„Europa” to bodajże najsłynniejszy i najbardziej okazały piotrkowski lokal pierwszej kategorii, zlokalizowanym przy placu Kościuszki, dawniej zwanym Bernardyńskim. Kiedy powstała słynna „Europa” nikt tak naprawdę nie wie. Prawdopodobnie był to początek ubiegłego wieku.
Bernardyński zegar od ponad stu lat jest jednym z symboli Piotrkowa. Od blisko pięciu piotrkowianie mogą według jego wskazówek ustawiać swoje zegarki, bowiem odmierza on czas z dokładnością do atomowej sekundy. Nikt nie musi go już nakręcać ani kontrolować, sam przestawia się z czasu zimowego na letni i z letniego na zimowy, a wszystko za sprawą pewnego sygnału radiowego...
Dwudziestoletnia klacz Strzałka nie miała łatwego życia. Ciężka praca, brak swojego stada. Jeden telefon do piotrkowskiego schroniska odmienił jej los.Któregoś dnia w piotrkowskim schronisku dla zwierząt zadzwonił telefon. Maria Mrozińska, pracownik placówki, usłyszała w słuchawce historię pewnego konia. Dzwoniła kobieta z powiatu radomszczańskiego, mówiąc, że jej mąż chce sprzedać na rzeź klacz, która od lat jest w ich gospodarstwie, ale nie jest im już potrzebna. Pytała, czy Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami i schronisko mogłoby uratować zwierzę. - Ten telefon obudził w nas na nowo przykre odczucia co do losu zwierząt sprzedawanych na rzeź – mówi Grażyna Fałek z piotrkowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - One są transportowane w strasznych warunkach. Nasze towarzystwo sprawdziło naocznie, jak to wygląda, i przyznam, że już więcej tego robić nie będziemy, bo to przekroczyło naszą wytrzymałość psychiczną. Cieszę się przynajmniej z tego, że w tej kobiecie obudziły się jakieś uczucia i sentyment do zwierzęcia – relacjonuje Grażyna Fałek.
„Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” obwieściła dzień po pierwszych prawie wolnych wyborach parlamentarnych aktorka Joanna Szczepkowska. A był to okres szczególny. Jak wtedy wyglądał Piotrków Trybunalski? Czy, jak twierdzi większość, był to czas radości z nadchodzących przemian i oczekiwania na prawdziwą wolność? Czy może także obaw i odwracania wszystkiego „do góry nogami”?
4 czerwca 1989 roku odbyły się pierwsze w powojennej historii Polski częściowo wolne wybory do Sejmu oraz całkowicie wolne do przywróconego Senatu. Zakończyły się zwycięstwem opozycji startującej jako Komitet Obywatelski „Solidarność”.
Klęskę poniosła strona rządząca, której udało się zdobyć tylko 5 miejsc w Sejmie (w pierwszej turze). Klęskę przez wielu oczekiwaną, ale dla wielu klęskę zupełnie niespodziewaną.
W idealnym stanie oddano go do użytku ponad rok temu. Dziś niewiele pozostało z tamtego widoku. Brakuje klamek w drzwiach, zniszczone są włączniki od światła, ściany ozdobione napisami z krwi i farby, mnóstwo śmieci, mimo codziennej pracy sprzątaczki, i powybijane szyby. Libacje na klatce schodowej nie są tu rzadkością. Mowa o komunalnym bloku przy ulicy Iwaszkiewicza. Większość mieszkańców ma już dość mieszkania w takich warunkach.
Blok przy ulicy Iwaszkiewicza zaadaptowany został do celów mieszkaniowych po ówczesnym akademiku. Jest lokalem komunalnym. Wyremontowany i oddany do użytku został w lutym ubiegłego roku. Przyszli mieszkańcy tego miejsca z tzw. listy oczekujących cieszyli się z nowego, atrakcyjnego lokum. Niektórzy jednak szybko się rozczarowali. Zaskoczeni "różnorodnością" stylu życia niektórych mieszkańców, mają dość tego miejsca.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami urodziła się maleńka, śliczna dziewczynka. Była tak mała, że mieściła się na dłoni dorosłego człowieka. Ważyła 600 gramów i mierzyła 33 centymetry. Jej rodzice nadali jej imię Calineczka.Tak naprawdę dziewczynka ma na imię Natalia, urodziła się trzy lata temu i do niedawna mieszkała w Piotrkowie Trybunalskim. Radość, płacz, strach, śmiech. Takie emocje towarzyszyły rodzicom Natalki, kiedy przyszła na świat. Poród w 24. tygodniu ciąży był konieczny, a zespół lekarzy ratował nie tylko dziecko, ale również i matkę. Każda bajka kończy się dobrze.
Premier przyznaje się dziennikarzom do palenia marihuany, a prezydent - na potrzeby tabloidu - obściskuje się z żoną. Były szef rządu tańczył na studniówce, kopał piłkę i lepił bałwana. Po co? Aby pokazać swoją inną, bardziej „ludzką” twarz – czytaj: zdobyć głosy wyborców. Sprawdziliśmy, jak o swój wizerunek dbają czołowi piotrkowscy politycy.
Chcąc być politykiem, nie wystarczy być sobą.
Były łzy, śpiewy i wspomnienia, były podziękowania i gratulacje, a przede wszystkim życzenia
powrotu – tak wierni żegnali ojca Andrzeja Lemiesza, superiora piotrkowskich jezuitów i kustosza sanktuarium Matki Bożej Trybunalskiej, który rozstaje się z miastem.
W Piotrkowie spędził ostatnich dziewięć lat życia i, choć go opuszcza, nie wyklucza powrotu. Jego pasją jest duszpasterstwo młodzieży, dla której w obozowych warunkach chętnie odprawia msze święte - choćby w stodole.
Korty tenisowe na “Budkach” i Bugaju? Nowe plany miejskich władz, czy też spojrzenie wstecz, w historię białego sportu nad Strawą? Przez szereg lat tenis ziemny w Piotrkowie zaliczany był do sportów elitarnych, bowiem na tę grę pozwolić sobie mogli tylko najbogatsi...