Z blisko 28 tysięcy osób przeżyło niespełna dwa tysiące. Ginęli z głodu, chorób, wycieńczenia, pracy ponad siły i w ulicznych egzekucjach. Część tych, którym w jakiś sposób udało się przetrwać nieludzkie warunki getta, straciła życie w obozach zagłady. Z relacji ocalałych wyłania się wstrząsający obraz ...
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Obraz najtragiczniejszych czterech lat w dziejach Piotrkowa. Właśnie minęło 69 lat od utworzenia w Piotrkowie getta.
Pierwszego getta w okupowanej Europie. Przez blisko cztery lata istnienia getta, dzień w dzień, bezustannie Niemcy dokonywali okrutnej zbrodni ludobójstwa. Z przeszło 28 tysięcy osób stłoczonych na obszarze wytyczonym rozkazem hitlerowskiego nadburmistrza miasta Hansa Drechsela przeżyło niespełna dwa tysiące. Umierali z głodu, chorób, wycieńczenia i pracy ponad siły, ginęli w ulicznych egzekucjach. Część tych, którym w jakiś sposób udało się przetrwać nieludzkie warunki getta, straciła życie w obozach zagłady w Treblince, na Majdanku, w Bliżynie, Pionkach oraz w Buchenwaldzie i Ravensbrucku.
Koszmar dnia codziennego
Piotrkowskie getto znajdowało się we wschodniej części miasta i obejmowało dawną dzielnicę żydowską, ulice: Grodzką, Garncarską, Starowarszawską i Rynek. Całość otoczona była drutem kolczastym, a na liniach granicznych Niemcy ustawili tablice ostrzegawcze z namalowaną trupią czaszką i napisem „ghetto”. W getcie uwięziono wszystkich piotrkowian należących do gminy wyznaniowej żydowskiej, w liczbie około 11 tysięcy, oraz Żydów przywiezionych tu z Łodzi i okolicznych miejscowości, m.in. Srocka, Tuszyna, Wolborza, Przygłowa i Sulejowa. Na obszarze, który przed wojną zamieszkiwało około 5 - 6 tysięcy osób, hitlerowcy stłoczyli 5-krotnie więcej ludności. Z relacji nielicznie ocalałych z piotrkowskiego getta wyłania się obraz wstrząsających warunków bytowych.
Hanka Ziegler, w 1939 roku mająca 9 lat: „Pozostał nam jeden pokój, mieszkaliśmy w nim w siedmioro. Później przydzielono do nas jeszcze 14 osób. Pamiętam, że wraz z bratem spaliśmy na jednym krześle. To było okropne. Nasz ojciec został złapany na przemycie jedzenia i osadzony w więzieniu. Nigdy więcej go nie widziałam. Z moim 14-letnim bratem Zygmuntem zajmowaliśmy się zbieraniem żywności. Sprzedawaliśmy chleb i ziemniaki - nie mieliśmy zresztą nic innego, co moglibyśmy sprzedać. (...) Byliśmy małymi dziećmi, mogliśmy przeciskać się przez każdą dziurę, nauczyliśmy się, jak kraść i jak prosić o jedzenie. Nasza matka nie była zdolna zrobić czegokolwiek. Byliśmy bardzo głodni, więc codziennie wychodziliśmy z getta, a potem do niego wracaliśmy - tak było do momentu, aż zamknięto jego granice.”*
Granice piotrkowskiego getta zamknięto oficjalnie 11 grudnia 1941 roku. Od tego momentu dzielnicę żydowską mogli opuszczać tylko ci, których Niemcy kierowali do różnych prac na terenie miasta. W każdym innym przypadku próba wyjścia poza getto oznaczała wyrok śmierci. Ben Helfgott: „Nie było żadnych określonych reguł, do kogo (z próbujących wyjść z getta) strzelać. Jedni ginęli od kul, inni byli bici. Nawet nocami nie można było czuć się bezpiecznym - policja w każdej chwili mogła załomotać w drzwi w poszukiwaniu młodych ludzi do przymusowej pracy.”*
Komentarze 0