TERAZ8°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Zła
reklama

Wdychamy truciznę od 40 lat!

JaKac1
JaKac1 pon., 5 grudnia 2011 08:59
Bóle głowy, złe samopoczucie, ogólna słabość i przygnębienie – na takie dolegliwości skarżą się mieszkańcy bloku przy ulicy Wysokiej 40/42 w Piotrkowie. Powodem, jak twierdzą, jest ksylamit, czyli zakazana substancja, której użyto podczas budowy bloku.
Zdjęcie

Wykryto bloker reklam!

Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.

Śmierdzi wszystko: ubrania, wykładziny, meble, ściany... – Tych mieszkań nie da się sprzedać, bo nikt nie chce żyć, wdychając truciznę. My chcielibyśmy odkupić je od miasta i zrobić konieczne remonty, ale władze Piotrkowa nie zgadzają się na proponowana przez nas bonifikatę – mówią mieszkańcy.

Budynek przy Wysokiej powstał w 1971 roku. Podczas układania warstw podłogowych zastosowano w nim bardzo cuchnącą, silnie toksyczną i rakotwórczą substancję o nazwie ksylamit. Materiał ten wówczas posiadał atest Państwowego Zakładu Higieny. Utracił go jednak w 1987 roku.

- Ta sprawa trwa już bardzo długo. Ładnych parę lat minęło, zanim zdobyliśmy dokument potwierdzający, że w naszym bloku znajduje się rakotwórcza trucizna pod podłogą. Smród -nawet po 40 latach – jest nie do zniesienia. W tej chwili sytuacja wygląda następująco: mamy opinię techniczną potwierdzającą ten fakt oraz opinię biegłego sądowego, który stwierdza, że ksylamit znajduje się i znajdował pod naszymi podłogami. Co ciekawe, zwraca on uwagę na to, że ewentualni nabywcy mieszkań dopytują, czy jest pod podłogą ksylamit. Kiedy dowiadują się, że jest – rezygnują. Dlaczego Piotrków oferuje nam za mieszkania z trucizną zniżkę tylko 70 procent przy wykupie? Jeśli idzie się na targ i są jabłka zgniłe i normalne, to w tej samej cenie nie kupimy tych zgniłych – opowiada Edward Konieczny, który reprezentuje mieszkańców bloku.

Sprawę przedstawiono na ubiegłotygodniowej Komisji Polityki Gospodarczej i Spraw Mieszkaniowych piotrkowskiej Rady Miasta. Mieszkaniec bloku uważa, że w sytuacji, kiedy istnieją ekspertyzy, a niektórzy mieszkańcy przebywają w szkodliwych warunkach już 40 lat, proponowanie im bonifikaty w wysokości 70% (takiej samej, jak przy kupnie mieszkań bez ksylamitu) jest skandaliczne, nieuczciwe i bardzo krzywdzące. - Nie wiem, czy ten problem zostanie jakoś rozwiązany. Mam apel do miasta, bo jest to bardzo poważny problem – mówi. Dodaje, że od miesięcy próbuje się w tej sprawie skontaktować z niektórymi radnymi, jednak bez rezultatu.

Jak sytuacja mieszkańców Wysokiej 40/42 wygląda okiem Biura Inżyniera Miasta? - W budynku tym znajduje się 100 lokali mieszkalnych, a miasto jest właścicielem 64 z nich. Nie mogę zgodzić się z opinią, że miasto nie przeznacza środków finansowych na odnowę mieszkań, bo w roku 2011 nie zgłosiła się żadna osoba, mimo apelu wystosowanego na klatkach schodowych. W 2010 roku zostały wymienione parkiety tylko w dwóch mieszkaniach, bo tylko dwie osoby były zainteresowane. Zainteresowanie mieszkańców w tym kierunku jest w tym momencie minimalne – wyjaśniał na czwartkowej komisji Dariusz Cłapa, koordynator Biura Inżyniera Miasta. Jak dodał, parkiety zostały wymienione już w 44 lokalach, a na wymianę czeka jeszcze 20 najemców. - Miasto było i jest przygotowane do wymiany tych parkietów, niestety mieszkańcy nie chcieli z tego skorzystać – mówił.nextpage

Cłapa przedstawił także opinię Laboratorium Akredytowanego przy Polskim Centrum Badań i Certyfikacji, powstałą w 2001 roku. Wskazuje ona, jakiego rodzaju pomiary i stężenia poszczególnych zanieczyszczeń są dopuszczone. Wynika z niej, że nie są one przekroczone. - Oczywiście zgodzę się z tym, że jest to materiał niedopuszczony do budownictwa, ale nie zgodzę się z ogólnymi stwierdzeniami, że jest to rakotwórcze. Z drugiej strony, jeśli gmina chce dać pieniądze na wymianę tych parkietów, a państwo odmawiają, to moim dążeniem na przykład w tej sytuacji byłaby zamiana, a nie wykup takiego mieszkania – mówił Dariusz Cłapa.

Opinia biegłego sadowego wykonana w czerwcu 2010 roku mówi, iż ksylamit jest substancją bardzo szkodliwą dla zdrowia ludzi. “Świadczy o tym to, iż przepisy BHP wymagają, aby podczas usuwania starych ksylamitów stosować środki ochrony osobistej w postaci kombinezonu ochronnego, rękawic, a nawet maski do oddychania z wysokiej klasy pochłaniaczem” (cyt. Opinia). Miasto, owszem, proponuje wymianę parkietów. Wielu mieszkańców nie przyjmuje takiej formy pomocy, ponieważ wymiana podłóg wiąże się z remontem, a nie każdego na to stać. Opinie biegłego mówi, że po usunięciu warstw składowych podłogi zawierającej ksylamit należy usunąć też tynki ze ścian tych pomieszczeń. A i to nie wyeliminuje w 100% działania resztek ksylamitu skumulowanych w ścianach i stropach.

Ludzie mieszkający przy Wysokiej 40/42 twierdzą, że doskwierają im bóle głowy, złe samopoczucie, ogólna słabość i przygnębienie. Podają przypadki zachorowań na astmę, choroby neurologiczne i serca, dróg oddechowych. Wskazują także przypadki śmierci, gdzie przyczyną był rak płuc. Czy spowodował ją ksylamit? Jadwiga Wójcik, przewodnicząca Komisji Polityki Gospodarczej i Spraw Mieszkaniowych skomentowała sprawę następująco: - Słuchając państwa, najbardziej obawiałam się tej trucizny. Jednak słyszę, że to nie jest aż takie szkodliwe i gdybym ja wiedziała, że mam pod podłogą rakotwórczą substancję, nigdy nie zdecydowałabym się mieszkać w takim bloku przez kilkadziesiąt lat. Mam wrażenie, że coś jest nie tak. Jedno zaprzecza drugiemu. Teraz nie chcecie remontów, ale chętnie kupicie je np. za 10 tysięcy z trucizną – mówiła.

- Gmina nie odżegnuje się od problemu. Proponujemy wymianę parkietów – mówił podczas komisji wiceprezydent Adam Karzewnik. Jednak według mieszkańców sama wymiana parkietów nie jest wystarczająca. - Ten smród, ta trucizna siedzi w ścianach, nie tylko w podłogach. A nie każdego stać na to, aby robić większy remont (w dodatku nie w swoim, a w miejskim mieszkaniu) i do tego wykupić mieszkanie w cenie lokalu bez “trutki” – odpowiadają mieszkańcy “trującego” bloku. Mieszkańcy domagają się, jako pewnej formy zadośćuczynienia za wieloletnie życie w trujących oparach, zwiększenia bonifikaty na wykup mieszkań do 95%. Bonifikaty w podobnych granicach zastosowano w innych miastach: na przykład w Radomiu, Toruniu, Gdańsku, Łodzi czy Krakowie.

Lokatorzy swoje, urząd swoje. Dlatego sprawa, póki co, nie zostanie rozstrzygnięta, gdyż miasto zaproponowało ponowne przedstawienie sytuacji mieszkańców bloku. - Myślę, że radni rzeczywiście będą musieli zmierzyć się z koniecznością zajęcia stanowiska w tej sprawie. Miejmy jednak świadomość, że przyznanie takiej ulgi byłoby rozwiązaniem precedensowym, gdyż w kolejce ustawią się mieszkańcy kolejnych bloków – wyjaśnił Andrzej Kacperek.

Czy też Piotrków weźmie przykład z innych miast? Mieszkańcy mają nadzieję, że tak.

Magdalena Waga

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 0

    reklama

    Dla Ciebie

    8°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio