Bezdomni : Każdy ma swoją historię

Tydzień Trybunalski Piątek, 22 sierpnia 20089
Szarzy ludzie wałęsający się po dworcach z tobołkiem w ręku lub żebrzący przy supermarketach. Tacy, których omija się szerokim łukiem. Ludzie bez własności, bez tożsamości, bez przyszłości! To ogólnie przyjęty stereotyp człowieka bez dachu nad głową. Bezdomność jest powszechna i dotyczy również Piotrkowa. Tragiczne położenie bezdomnych rodzi najróżniejsze pytania. Jak to się stało, że nie mają domu? Jak dają sobie radę? Kto im pomaga? I jakie są historie ich życia?
Bezdomni : Każdy ma swoją historię
Lucyna z dworca

Godzina pierwsza w nocy. Piotrków od dłuższego czasu pogrążony we śnie. Na ulicach pustki. Odwiedzam dworzec PKP, stałe schronienie dla bezdomnych. Pustki. Na peronie drugim, na ławce nieruchoma, dziwna postać. Nie ulega wątpliwości, że to osoba idealnie pasująca do stereotypu człowieka bezdomnego. Podchodzę do niej. Śpi z głową na kolanach. Biała chustka na głowie, warstwy brudnych szmat na ciele, nogi zawinięte bandażem. Przy stopach sześć par starych butów i brudny, wełniany, pomarańczowy tobołek z wystającą butelką po wodzie mineralnej. Okazuje się, że starsza kobieta ma problemy ze słuchem. Boi się obcych, ale z czasem zaczyna odpowiadać na pytania. Lucyna. Tak brzmi jej imię. Twierdzi, że jest z Wrocławia. Tam ma siostrę. Jednym zdaniem odpowiada, że nie ma domu. Tej nocy będzie spała tu, na dworcu. Wygląda na to, że to nie pierwszy i nie ostatni nocleg w takim miejscu. Nie jest zbyt rozmowna. W kilku zdaniach wypowiadanych rzadko i obojętnie padło kluczowe: bezdomność to cierpienie, to straszne cierpienie. Oprócz biszkoptów nie przyjęła innej pomocy…

Ludzie bezdomni nikogo nie obchodzą

Dla pana Waldka nie było miejsca w rodzinie. Ma ponad 50 lat. Jest stałym bywalcem schroniska dla bezdomnych. Twierdzi, że 32 lata temu miał wypadek w pracy. Ciężki sprzęt zniekształcił mu rękę. Osiem lat temu przeżył, poważnie potrącony przez samochód. Jest starym kawalerem. – A kto by mnie tam chciał - mówi. Przez wiele lat pił, mył się w lokalnych kąpieliskach i całe dnie spędzał, leżąc półprzytomny w parku na ławce lub w jej bezpośrednim sąsiedztwie. Chwali się, że od 18 lipca tego roku nie pije i chociaż bardzo go kusi, nie chce wrócić do nałogu.
- Namawiają mnie czasem koledzy, ale nie chcę. Jak mnie czasem ciągnie do napicia się, to wypalam papierosa. Ludzie bezdomni nikogo nie obchodzą. To pani Ela mnie uratowała. Pan Waldek z niecierpliwością czeka na mieszkanie z TBS-u. Nie chce wracać do poprzedniego życia. Nawet wymyślił hobby dla siebie: - Będę zbierał małe samochodziki.
Kiedy otwieram furtkę do schroniska dla bezdomnych, wita mnie właśnie on. Sprawia wrażenie spokojnego mężczyzny, który w życiu wiele przeżył. Chętnie rozmawia i nie wstydzi się swojej przeszłości.

Każdy ma swoją historię

- W naszej placówce mieszkali bardzo różni bezdomni. Każdy z nich ma swoją własną historię. Są to ludzie, którzy się pogubili, nie radzą sobie w życiu, piją. Schodzą się, żeby spać na dworcu ok. 12:00 w nocy. Moi bezdomni, którzy nadużywają alkoholu, też koczują na stacji. Chodzę po dworcu PKP, rozglądam się, nierzadko sprowadzam ich z powrotem. Ostatnio zabrałam stamtąd takiego trzydziestolatka. Był w strasznym stanie. Zanim przekroczył próg ośrodka, odwiedził fryzjera, osobiście wylałam mu na głowę półtora litra denaturatu by zlikwidować wszy - zaczyna swoja opowieść Elżbieta Gańczak, specjalista-koordynator Schroniska dla Bezdomnych Polskiego Czerwonego Krzyża. W placówce pracuje już jedenaście lat i życiorys każdego pensjonariusza zna bardzo dobrze. - Wcale jednak nie jest regułą, że bezdomnym musi być człowiek pochodzący z rodziny patologicznej. Bez dachu nad głową był kiedyś ojciec znanego, piotrkowskiego przedsiębiorcy. Bezdomnym okazał się również ojciec dziennikarzy telewizyjnych. Był doktorem nauk i wykładał na Akademii Górniczo-Hutniczej. Na to nie ma reguły, kto z powodu różnych potyczek życiowych stanie się osobą bezdomną. W Piotrkowie jednak nie ma tzw. bezdomnych z wyboru. Ludzi, którzy świadomie wybierają bezdomność, by czuć się wolnym albo uciec przed rachunkami za czynsz i wizytami w urzędach. Jeżeli już zdarzają się takie osoby w Piotrkowie, to są to ludzie przejeżdżający przez nasze miasto. Czasem przychodzą do schroniska, by się umyć lub dostać coś do jedzenia. To są często indywidualiści, ludzie, którzy nie udźwignęli ciężaru naszej rzeczywistości. Ci wędrownicy podróżują pociągami. Nierzadko konduktorzy wysadzają ich na przypadkowej stacji. W takich sytuacjach wspólnie z MOPR-em staramy się odnajdywać ich rodziny i odsyłać do nich - mówi Elżbieta Gańczak.

Niech mnie pani ratuje!

Pan Stefan to kolejny stały bywalec schroniska dla bezdomnych. Wychodzi, potem wraca. Po odsiedzeniu połowy wyroku za morderstwo i wyjściu na warunkowe zwolnienie dostał mieszkanie, pani Ela pomogła mu w urządzaniu nowego lokum, organizacji mebli itp. Mimo zarzekania się, długich rozmów na ten temat, znów zaczął nadużywać alkoholu. Z mieszkania zrobił melinę. Dziś przyszedł do schroniska z malutką reklamówką i łzami w oczach: - Pani Elu, niech mnie pani ratuje, co ja ze sobą zrobiłem - błaga o organizację leczenia odwykowego w bełchatowskim szpitalu.
- Siedziałem w więzieniu osiem lat - zaczyna swoją historię pan Stefan. Za morderstwo. Mieszkałem kiedyś z konkubiną, na imprezie przewróciła się na schodach, uderzyła w głowę i wszystko było na mnie, za to siedziałem. Jak wyszedłem, byłem bezdomny. Nie piłem. Dostałem mieszkanie, bo – kobito - ja mam zawód malarz-tapeciarz i pracowałem kiedyś. Pani Ela mi pomogła. Dostałem mieszkanie. Kupiłem sobie panasonica, ale nie umiałem go ustawić. Przyszedł kolega z koleżanką. Pili piwo i mnie też poczęstowali… To był koniec, co ja ze sobą zrobiłem, mówię pani to tragedia - płacze zakrywając twarz.
- O Boże, o Boże, jak wrócę z Bełchatowa, to ani kropli... Mówię pani, pijak to nie jest człowiek. Nie wolno takiemu wierzyć. Pani Elu, niech mi pani pomoże, bo sam sobie nie dam rady - szlocha.

Z alkoholu w bezdomność

- Główną przyczyną bezdomności w naszym regionie jest nadużywanie alkoholu. Dotyczy to głównie mężczyzn, jednak kobiety też się zdarzają. Ostatnio w naszej placówce pojawiła się kobieta z Grabicy, która jest typową traperką. Nie rozstaje się ze swoim tobołkiem i nabiera ludzi, że jest głodna. Lubi wędrować, przemieszczać się z miejsca na miejsce. Poinformowała mnie, że wzięła rentę i teraz wyjeżdża za granicę. Nigdy nie chciała korzystać z naszego ośrodka. Nocleg w takim miejscu to nie dla niej – mówi kierownik schroniska..
Pani Elżbieta walczy o każdego bezdomnego. Nigdy nie traktuje ich jak ludzi gorszej kategorii. Nie wstydzi się, kiedy ratuje ich po raz kolejny, zbierając z ulicy i prowadząc cuchnących pod rękę do ośrodka, zmusza do kolejnej próby powrotu do normalnego życia. Kiedy trzeba, potrafi być dla nich bardzo surowa. Stworzyła wewnętrzny regulamin ośrodka, który egzekwuje od swoich pensjonariuszy. - Jeżeli któryś z moich mieszkańców złamie regulamin i przemyci na przykład alkohol, nie ma wstępu do placówki przez trzy tygodnie. Czasem tej cierpliwości brakuje, bo to są zazwyczaj ludzie nieodpowiedzialni, którymi rządzi alkohol - mówi pani Elżbieta.
Piotrkowscy bezdomni mieszkający w schronisku zazwyczaj utrzymują kontakty ze swoimi rodzinami. Te odwiedzają ich, ale nie potrafią znieść takiego człowieka w domu. - Pomagamy im wziąć się w garść. Czasem się to udaje, ale bardzo często, mimo ciągłych rozmów, pracy z terapeutą, po pewnym czasie wracają. Zaprzepaścili to, co dostali, i wszystko zaczynamy od początku - mówi pani Elżbieta. Są jednak tacy, którzy nie wyglądają zupełnie na bezdomnych. Jeden z mieszkańców schroniska, którego nazywany jest Dziadkiem. Schludnie ubrany w niczym nie przypomina wizerunku klasycznego bezdomnego. Spytany o powód pobytu w takim miejscu nie chce rozmawiać. Przytakuje tylko zapytany o problemy z rodziną. Każdy bezdomny, który potrzebuje pomocy i chce ją przyjąć, może ją uzyskać w Schronisku dla Bezdomnych przy ulicy Belzackiej 48. Niepozorny budynek, przypominający niewielki dom jednorodzinny, mieści 21 miejsc dla mężczyzn i 9 miejsc dla kobiet. Jedyny warunek pobytu, to przestrzeganie wewnętrznego regulaminu.
- Do grudnia ubiegłego roku mieszkało tu na dłużej 15 osób, już w styczniu było ich 39 i brakowało miejsc. Jednak latem jest ich trochę mniej. Przez 11 lat istnienia placówki przewinęło się przez nią 355 osób. Każdy zapisywany jest w przeznaczonym do tego celu zeszycie - mówi Elżbieta Gańczak. Jej zdaniem, żeby móc rozwiązywać problemy bezdomności na naszym terenie, placówka musi zacząć od pomocy w walce z alkoholizmem. Ich zadaniem jest działać tak, by ci ludzie wyszli z bezdomności i alkoholizmu i nauczyli się normalnie żyć. -To placówka przejściowa, ale są tacy, którzy mieszkają w niej już 10 lat i nie chcą nic zrobić ze swoim życiem.

Chcesz pomóc – nie pomagaj!

Jak zwykli przechodnie mogą pomóc bezdomnym, których mijają na ulicy czy dworcu? Nie dawać pieniędzy, bo zdaniem pracowników schronisk dla bezdomnych, to pozorna pomoc. Jeżeli proszą o pieniądze, oznacza to, że zbierają je na jeden cel. Alkohol. Jeśli mają taką „opiekę” społeczeństwa, dużo trudniej jest im zacząć normalnie żyć. Jak widać, nasi miejscy bezdomni to ludzie, którym nie udało się w życiu. Opuszczeni przez rodziny, zniszczeni przez alkohol. Niektórym po długiej walce z sobą udaje się wyjść „na prostą”.

Ewa Tarnowska

Zainteresował temat?

2

0


Zobacz również

Komentarze (9)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

`tak sobie piszę ~`tak sobie piszę (Gość)11.11.2015 00:24

Ja nadal jeszcze walczę o własne życie, ale mam coraz mniej sił. Czuję że zmieżam kierunku bezdomności. Kiedy widzę zdjęcia zaginionych osób myślę o bliskich takiej osoby, o sobach które za nią tęknią. NIe chcę być taką zaginioną.Wiem że niektórzy mogliby to bardzo przeżyć.to mi czasem daję siłę żeby się ni poddawać.

30


Spartakus ~Spartakus (Gość)21.10.2015 14:56

Nie życzę nikomu z was takiej sytuacji jak bycie bezdomnym,ten kto tego nie przeżył osobiście niech nie wypowiada stereotypów,bo inaczej każdemu powiem w waszym języku "W D... BYŁEŚ I GÓWNO WIDZIAŁEŚ"

10


Paweł ~Paweł (Gość)20.11.2009 08:36

Dobrze jest pisać jak sie nie wie o czym pisać. Mam tescia bezdomnego i powiedzcie jak mu pomoc. Załatwiłem mu kilka razy pracę. Pracował sumiennie dopóki nie dostał pierwszych pieniedzy potem szedł w "tango" alkoholowe i w pracy bez słowa sie nie pojawiał. Mieszkanie wynająłem i opłacałem-zrobiłe z niego meline do picia. Do noclegowni nie pójdzie bo tam nie mozna pić. Ciągle przychodzi i chce pieniądze. Wczoraj był i chciał 50zł że niby dowód i legitymacje ubezpieczeniową zastawiona w jakimś sklepie chce wykupic(pewnie brał alkohol na kreskę albo kolejny wymysl żeby pieniadze na alkohol mieć) Zreszta nawet jakby wykupił ten dowód to za 2 dni by go znowu zastawił. Pieniędzy nie dałem. Chciał żeby mu kupić papierosy i dać 6zł na bilet ze niby chce wrocic do miejsca gdzie aktualnie spi.Pewnie te 6zł to na alkohol przeznaczy. Jedzenia nie chciał. Mykapać się czy przespać u mnie też nie. Byl wiele razy na odwykach, kilka razy byl zaszywany ale to trzeba chciec samemu wyjsc z alkohilizmu a on najwyrazniej nie chce. W kazdym badz razie nie jest to mile jak członek najblizszej rodziny chodzi ze styropianem pod pachą i nie bardzo wiadomo jak mu pomóc.

20


Plastik bumbastik ~Plastik bumbastik (Gość)07.07.2009 22:39

Pani Ela może i jest dobrym człowiekiem ale powinno się wokół niej porządek zrobić,bo czystego sumienia to ta Pani tak do końca nie ma...

01


Prawda-zawsze prawdziwa:) ~Prawda-zawsze prawdziwa:) (Gość)05.05.2009 19:04

Ha ha ha!!!A to dobre!Pani Ela do rany przyłóż...śmiech na sali!Co Wy tutaj upiększacie?A te wypowiedzi od bezdomnych...tylko żeby jej

Moderator: usunięte
,bo jak nie to na zbity łeb by wylecieli z noclegowni!Ela w poszukiwaniu bezdomnych na stacji-ha,ha,ha-dobre-Ela to już się doczekać nie może kiedy się wyrwie z tego smrodu i pójdzie do domciu
Moderator: usunięte
...A jest ktoś,kto inspekcje u Pani Eli w domu zrobił?To oszustka i patrzy tylko żeby sobie kabzę nabić,no a jak już coś zostanie...to niech mają degeneraci!Bzdura i nie wierzcie w to co wyżej piszą,bo to co się dzieje w tej noclegowni to nieporozumienie!Dostają rzeczy od sponsorów-koce,kołdry,ubrania,ręczniki itp.10 koców dla bezdomnych,a kolejne 7 dla Eli i wspólników z noclegowni,5 worków ubrań-4 dla Eli 1 dla bezdomnych,no chyba że używane są ubrania,to Ela nimi gardzi,bo po co ma to brać jak za miesiąc dostanie nówki blaszki prosto spod igły...Zanim cokolwiek następnym razem napiszecie-sprawdźcie u źródła.BZDURY!!!

11


skiba ~skiba (Gość)22.08.2008 17:09

Mieszkałem kiedyś w bursie na Dąbrowie w Łodzi widziałem jak facet wyjmuje chleb ze śmietnika , ale nigdy go nie spotakałem żeby coś od kogoś żebrał .

00


skiba ~skiba (Gość)22.08.2008 17:06

Motyl masz rację , łatwo jest na każdego najeżdzać dopuki kasa jest , albo stare ustawili kupili synkowi sklep , samochówd , albo itp. ( wyłączając tych którzy zaczynali od pracy przy pustakach a skończyli z nieźle rozkręconym biznesem , należy im się byle nie przegieli pały ) każdego może spotkać przykry los .

10


j...k ~j...k (Gość)22.08.2008 14:00

bezdomnych trudno wyleczyć z syndromu bezdomności - zwłaszcza alkoholików. Noclegownie nie przyjmują nietrzeźwych i dlatego się włóczą. Kilka tygodni temu w Tomaszowie czy w Radomsku (pisała o tym prasa), siedmiu agresywnych i nietrzeźwych bezdomnych pobiło na klatce schodowej jednego z osiedlowych bloków młode małżeństwo z dzieckiem wracające do domu. Za to tylko, że leżącemu pod ich drzwiami jednemu z nich bezdomnemu ośmielili się zwrócić uwagę żeby się wyniósł spod ich drzwi. Policja zdołała ująć tylko jednego z nich. większość bezdomnych przywykła do takiego trybu życia. Chodzą brudni i głodni. Zimą jest im gorzej bo ryzykują życie. Moim zdaniem tym problemem powinni się zająć wolontariusze. Bo zapach moczu i odchodów wydobywający się z ich odzieży kiedy koczują na klatkach schodowych bloków nie należy do przyjemności.

01


motyl ~motyl (Gość)22.08.2008 10:57

Wielu z nich straciło wszystko na początku lat 90-tych. To są ofiary przemian, super planu Wałęsy i Balcerowicza. Wielu, bardzo wielu z nich popełniło samobójstwo. Każdy z nas może z dnia na dzień być wśród nich.

10


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat