TERAZ2°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Kierowcy u kresu wytrzymałości

A.Stańczyk
Aleksandra Stańczyk pt., 12 lipca 2013 07:17
Wszystkie najgorsze wróżby się sprawdziły. Koszmar kierowców na drodze krajowej nr 12 powrócił. Korki, w których trzeba odstać nawet 2 godziny, nerwy i niecenzuralne komentarze przez CB radio – remont mostu w Sulejowie trwa już tydzień.
Zdjęcie

Już w dniu rozpoczęcia remontu (3 lipca) doszło do karambolu. Jeden z kierowców nie chciał widocznie stać już w korku i postanowił zawrócić – to właśnie było przyczyną wieczornego karambolu na „dwunastce” w Przygłowie. 20-letni kierowca volkswagena passata, stojąc w korku w kierunku Sulejowa, nie zachował ostrożności podczas zawracania. Wjechał na przeciwny pas ruchu, gdzie zderzył się z karetką pogotowia kierowaną przez 24-letniego mieszkańca Opoczna. Następnie volkswagen uderzył w stojący ciągnik siodłowy volvo z naczepą. Obrażeń ciała doznało czterech pasażerów ambulansu, z czego trzech po udzielonej im pomocy ambulatoryjnej zostało zwolnionych do domu. 69-letni mężczyzna pozostał w piotrkowskim szpitalu.

Kierowcom puszczają nerwy, zwłaszcza tym, którzy most muszą pokonać kilka razy dziennie. Pan Robert mieszka w Sulejowie po wschodniej stronie mostu, pracuje w Piotrkowie, a to oznacza, że budowę w drodze do pracy i z pracy musi pokonać dwa razy na dobę. - Informacja o tym, że most w Sulejowie będzie remontowany była jak koszmar - mówi. - Wiedziałem, że będzie jeszcze gorzej niż w przypadku remontu mostu w Przygłowie, który zakończył się w zeszłym roku. Tamtą budowę można jeszcze było jakoś objechać, istniała alternatywna droga - skręcałem w stronę Witowa i jechałem przez Kłudzice. To była leśna droga, jakieś 4 km, wyjeżdżało się w samym Sulejowie. Teraz kierowcy, którzy jadą do Kielc, jadą przez Przedbórz, dalej na Końskie. A ci, którzy jadą na Radom, muszą kierować się na Tomaszów. Dla mnie to nie jest żadne rozwiązanie, na takie objazdy nie mogę sobie pozwolić. Do pracy jechałbym ze 2 godziny, przez województwo świętokrzyskie.

Jak dotąd najdłużej w korku pan Robert stał 2 godziny i 20 minut, jechał z pracy do domu. - Ale nie ma tego złego, miałem czas na przeczytanie gazety od deski do deski. Najgorzej będzie dziś (rozmawiamy w piątek – przyp. as), bo w piątek po południu zawsze jest największy ruch. Podejrzewam, że będą potworne korki – mówi. - Mam już opracowaną drogę, skręcam w Przygłowie na Włodzimierzów, potem jadę na Łęczno, w Łęcznie odbijam na Sulejów, wyjeżdżam tuż przed samym mostem. Nadrabiam jakieś 8 km. Ale i tak ci, którzy wybierają objazd przez Łęczno też muszą wbić się w kolejkę prowadzącą do mostu, wszystko się więc wydłuża.

Według pana Roberta jeszcze gorzej jest, gdy o 20.00 z drogi schodzą ci, którzy ruchem kierują. Włącza się wtedy sygnalizacja świetlna, ale nie wszyscy kierowcy się do niej stosują. Jadą na czerwonym, a ci, którzy akurat mają zielone stoją. Wtedy właśnie zaczynają się „serdeczne” pozdrowienia przez CB. Jest też inny problem. - Nitka, która jest dopuszczona do ruchu na moście jest rozkopana. Samochody, które przejeżdżają przez most nie mogą więc pokonać tego odcinka szybko i sprawnie. To jest coś okropnego! - mówi mieszkaniec Sulejowa. - W sobotę wieczorem jednemu kierowcy, który stał w korku dłuższy czas, puściły nerwy, wyszedł z samochodu i sam zaczął kierować ruchem. Szybko spacyfikowali go pozostali... Sygnalizacja się w ogóle nie sprawdza. W sobotę ok. godz. 21.30 ruchem na moście kierowało dwóch policjantów.

Cierpią również lokalni przedsiębiorcy, którzy dotąd kilkakrotnie w ciągu dnia pokonywali drogę przez Sulejów, np. firmy cateringowe, które muszą dostarczyć obiad klientowi po drugiej stronie mostu.

Remont ma potrwać do końca listopada.

as

Podsumowanie

    Komentarze 19

    reklama

    Dla Ciebie

    2°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio