Według przeprowadzonych niedawno badań nasza młodzież podobno biega wolniej, skacze bliżej i jest ogólnie mniej sprawna niż jej równolatkowie sprzed 20 lat... Dlaczego? Może też dlatego, że zwolnienie z WF-u to teraz żaden problem. Są szkoły, gdzie nie ćwiczy co czwarty uczeń.
Piotrków jako powiat grodzki i ziemski w statystykach szkolnych wyników sportowych nie wypada najgorzej. W województwie plasuje się mniej więcej w połowie stawki (na 23 powiaty piotrkowski ziemski jest na 12 pozycji, grodzki na 14 – dane za rok szkolny 2011 – 2012). Ale tu mowa o tych uczniach, którym ćwiczyć się chce, chce się robić nawet dużo więcej, niż przewidują obowiązkowe lekcje WF. Co z pozostałymi?
Plaga lekarskich zwolnień
Czy to możliwe, żeby 1/4 uczniów była na tyle chora, żeby nie móc uczestniczyć w zajęciach z wychowania fizycznego (bo i tak zdarza się w piotrkowskich szkołach)? Nauczyciele WF-u zdecydowanie odpowiadają, że część zaświadczeń lekarskich (to na ich podstawie dyrektor zwalnia ucznia z zajęć) nie ma nic wspólnego z prawdziwymi schorzeniami, choć dla sprawiedliwości trzeba dodać, że te rzeczywiste powody w niektórych przypadkach są. - Ta tendencja od dwóch lat troszeczkę się odwraca. W ubiegłym roku na 605 uczniów nie ćwiczyło 148 (a więc ok. 25% - przyp. red.). Wcześniej – różnie bywało. Te liczby dochodziły nawet do 1/3 – mówi Bożena Janowska, dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego w Piotrkowie.
Przerażające? Owszem, ale winy szkoły w tym nie ma. – Zwalniamy z zajęć z WF-u na podstawie zaświadczeń lekarskich, a – jak wiadomo – choroba jest tajemnicą lekarza i pacjenta. Lekarz nie musi nam podawać przyczyny, wystarczy, że napisze “na skutek choroby”, a ja nie mam prawa podważać tej decyzji. Jeżeli wierzyć temu, co piszą lekarze, to należy tylko ubolewać, że taka część populacji, młodego pokolenia jest niesprawna – dodaje dyrektor “Dwójki”.
W Piotrkowie znaleźć szkołę, w której zwolnionych z WF-u jest mniej niż 10%, jest bardzo trudno. Źle nie jest w szkołach podstawowych, bo w dzieciach jest jeszcze naturalna potrzeba ruchu. Problem zaczyna się w gimnazjach. W Gimnazjum nr 5 w Piotrkowie na 666 uczniów w ubiegłym roku z zajęć WF zwolnionych było 84, w Gimnazjum nr 2 nie ćwiczyło ponad 17% uczniów, w Gimnazjum nr 1 na 407 gimnazjalistów zwolnienia miało 12. Ale naprawdę źle jest w szkołach średnich. We wspomnianym II LO nie ćwiczy 1/4 uczniów, niemal 15-procentową absencję na WF-ach mają: Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 6 (“Odzieżówka”) i ZSP 4 (“Oksford”). Co siódmy uczeń nie ćwiczy w ZSP nr 1 (dawny TPS), co ósmy w III LO. Ponad 11% uczniów ma zwolnienia w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych i Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych nr 3 (“Budowlanka”). Około 10% zwolnionych z wychowania fizycznego jest w I LO i ZSP nr 5 (“Ekonomik”).
W Zespole Szkół Ponadgimnazjanych nr 2 (Dmowskiego) nie ćwiczy zaledwie 8% uczniów (może dlatego, że większość tu stanowią chłopcy, a ci ruszają się chętniej), ale dyrektor szkoły Ryszard Mazerant twierdzi, że to i tak o wiele za dużo. I dodaje zdecydowanie: - Rodzice i lekarze zachowują się nieodpowiedzialnie, podpisują się po prostu pod kalectwem społeczeństwa, pod kalectwem swoich dzieci. Szkoła i WF na pewno dzieciom krzywdy nie zrobią, ale fikcyjne zwolnienia mogą. Winy lekarzy upatrują tu także nauczyciele WF-u. – Jeżeli matka idzie do lekarza i mówi, że chce zwolnienie dla córki na cały rok, a lekarz je wypisuje, to ja się pytam, na jakiej podstawie. Czy zrobił badania kompleksowe temu dziecku. Na jakiej podstawie zwalnia z zajęć na basenie, skoro prawie żadne schorzenie nie daje przeciwwskazań do pływania, a raczej wprost przeciwnie. Ale chyba lekarze próbują sobie zapewnić byt w przyszłości. Kardiolog musi funkcjonować, ortopeda, otyłość trzeba leczyć... – nie kryje oburzenia Dorota Danielak ucząca WF-u w I LO. - Poza tym ci, którzy mają zwolnienia lekarskie, automatycznie powinni przechodzić na gimnastykę korekcyjno-kompensacyjną.nextpageTego samego zdania jest Paweł Zieliński, prezes Szkolnego Związku Sportowego w Piotrkowie, a jednocześnie nauczyciel wychowania fizycznego w ZSP nr 1. - Moim zdaniem część zwolnień nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek schorzeniami. Poza tym przy każdym schorzeniu potrzebna jest jakaś rehabilitacja i jest to czynnik dający możliwość szybszego powrotu do zdrowia. Zwykle jednak lekarz wystawia na prośbę rodzica zaświadczenie bez żadnych wskazań.
Od alergii po lenistwo
Dlaczego młodzi ludzie nie chcą ćwiczyć na WF-ach? Powody są różne: bo się nie chce, bo w szkole brak prysznica, z którego po zajęciach można skorzystać, bo po basenie trzeba by na nowo ułożyć (fryzurę!), bo WF jest na pierwszej godzinie (o 7.00), więc spoza Piotrkowa trudno dojechać, bo jest na ostatniej godzinie – więc wcześniej można wrócić do domu, bo trzeba się rozebrać (wstyd), bo trzeba zrobić jakiś wysiłek, na który brak ochoty, niektórzy nie ćwiczą, bo mają... alergię. Tylko na co?
W tej chwili uczniowie nie muszą się obawiać, że dostaną złą ocenę z ćwiczeń, bo porównani zostaną do jakichś wygórowanych wyników. – Staramy się skalę ocen dostosować do danej klasy, wyciągać średnią z grupy, by nie stawiać jakichś nierealnych wymagań – mówi Agnieszka Karwulewicz, nauczyciel wychowania fizycznego z I LO. - Jeśli ktoś kilka razy dostanie jedynkę z WF-u, to w następnym semestrze po prostu przyniesie zwolnienie i nie będzie ćwiczył w ogóle – dodaje Adrian Mogiła, wuefista z I LO. Jak próbują zatrzymać młodzież na zajęciach? Agnieszka Karwulewicz prowadzi grupę cheerleaderek (od lat najlepszych w Piotrkowie), Adrian Mogiła zajmuje się grupą siatkarzy. – Każdy może znaleźć jakąś dyscyplinę, w której poczuje się dobrze – mówią. W szkołach tworzy się siłownie, grupy taneczne.
Ze sprawnością coraz gorzej
- Ze sprawnością, jeśli chodzi o całość młodzieży, jest gorzej niż chociażby przez 20 laty (podobnie jak i z wynikami egzaminów zawodowych, matur) - mówi Paweł Zieliński, prezes Szkolnego Związku Sportowego w Piotrkowie. - Oczywiście trafiają się jednostki, które są ponad przeciętność, ale jest ich coraz mniej. Sprawność jest obniżona. Być może dlatego, że kiedyś dzieci większość czasu spędzały na podwórkach, była też znacznie większa liczba sportowych zajęć pozalekcyjnych , tzw. SKS-ów (na szkołę nawet po 20 godzin, teraz z biedą 3 – 4 godziny). - Problem jest też taki, że w klasach 1 – 3 szkół podstawowych zajęcia powinien prowadzić typowy wuefista, a często prowadzi pani na szpilkach. Dziecko nie nabiera więc nawyku ćwiczenia, automatyzacji ruchu. Dzieci się krępują, bo nie potrafią zrobić przewrotu, skoczyć, bo ich tego nie nauczono. Stąd biorą się później różnego rodzaju zahamowania. A przecież do 10 roku życia kształtuje się motoryka. Wtedy WF powinien być codziennie – dodaje Dorota Danielak z I LO.
Wygrywają i łamią stereotypy
Ale żeby sportowy obraz naszej młodzieży nie był znów tak całkiem czarny, warto wspomnieć o tych, którym się chce. Mowa o uczniach I LO w Piotrkowie, którzy w ubiegłym roku szkolnym zdominowali nie tylko miejskie, ale i wojewódzkie rozgrywki. - 5 medali na szczeblu wojewódzkim, tytuły mistrzowskie w mieście i kolejne zwycięstwo w rywalizacji sportowej szkół ponadgimnazjalnych – to najważniejsze osiągnięcia zawodników naszej szkoły w sezonie 2011/12 – mówią nauczyciele WF z “Chrobrego”. - Jesteśmy chyba najlepszą, a na pewno jedną z trzech najlepszych szkół w województwie. Srebrne medale koszykarzy i tenisistek stołowych, brązowe sztafet pływackich, czy w końcu złote szczypiornistek tylko potwierdzają te słowa. Sytuacja na szczeblu miejskim wygląda jeszcze lepiej. W punktacji dotyczącej wszystkich szkół średnich Piotrkowa “Chrobry” skończył rok 2011/12 na pierwszym miejscu. Tuż za I LO znalazł się Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 z sukcesami w piłce nożnej, ręcznej, siatkówce.
Jak zmienić to, co złe?
- O sprawności dzieci muszą myśleć wszyscy: i rodzice, i szkoła, i lekarze! – mówi Paweł Zieliński. - Ale rodzice też mają ograniczone możliwości, bo prawie wszystkie zajęcia, które np. oferuje Ośrodek Sportu i Rekreacji, są płatne. Kluby sportowe, które się zajmują młodzieżą, dostają tak znikome środki, że w zasadzie też muszą pobierać jakieś opłaty żeby funkcjonować. Dostępność więc do sportu jest bardzo kiepska, i to jest też jakaś bariera. Nie wszystkich rodziców stać na zapłacenie nawet symbolicznych pieniędzy za udział dziecka w zajęciach. Powstało też sporo form rekreacji i czasem dziecko chodzi na taniec, na basen i jeszcze gdzieś, a to rozdrobnienie powoduje, że niczego nie robi do końca dobrze. To ogólnego poziomu sprawności nie podnosi. Dopiero długotrwały trening (rok, dwa, trzy) daje efekt w postaci pewnych umiejętności, zdolności motorycznych. Ale to dotyczy tej grupy, która jest w stanie zapłacić za zajęcia – tłumaczy szef Szkolnego Związku Sportowego. - Poza tym jeśli porównamy sportową bazę piotrkowską do podobnych miast (Tomaszów, Bełchatów), to wypadamy bardzo słabo – chodzi o boiska szkolne, o sale. Szkół ponadgimnazjalnych mamy ok. 10, a pełnowymiarowa sala jest jedna (ZSP 4), w ZSP 2 też w miarę przyzwoita, reszta to małe salki. Podobnie w szkołach podstawowych. Dobra sala w “Dwunastce” i właściwie niewiele więcej. W gimnazjach (oprócz “Piątki”) salki sprzed 40 – 50 lat – wylicza.
Do problemu podejść więc trzeba kompleksowo, ale warto zacząć od siebie. Rodzice! Zamiast po zwolnienie z WF-u, idźcie z dzieckiem pobiegać!
Anna Wiktorowicz
Komentarze 0