List żelazny to dokument przyrzekający oskarżonemu pozostawanie na wolności do czasu prawomocnego zakończenia procedury karnej, a oskarżony zobowiązuje się odpowiadać w procesie z tzw. wolnej stopy. Wniosek był rozpatrywany w poniedziałek na posiedzeniu niejawnym.
Odroczenie wynikało z tego, że sąd potrzebuje jeszcze dodatkowych informacji, co się dzieje, w związku z zatrzymaniem pana podejrzanego poza granicami kraju, jak wygląda procedura ekstradycyjna. Jeżeli będziemy mieli taką informację, do czego sąd zobowiązał prokuratora, będziemy procedować na dalszym posiedzeniu w dniu 17 listopada - mówi sędzia Grzegorz Krogulec.
Broniący kierowcy mec. Bartosz Tiutiunik wystąpił o list żelazny dla swojego klienta 4 października.
Kwestia listu żelaznego jest normalnym instrumentem przewidzianym w kodeksie postępowania karnego. To nie jest nic nadzwyczajnego, to rozwiązanie funkcjonuje w polskiej procedurze od lat i służy to w sytuacji, kiedy podejrzany czy oskarżony przebywa za granicą, a tak było w momencie składania tego wniosku i tak jest dzisiaj, mimo zatrzymania mojego klienta na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Sąd Okręgowy może wydać list żelazny, czyli swoiste zapewnienie, że taka osoba może odpowiadać z wolnej stopy. Oczywiście, może uzależnić wydanie takiego listu żelaznego od wpłaty kaucji i taka propozycja w tej sprawie również z naszej strony jest - wyjaśnia adwokat Tiutiunik.
A co obecnie dzieje się z podejrzanym o spowodowanie wypadku Sebastianem M.?
Klient przebywa na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W toku jest postępowanie procedury ekstradycyjnej. Kiedy ona się skończy? Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. W tej sprawie odsyłam do ministra sprawiedliwości. Nie mam konkretnych informacji formalnych na temat rodzajów środków, które są w stosunku do niego stosowane - dodaje obrońca Sebastiana M.
Przypomnijmy, 32-letni Sebastian M. jest podejrzany o spowodowanie 16 września tragicznego wypadku na A1 w Sierosławiu w powiecie piotrkowskim. W pożarze auta marki KIA zginęli rodzice oraz ich 5-letni syn. Według zgromadzonych dowodów, podejrzany kierował bmw, które poruszało się z prędkością ponad 300 km/h.