Mieszkańcy ul. Podole w Piotrkowie skarżą się na to, że wylewanie ścieków bytowych, czyli z szamb, odbywa się na zewnątrz oczyszczalni, a nie jak by oczekiwali w wewnątrz na jej terenie. Sprawą zainteresował się Mariusz Maciołek, radny Rady Miasta.
Radny w mediach społecznościowych zamieścił rolkę, na której staje po stronie piotrkowian. Rozumie jak trudne i uciążliwe jest mieszkanie w okolicy oczyszczalni ścieków. Chciałby, by prezydent naszego miasta pomógł zainteresowanym chociaż w minimalny sposób.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Michała Rżanka, prezesa Piotrkowskich Wodociągów i Kanalizacji sp. z.o.o.
- Oczyszczalnia ścieków w Piotrkowie istnieje od ponad 40 lat - mówi Michał Rżanek prezes Piotrkowskich Wodociągów i Kanalizacji sp. z.o.o. - Od wielu też lat w płocie znajduje się stacja - zlewnia, do której trafiają ścieki bytowe. Podobne stacje funkcjonują w wielu miastach. Nasza stacja wyposażona jest w kratkę ściekową, w węża z wodą do opłukiwania tylnych kół samochodów czy samego wlewu ścieków. Jest też monitorowana – tłumaczy prezes Rżanek - czyli wszystko odbywa się zgodnie z przepisami.
Samochodów asenizacyjnych podjeżdża sporo, czasem ustawia się nawet kolejka, może się więc zdarzyć, że na kołach pojazdów przenosi się woda, która dłużej pozostaje na ulicy.
Udało się nam ustalić, że domy mieszkalne, niedaleko oczyszczalni, w większości powstały już za czasów jej funkcjonowania. Właścicieli tych nieruchomości, zanim sprzedano im działki, informowano z czym muszą się liczyć, mieszkając w tej okolicy, co więcej jeden z zainteresowanych kilka lat temu z pełną świadomością kupił działkę, przez którą przebiega ponad metrowy kolektor ścieków.
Mamy też dobrą wiadomość: Prezes Michał Rżanek poinformował nas, że właśnie poważnie rozważa możliwość przeniesienia stacji – zlewni na wewnętrzny teren oczyszczalni.
Komentarze 52