"Powiatowy lekarz weterynarii, biorąc pod uwagę stopień zaawansowania prac związanych z budową nowego schroniska dla zwierząt przy ulicy Podole, zezwala na ponowne przyjmowanie zwierząt do dotychczasowego schroniska dla zwierząt przy ulicy Glinianej" - oto fragment pisma wystosowanego przez powiatowego lekarza weterynarii Macieja Błachiewicza do prezydenta miasta.
Trzech więźniów z piotrkowskiego aresztu pomaga przygotować piotrkowskie schronisko dla zwierząt do przetrwania kolejnej zimy. Tym samym placówka otrzymała nieocenioną pomoc, której zarządzający schroniskiem nawet się nie spodziewali.
Wataha bezpańskich psów pojawiła się w rejonie bloków przy ul. Słowackiego i Zamenhoffa na początku wakacji. Były to - wedle relacji niektórych mieszkańców - trzy psy, wedle innych - cztery, w tym dwa duże, których można się było bać od samego początku.
- Piotrkowskie schronisko jest zamknięte, ale tylko pod względem przyjmowania, a nie wydawania zwierząt – apeluje i przypomina Grażyna Fałek, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Okazuje się, że mieszkańcy Piotrkowa, ze względu na decyzję powiatowego lekarza weterynarii, który 15 września br. zabronił przyjmowania zwierząt, nie adoptują psów.
Blisko miesiąc trwały poszukiwania placówki w regionie, która byłaby skłonna przyjąć czworonogi z Piotrkowa. Wiadomo już, że niemal na pewno zwierzęta trafią do prywatnego schroniska w Łodzi. W przeciągu kilku dni ma zostać podpisana stosowna umowa.
Wiem, ale nie powiem - taka jest odpowiedź magistratu na pytanie, dokąd będą trafiać bezdomne psy w związku z zakazem przyjmowania ich do miejskiego schroniska. Jak tłumaczy wiceprezydent Adam Karzewnik, ujawnienie nazwy i adresu nowego "schroniska" może spowodować, że organ, który je prowadzi, odstąpi od podpisania umowy z Piotrkowem.
Od kilku do kilkunastu zgłoszeń dziennie, odnośnie przyjęcia bezpańskich zwierząt do schroniska, odbierają pracownicy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. w Piotrkowie.
Powiatowy Lekarz Weterynarii w Piotrkowie nie złoży doniesienia do prokuratury przeciwko prezydentowi Krzysztofowi Chojniakowi. Jak twierdzi-nie chce zaogniać i tak trudnej już sytuacji.
Sporo kłopotów narobił władzom miasta Powiatowy Lekarz Weterynarii. Jego decyzja o braku możliwości przyjmowania zwierząt oznacza w praktyce, że Piotrków od wczoraj nie realizuje zadań własnych gminy, naruszając także ustawę o ochronie zwierząt. Jak się okazuje miasto nie podpisało jeszcze z nikim umowy, aby oddać w inne miejsce bezdomne zwierzęta.
Piotrkowianin Henryk Alama, który od lat interesuje się losem bezdomnych zwierząt, już od kilku miesięcy prorokował, że władze miasta w końcu "obudzą się z ręką w nocniku". Choć w innej formie, ale i z podobnymi obawami dzielił się z "Polską Dziennikiem Łódzkim" powiatowy lekarz weterynarii Maciej Błachiewicz. I wygląda na to, że czas spełnienia tego proroctwa nadszedł.