Spotkanie, którego celem było uratowanie Piotrcovii odbyło się we wtorek 29 kwietnia. W sprawę bardzo zaangażowała się była posłanka Platformy Obywatelskiej (wcześniej Unii Wolności) Elżbieta Radziszewska, którą często widzimy na meczach Orlen Superligi. W rozmowie z nami podkreśliła, że jest optymistką co do przyszłości Piotrcovii. Sytuacja jest bowiem zła. Klub ma zaległości wobec Urzędu Skarbowego, ZUS i zawodniczek.
Środowa wysoka porażka Piotrcovii w Lublinie to była swego rodzaju demonstracja zawodniczek, które od stycznia nie otrzymują wynagrodzeń. Spadek zespołowi nie grozi, bo gra w grupie mistrzowskiej, ale grozi odejście piłkarek i upadek zasłużonego dla kraju i miasta, klubu.
Niedawno z funkcji prezesa zrezygnował Konrad Piechocki i obecnie klub nie ma zarządu, jest tylko prokurent Tomasz Ostrowski. - To były prezes odpowiada za obecne problemy – słyszymy od osób związanych z Piotrcovią. - Brał wysokie wynagrodzenie, do tego zatrudnił swoją synową.
Klub z powodu braku rozliczenia ubiegłorocznej dotacji, nie dostał też pieniędzy od miasta. Oszczędzał na organizacji meczów nie zgłaszając ich jako imprezy masowej. To też mogło spowodować duże problemy, na szczęście ostatnie „domowe” spotkanie już zostało odpowiednio zorganizowane.
- Okazało się, że ludzi dobrej woli jest w Piotrkowie dużo. Mam nadzieję, że się uda uratować klub i miasto się do tego przyczyni. Jestem optymistką i wierzę, że Piotrcovia wyjdzie na prostą. Trzymajmy kciuki żeby dziewczyny wygrywały mecze, bo potencjał jest duży – powiedziała w rozmowie z nami Elżbieta Radziszewska.
Piotrcovia jako klub piłki ręcznej powstała w 1968 roku. W sezonie 1992/1993 drużyna okazała się najlepszą w lidze zdobywając tytuł mistrza Polski. Poza tym czterokrotnie Piotrcovia zdobywała srebrne medale MP i także czterokrotnie brązowe. W sezonie 1998/1999 klub grał w półfinale EHF.
Komentarze 35