Piłkarze ręczni Piotrkowianina walczący o utrzymanie w Orlen Superlidze przegrali z ostatnim w tabeli Śląskiem Wrocław 27-29 i znacznie utrudnili sobie sytuację w tabeli. Przed tym spotkanie nasz zespół miał na koncie 22 pkt, a Śląsk tylko 7, ale i tak rywale byli lepsi.
Mecz rozpoczął się od wyrównanej gry do stanu 2-2. Później nasi zawodnicy rzucili trzy kolejne bramki i wyszli na prowadzenie 5-2. Jednak nagle nastąpił przestój i zawodnicy Śląska Wrocław wyrównali stan meczu (6-6), a później wyszli na kilkubramkowe prowadzenie (9-13 i 10-14). Ale to nie był efekt ich świetnej gry, tylko fatalnego fragmentu w wykonaniu podopiecznych Michała Matyjasika. Każdy atak był nieudany, za to goście trafiali do naszej bramki. Co ciekawe trzy punkty zainkasował bramkarz rywali. Słabo w tym czasie grał doświadczony Stanisław Makowiejew. Zmiana golkeapera w naszej drużynie i lepsza skuteczność spowodowała, że pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 15-15. W naszej bramce świetnie spisywał się Artur Kot, który obronił rzut karny i rzucił jedną z bramek.
Druga połowa to wyrównana gra do 45 minuty, Piotrkowianin nawet wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Niestety dla nas klasą dla siebie był bramkarz Śląska, poza tym nasi zawodnicy popełniali najprostsze błędy. Wrocławianie wyszli na trzy bramki przewagi, jednak gospodarzom udało się wyjść na ostatnie prowadzenie w tym meczu 26-25. Potem było już tylko gorzej. Jak grali piotrkowianie niech świadczy fakt, że grający w przewadze sześciu na trzech nie potrafili rzucić bramki. Rywale za to rzucali i wygrali.
Było to bardzo słabe widowisko, mniej błędów popełnili jednak zawodnicy Śląska i wygrali. Do tego mieli znakomitego zawodnika w bramce. Znawcy szczypiorniaka podkreślali też, że błędy popełnił również trener Piotrkowianina Michał Matyjasik, który nie dokonywał właściwych zmian i źle ustawił taktykę na ostatnie minuty meczu.
- Sami sobie robimy problem. W pierwszej połowie mogliśmy wygrywać spokojnie różnicą 4-5 bramek. Nie potrafiliśmy jednak wykorzystać wielu sytuacji. Popełniliśmy proste błędy, które rywal z zimną krwią wykorzystał. Nam tej zimnej krwi zabrakło w końcówce. Trudno, stało się - walczymy dalej, a przed nami są jeszcze trzy spotkania - powiedział po meczu Michał Matyjasik.
- Bardzo cieszy nas to, że wreszcie wygraliśmy. Wreszcie w końcówce uśmiechnęło się do nas szczęście. Wiemy, że nadal nasza sytuacja w tabeli jest bardzo trudna, ale do końca będziemy walczyć o jak najwięcej punktów - zapewnił najlepszy zawodnik spotkania, bramkarz Śląska Marcin Młoczyński, który oprócz wielu skutecznych interwencji popisał się również czterema celnymi rzutami od własnej bramki. To rzadko spotykany wyczyn.
Piotrkowianin – Śląsk Wrocław 27-29 (15-15)
Piotrkowianin: Chmurski, Kot 1, Lewandowski - Wawrzyniak 1, Dróżdż 2, Wadowski 1, Żyszkiewicz 2, Mastalerz 4, Filipowicz 1, Surosz 1, Pożarek, Kowalski 6/4, Grzesik 4, Makowiejew 2, Rutkowski 2.Kary: 14 min (Dróżdż x2, Mastalerz x2, Wadowski, Kowalski, Makowiejew)Rzuty karne: 4/5
Śląsk: Młoczyński 4, Małecki - Kornecki 3, Przybylski 1, Mucha 8/2, Majewski 1, Granowski, Famulski, Adamski 2/1, Kołodziejczyk 1, Gądek 2, Ramiączek 3, Salacz 1, Wielgucki 1, Ciepielik 2.Kary: 12 min (Salacz x2, Gądek x2, Kołodziejczyk, Adamski)Rzuty karne: 3/6
Komentarze 25