W mieście rośnie problem bezdomności. O ile w ubiegłym roku na przełomie listopada i grudnia w noclegowni dla bezdomnych w Piotrkowie zajęta była zaledwie połowa miejsc, to teraz trzeba już dostawiać łóżka.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Noclegownia prowadzona przez piotrkowski Polski Czerwony Krzyż wzbogaciła się w tym sezonie zimowym o kilka nowych tapczanów, wymieniono koce. Choć pierwotnie przewidziano w niej 30 miejsc, w tej chwili jest 40, z czego 32 są już zajęte.
- Na stałe mamy zwykle 15 - 20 osób, nowe zaczęły przybywać wraz z pierwszymi nocnymi przymrozkami - mówi Elżbieta Gańczak, kierownik noclegowni.
I są to naprawdę nowi ludzie, którzy prawdopodobnie w tym roku zostali bez dachu nad głową, ponieważ nigdy wcześniej te nazwiska nie pojawiały się choćby wśród tych, którzy korzystali np. tylko z posiłków. Jesteśmy zdumieni tą sytuacją. Jeszcze w ubiegłym roku nawet na początku grudnia mieliśmy zaledwie 15 osób. Do noclegowni tak naprawdę trafia zaledwie część bezdomnych z miasta, ponieważ problemem jest alkohol, z którego wielu nie chce zrezygnować. W najbliższych miesiącach nietrudno więc będzie spotkać bezdomnych na dworcach i klatkach schodowych.
Kierownik Gańczak zastanawia się nad zwiększeniem liczby miejsc. - Muszę już zakładać, że na początku grudnia będziemy mieli komplet, a jeśli pojawią się kolejne osoby, przecież nie będziemy ich mogli odesłać z kwitkiem - dodaje. - Te dodatkowe miejsca będą choćby tylko na zimę.
Do noclegowni można też zgłaszać się na posiłki. W porze obiadowej zawsze można otrzymać gorącą zupę z wkładką, w pozostałych godzinach suchy prowiant.
Komentarze 4