Orlen Superliga. Piłkarze ręczni Piotrkowianina pojechali do Puław po punkty. Niestety nie udało się zdobyć żadnego, choć brakło niewiele. O wygranej gospodarzy zdecydowała pierwsza połowa.
- Do Puław jedziemy po punkty. Ciężko pracowaliśmy przez ostatnie dni i jesteśmy dobrej myśli. Ostatniego meczu z poprzedniego sezonu nie ma co rozpamiętywać. Wtedy już byliśmy pewni utrzymania w lidze i był to w pewnym sensie handballowy piknik, w którym obie drużyny rzuciły aż 78 bramek. Azoty mają w swoim składzie wielu doświadczonych zawodników i szykujemy się na walkę o punkty - mówi przed meczem trener Piotrkowianina Michał Matyjasik.
Pierwsza połowa to przewaga gospodarzy, którzy w 10 minucie odskoczyli na 4 bramki (6-2) i utrzymywali tę przewagę do 30 minuty. Do szatni bowiem zawodnicy schodzili przy wyniku 18-14 dla Azotów.
W drugiej połowie do 43 minuty gra była wyrównana, gospodarze utrzymywali czterobramkową przewagę. Ale potem w ciągu 6 minut dwie bramki rzucił Piotrkowianin i w 49 minucie zrobiło się 27-25. Taki wynik utrzymywał się przez 4 minuty. Wówczas goście zdobyli kontaktową bramkę i na tablicy pojawił się wynik 27-26, a chwilę później 27-27. Gospodarze przez ponad 10 minut nie potrafili pokonać naszego bramkarza. Nastąpiło to dopiero w 55 minucie.
Niestety ostatecznie Azoty wygrały 30-29.

Komentarze 12