiedziała. Za parę minut dowiedziałem się, żeby przyjść za godzinę, bo wszyscy policjanci są na akcji i nie ma kto przyjąć ode mnie zeznań.

 

Umówiłem się na kilka minut po 15. Pomyślałem, w porządku. Zdążę jeszcze złożyć wniosek do wydziału komunikacji o wydanie nowych tablic rejestracyjnych, bo urząd czynny do 17.00. Przyszedłem po 15. Pani w okienku znowu powiedziała mi, żeby przyszedł później – za półtorej godziny. Wtedy na pewno policjanci wrócą i mnie obsłużą. Trochę mną to wstrząsnęło, ale co miałem zrobić – faktu kradzieży cały czas nie zgłosiłem – a wiadomo, zależało mi na czasie – opowiada pan Paweł. - Dobrze, że nie jestem z innego miasta, wtedy byłby dopiero problem. I co dalej? Przyszedłem o 16.30. Panienka z okienka mówi: “Przepraszam pana, ale nadal nikogo nie ma. Niech pan przyjdzie po 20.00”. Do domu mam niedaleko – całe szczęście.

 

Byłem ponownie na komendzie o 20.00 i wówczas dowiedziałem się, że w tej chwili jest zmiana służby, odprawa, więc, jakbym poczekał pół godzinki, to wtedy policjant mnie już na pewno przesłucha. Wtedy to się już zdenerwowałem. - Nie mogła mi pani tego powiedzieć wcześniej? - zapytałem. Pani mnie przeprosiła. Zadzwoniłem w końcu do dyżurnego i zapytałem, ilu w Piotrkowie pracuje policjantów? Uzyskałem odpowiedź, że 300, a na nocnej zmianie jest 10 – złapałem się wtedy za głowę. Na mecze eskortuje się całe tabuny kibiców, a jak obywatel chce zgłosić kradzież, to każą mu tyle czasu czekać. To jest paradoks – dodaje pitorkowianin.


Kradzież udało się w końcu zgłosić. Udało się także uzyskać potrzebne zaświadczenie - choć nie od razu. Gdzie byli policjanci? Co w tym czasie robili? Czy było ich aż tak mało, że Bogu ducha winien pan Paweł spędził prawie dwanaście godzin pod drzwiami komendy. Policja nie udzieliła w tej sprawie jednoznacznej odpowiedzi, tłumacząc, że najważniejsze jest w tym momencie ustalenie szczegółów pierwszej rozmowy poszkodowanego z dyżurnym ruchu. - Dyżurny nie pamięta takiego zdarzenia. Musi najpierw odnaleźć zapis w dzienniku. Bez tego nie możemy gdybać nad dalszym przebiegiem zdarzeń. Będziemy to ustalać – mówi Ewa Drożdż z piotrkowskiej policji. Z kolei na pytanie, czy w Piotrkowie pracuje za mało policjantów, uzyskaliśmy odpowiedź, że to nie jest prawda, a pytanie zostało zadane z niewłaściwej strony.


Janusz Kaczmarek

Podsumowanie

    Komentarze 43

    reklama

    Dla Ciebie

    1°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio