1 z 7
2 z 7
3 z 7
4 z 7
5 z 7
6 z 7
7 z 7
Zbyt mała ilość mieszkań socjalnych to jeden z głównych problemów Piotrkowa. Lista osób oczekujących jest długa, a mieszkania, które już są, w większości są w naprawdę opłakanym stanie. - Myślą, że jak socjalne to ładne, wyremontowane i za darmo. I że to wszystko dla jakiejś patologii. A wcale tak nie jest – mówi jeden z mieszkańców lokalu socjalnego w Piotrkowie.
Mieszkanie socjalne przy ulicy Sulejowskiej. Tutaj od 40 lat mieszka 65-letnia pani Teresa*, której mąż zmarł dwa lata temu. – Ile ja czasu czekałam na wymianę okien... Tu były dziury w futrynach, wiało całą zimę, trzeba było zapychać szmatami. Mieli mi wymienić w grudniu przed świętami, ale wymienili dopiero teraz, w lutym. A ile się naprosiłam. Najpierw mi powiedzieli, że wymienią tylko jedno okno, więc odpowiedziałam, że nie. To po jakimś czasie przywieźli mi okno do drugiego pokoju. Teraz muszę walczyć o piec i podłogi, bo przecież to też jest wszystko w tragicznym stanie – mówi pani Teresa.
img=1
Kobieta zimą spala przeszło półtorej tony węgla, aby ogrzać jeden pokój, bo w drugim ogrzewania nie ma. – Co to jest za ogrzewanie mieszkania, jak na raz na noc spalam wielkie wiadro węgla, a rano mogę się dotknąć pieca. Teraz będę sobie we własnym zakresie trochę remontować kuchnię. Nikt mi na to nie da. Ja płacę czynsz regularnie, z niczym nie zalegam, a w niczym nie chcą pomagać. Z TBS-u powiedzieli mi, że podłogę mam dobrą. Jaka ona dobra? Jak pani sama widzi, przechodzi się i wszystko się zapada i wygina. Naprawdę okropnie jest tutaj mieszkać. Ale co, jakoś sobie muszę radę dać. Czynsz jak się należy płacę, dlatego będę walczyć o ten piec i podłogi choćby nie wiem co. Zobaczymy jak się to skończy. Na razie to wszystko jest jak piekło na ziemi – mówi pani Teresa.
***
Pani Zofia* mieszka z mężem i trzydziestokilkuletnim synem w jednym z mieszkań socjalnych również przy ulicy Sulejowskiej w Piotrkowie. To jej drugie mieszkanie przydzielone przez Urząd Miasta. – Wcześniej mieszkałam w centrum, na Słowackiego. To było kilkadziesiąt lat temu. Przydzielono nam mieszkanie socjalne tutaj, w tym samym bloku na Sulejowskiej, ale piętro niżej. Tam mieszkaliśmy 10 lat. Zmienili nam, bo tamto zostało całkowicie zalane i zaczęli robić remont. Jak my mieszkaliśmy, to była stara instalacja, paliliśmy w starej kuchni, nie mieliśmy wymienionych okien. Żyliśmy ze trzy lata bez prądu. Światło było tylko w kuchni. Nie było w mieszkaniu nawet ubikacji. Żeby skorzystać z toalety trzeba było iść do innego bloku! Woda była na korytarzu, dla wszystkich, nie mieliśmy nic – mówi mieszkanka.
img=6
Teraz, już od roku, w trójkę dzielą 20 metrów kwadratowych (jeden pokój i kuchnię). W mieszkaniu nie ma łazienki. Jest za to piec, który po roku próśb został naprawiony. – Ale co z tego? Palimy w piecu, żeby było ciepło, a otwieramy okna, żeby się nie udusić, bo się dymi. Przecież to jest i tak bez sensu. Najgorsze jest to, że prosimy o pomoc i nic. Nie powiem, bo wymienili nam okna i drzwi są nowe, ale jak to wszystko wygląda. Na tych klatkach nic nie robią, aż niemiło tam wyjść. Ściany odrapane, pomazane, na dole wiecznie pełno pustych butelek po wódce. To nie jest normalne życie. Chciałabym mieć mieszkanie z łazienką, żeby można było się normalnie umyć i normalnie żyć. Jestem chora, ciężko mi chodzić. Tak sobie myślę, że tutaj się już chyba umrze – mówi kobieta.
***
Nieudolność działania naszych władz w kwestii lokali socjalnych w Piotrkowie pokazuje także sytuacja pani Marty*, która od roku znajduje się na 120 miejscu na liście oczekujących na mieszkanie socjalne. Z dwiema córkami, z których jedna jest chora, mieszka w jednym pokoju z kuchnią w kamienicy przy Sieradzkiej.
img=3
Od kilkudziesięciu lat pani Marta mieszka w prywatnej kamienicy. W mieszkaniu warunki są wręcz fatalne, dlatego w nadziei na ich poprawę, kobieta stara się o przydzielenie jej mieszkania socjalnego. – Wszystko trzeba robić na własny koszt. Nie mam w domu elektryczności, umywalki ani łazienki. Myjemy się w misce, a ubikację mamy w kuchni, za zasłonką. Ona zresztą też jest w opłakanym stanie, bo podłoga wokoło niebawem się zarwie. Mam dwie córki w wieku 4 i 6 lat. Starsza dziewczynka nie ma gdzie odrabiać lekcji, bo nie ma swojego kąta – opowiada pani Marta.nextpage- Okna trzymają mi się na gwoździach, są poupychane pianką, gąbkami, zabite listewkami. W ścianach są dziury, a w mieszkaniu zimą jest strasznie zimno. Właściciel mojego obecnego mieszkania zdaje sobie sprawę z warunków, w jakich mieszkam. Ale remont muszę sobie zrobić na własny koszt. Okien wymienić nie wolno na tańsze, tylko na drewniane, bo taka jest decyzja konserwatora zabytków. A mnie na takie okna nie stać po prostu. Kąpać się chodzimy do znajomej, ponieważ czasami jest zbyt zimno, by dzieci mogły spać po kąpaniu. W trójkę śpimy na jednej wersalce. Palę w piecu, który ciągle brudzi ściany. A przez całą zimę spalam trzy tony węgla, żeby nie zamarznąć tutaj z dziećmi. Za przeproszeniem nie mamy gdzie spać i nie mamy gdzie sra... – opowiada.
img=4
Kobieta mówi, że chodzi do urzędu i prosi o pomoc. – Byłam z koleżanką u prezydenta Karzewnika, ale odpowiedział, że trzeba czekać. Boli mnie to, że ludzie z rodzin patologicznych, którzy mają mieszkania, po kilku tygodniach czy miesiącach otrzymują socjalne, a ja muszę czekać tyle czasu – mówi z płaczem pani Marta.
img=5
***
O komentarz w sprawie warunków, jakie panują w lokalach socjalnych, poprosiliśmy radnego Jana Dziemdziorę. - Kiedy to na przełomie 2010 i 2011 roku pełniłem funkcję przewodniczącego Rady Miasta, wiele osób przychodziło do mnie w sprawie przydziału lokalu mieszkalnego bądź poprawy warunków zamieszkania. Obecnie również zgłaszają się osoby w tych sprawach. Byłem w wielu lokalach i niektórych stan techniczny uwłacza godności człowieka, ponieważ występuje wilgoć, dziury w sufitach i podłogach, wypadające bądź nieszczelne okna, a o wyglądzie klatek schodowych lepiej nie wspominać. Pomimo że prawnym obowiązkiem miasta, wynikającym z ustawy o samorządzie gminnym, jest zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych, to w tej materii od wielu lat brak jest odpowiedniej polityki. Podejmowane działania przez organ wykonawczy miasta są doraźne, nastawione bardziej na efekt statystyczny niż zmniejszenie “krzyczących” potrzeb mieszkaniowych. Podawanie do publicznej wiadomości jako sukcesu, że oddano kolejny blok, jest nie uprawnione, bo jest to budownictwo oparte o partycypację najemców. Wśród rodzin lub osób oczekujących na mieszkanie nie ma tuzów finansowych. Są to ludzie z reguły pokrzywdzeni przez los lub po prostu niezaradni życiowo – mówi radny.
- Dla prawdy obiektywnej, trzeba również stwierdzić, że zdarzają się przypadki postaw roszczeniowych, patologia społeczna, a także brak umiejętności przewidywania u osób zamieszkujących w prywatnych zasobach mieszkaniowych. Wskazać należy także na chroniczny brak realizacji przez miasto wyroków eksmisyjnych. Spółdzielnie mieszkaniowe i inne podmioty borykają się z problemami realizacji eksmisji uciążliwych lokatorów, którzy uprzykrzają życie innym, i to niekiedy przez kilkanaście lat. Wskazywanie przez niektórych radnych na potrzeby w tej dziedzinie jest przysłowiowym rzucaniem grochem o ścianę – dodaje.img=6
O tym, czy miasto robi wystarczająco dużo, by rozwiązać problem zbyt małej liczby mieszkań socjalnych w Piotrkowie, mówi Tomasz Sokalski, radny Rady Miasta Piotrków.
- Działanie prezydenta miasta w zakresie budownictwa socjalnego i komunalnego w tej, a także w poprzedniej kadencji jest wyjątkowe – wyjątkowe, bo prawie żadne. Znając potrzeby naszych mieszkańców, ciągle wydłużająca się kolejka osób oczekujących na tego typu lokale (zaznaczam osób potrzebujących, znajdujących się w trudnej, a czasami beznadziejnej sytuacji życiowej), prezydent nie podejmuje działań, by w naszym mieście ten problem rozwiązać.
Według Tomasza Sokalskiego, podsumowując 4-letnią kadencję prezydenta, wybudowanie zapowiadanych 16 lokali komunalnych jest ilością śmieszną. - Nie wykorzystuje się także możliwych do uzyskania dopłat do remontów i budowy mieszkań socjalnych. Zgodnie z ustawą z dnia 8 grudnia 2006 r. o finansowym wsparciu tworzenia lokali socjalnych, mieszkań chronionych, noclegowni i domów dla bezdomnych gmina ma możliwość pozyskania środków z zewnątrz nawet do 50% inwestycji. W tym zakresie także nie robi się nic – mówi radny.
***
Innego zdania jest piotrkowski samorząd. - Piotrków jako jeden z niewielu samorządów w Polsce rozwija bazę mieszkań nie tylko socjalnych, ale i komunalnych. Piotrków zdecydował się na budowę od podstaw bloków socjalnych: przy ulicy Przemysłowej (2009 r. – przyp. red.), sfinansowało również inwestycję adaptacji budynku przy ulicy Pereca na mieszkania komunalne (2010 r. – przyp. red.). Miasto partycypowało również w kosztach budowy budynku TBS przy ul. Modrzewskiego. W wyniku tego miało do dyspozycji 12 lokali. Zasiedlono je osobami będącymi najemcami lokali gminnych, które pozostawiły dotychczasowe lokale w dobrym stanie technicznym do naszej dyspozycji. Przypomnę, że w ciągu dwóch najbliższych lat powstaną mieszkania komunalne przy ulicy Zamurowej (16 mieszkań). To również inwestycja miejska – mówi Jarosław Bąkowicz z Zespołu Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta w Piotrkowie. - Ilość lokali socjalnych uzależniona jest od ilości odzyskanych lokali w wyniku naturalnego ruchu ludności lub opuszczenia lokalu przez najemcę – dodaje.
Sytuacja jest trudna. Może warto byłoby nie czekać na zwolnienie istniejących już lokali, a inwestować i tworzyć nowe. Być może to rozwiązałoby problem, choć minimalnie.
tekst i foto: Magdalena Waga
*imiona kobiet zostały zmienione
Komentarze 24