Śmierdzi wszystko: ubrania, wykładziny, meble, ściany... – Tych mieszkań nie da się sprzedać, bo nikt nie chce żyć, wdychając truciznę. My chcielibyśmy odkupić je od miasta i zrobić konieczne remonty, ale władze Piotrkowa nie zgadzają się na proponowana przez nas bonifikatę – mówią mieszkańcy.
Budynek przy Wysokiej powstał w 1971 roku. Podczas układania warstw podłogowych zastosowano w nim bardzo cuchnącą, silnie toksyczną i rakotwórczą substancję o nazwie ksylamit. Materiał ten wówczas posiadał atest Państwowego Zakładu Higieny. Utracił go jednak w 1987 roku.
- Ta sprawa trwa już bardzo długo. Ładnych parę lat minęło, zanim zdobyliśmy dokument potwierdzający, że w naszym bloku znajduje się rakotwórcza trucizna pod podłogą. Smród -nawet po 40 latach – jest nie do zniesienia. W tej chwili sytuacja wygląda następująco: mamy opinię techniczną potwierdzającą ten fakt oraz opinię biegłego sądowego, który stwierdza, że ksylamit znajduje się i znajdował pod naszymi podłogami. Co ciekawe, zwraca on uwagę na to, że ewentualni nabywcy mieszkań dopytują, czy jest pod podłogą ksylamit. Kiedy dowiadują się, że jest – rezygnują. Dlaczego Piotrków oferuje nam za mieszkania z trucizną zniżkę tylko 70 procent przy wykupie? Jeśli idzie się na targ i są jabłka zgniłe i normalne, to w tej samej cenie nie kupimy tych zgniłych – opowiada Edward Konieczny, który reprezentuje mieszkańców bloku.
Sprawę przedstawiono na ubiegłotygodniowej Komisji Polityki Gospodarczej i Spraw Mieszkaniowych piotrkowskiej Rady Miasta. Mieszkaniec bloku uważa, że w sytuacji, kiedy istnieją ekspertyzy, a niektórzy mieszkańcy przebywają w szkodliwych warunkach już 40 lat, proponowanie im bonifikaty w wysokości 70% (takiej samej, jak przy kupnie mieszkań bez ksylamitu) jest skandaliczne, nieuczciwe i bardzo krzywdzące. - Nie wiem, czy ten problem zostanie jakoś rozwiązany. Mam apel do miasta, bo jest to bardzo poważny problem – mówi. Dodaje, że od miesięcy próbuje się w tej sprawie skontaktować z niektórymi radnymi, jednak bez rezultatu.
Jak sytuacja mieszkańców Wysokiej 40/42 wygląda okiem Biura Inżyniera Miasta? - W budynku tym znajduje się 100 lokali mieszkalnych, a miasto jest właścicielem 64 z nich. Nie mogę zgodzić się z opinią, że miasto nie przeznacza środków finansowych na odnowę mieszkań, bo w roku 2011 nie zgłosiła się żadna osoba, mimo apelu wystosowanego na klatkach schodowych. W 2010 roku zostały wymienione parkiety tylko w dwóch mieszkaniach, bo tylko dwie osoby były zainteresowane. Zainteresowanie mieszkańców w tym kierunku jest w tym momencie minimalne – wyjaśniał na czwartkowej komisji Dariusz Cłapa, koordynator Biura Inżyniera Miasta. Jak dodał, parkiety zostały wymienione już w 44 lokalach, a na wymianę czeka jeszcze 20 najemców. - Miasto było i jest przygotowane do wymiany tych parkietów, niestety mieszkańcy nie chcieli z tego skorzystać – mówił.nextpage
Cłapa przedstawił także opinię Laboratorium Akredytowanego przy Polskim Centrum Badań i Certyfikacji, powstałą w 2001 roku. Wskazuje ona, jakiego rodzaju pomiary i stężenia poszczególnych zanieczyszczeń są dopuszczone. Wynika z niej, że nie są one przekroczone. - Oczywiście zgodzę się z tym, że jest to materiał niedopuszczony do budownictwa, ale nie zgodzę się z ogólnymi stwierdzeniami, że jest to rakotwórcze. Z drugiej strony, jeśli gmina chce dać pieniądze na wymianę tych parkietów, a państwo odmawiają, to moim dążeniem na przykład w tej sytuacji byłaby zamiana, a nie wykup takiego mieszkania – mówił Dariusz Cłapa.
Opinia biegłego sadowego wykonana w czerwcu 2010 roku mówi, iż ksylamit jest substancją bardzo szkodliwą dla zdrowia ludzi. “Świadczy o tym to, iż przepisy BHP wymagają, aby podczas usuwania starych ksylamitów stosować środki ochrony osobistej w postaci kombinezonu ochronnego, rękawic, a nawet maski do oddychania z wysokiej klasy pochłaniaczem” (cyt. Opinia). Miasto, owszem, proponuje wymianę parkietów. Wielu mieszkańców nie przyjmuje takiej formy pomocy, ponieważ wymiana podłóg wiąże się z remontem, a nie każdego na to stać. Opinie biegłego mówi, że po usunięciu warstw składowych podłogi zawierającej ksylamit należy usunąć też tynki ze ścian tych pomieszczeń. A i to nie wyeliminuje w 100% działania resztek ksylamitu skumulowanych w ścianach i stropach.
Ludzie mieszkający przy Wysokiej 40/42 twierdzą, że doskwierają im bóle głowy, złe samopoczucie, ogólna słabość i przygnębienie. Podają przypadki zachorowań na astmę, choroby neurologiczne i serca, dróg oddechowych. Wskazują także przypadki śmierci, gdzie przyczyną był rak płuc. Czy spowodował ją ksylamit? Jadwiga Wójcik, przewodnicząca Komisji Polityki Gospodarczej i Spraw Mieszkaniowych skomentowała sprawę następująco: - Słuchając państwa, najbardziej obawiałam się tej trucizny. Jednak słyszę, że to nie jest aż takie szkodliwe i gdybym ja wiedziała, że mam pod podłogą rakotwórczą substancję, nigdy nie zdecydowałabym się mieszkać w takim bloku przez kilkadziesiąt lat. Mam wrażenie, że coś jest nie tak. Jedno zaprzecza drugiemu. Teraz nie chcecie remontów, ale chętnie kupicie je np. za 10 tysięcy z trucizną – mówiła.
- Gmina nie odżegnuje się od problemu. Proponujemy wymianę parkietów – mówił podczas komisji wiceprezydent Adam Karzewnik. Jednak według mieszkańców sama wymiana parkietów nie jest wystarczająca. - Ten smród, ta trucizna siedzi w ścianach, nie tylko w podłogach. A nie każdego stać na to, aby robić większy remont (w dodatku nie w swoim, a w miejskim mieszkaniu) i do tego wykupić mieszkanie w cenie lokalu bez “trutki” – odpowiadają mieszkańcy “trującego” bloku. Mieszkańcy domagają się, jako pewnej formy zadośćuczynienia za wieloletnie życie w trujących oparach, zwiększenia bonifikaty na wykup mieszkań do 95%. Bonifikaty w podobnych granicach zastosowano w innych miastach: na przykład w Radomiu, Toruniu, Gdańsku, Łodzi czy Krakowie.
Lokatorzy swoje, urząd swoje. Dlatego sprawa, póki co, nie zostanie rozstrzygnięta, gdyż miasto zaproponowało ponowne przedstawienie sytuacji mieszkańców bloku. - Myślę, że radni rzeczywiście będą musieli zmierzyć się z koniecznością zajęcia stanowiska w tej sprawie. Miejmy jednak świadomość, że przyznanie takiej ulgi byłoby rozwiązaniem precedensowym, gdyż w kolejce ustawią się mieszkańcy kolejnych bloków – wyjaśnił Andrzej Kacperek.
Czy też Piotrków weźmie przykład z innych miast? Mieszkańcy mają nadzieję, że tak.
Magdalena Waga
Komentarze 0