TERAZ6°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

Jak co roku i do znudzenia: Za mało pieniędzy na sport!

JaKac1
JaKac1 czw., 18 października 2012 13:05
- Miasto nam nie pomaga, nie lobbuje wśród przedsiębiorców, aby nas wspierali, pieniądze na sport są źle dzielone, a nasi posłowie nawet d... nie ruszą, żeby nam pomóc - tak o kondycji klubów sportowych w Piotrkowie mówią ich prezesi.
Zdjęcie
Autor: fot. archiwum

Można by powiedzieć, że to stara śpiewka. Stara, ale prawdziwa. Kluby każdego roku narzekają dokładnie na to samo. O sporcie rozmawiano podczas ostatniego posiedzenia Komisji Kultury i Kultury Fizycznej w Urzędzie Miasta. Zaczęła p.o. kierownik Referatu Kultury, Sportu i Promocji Miasta Ilona Patyk, która przedstawiła radnym, kto, na co i ile dostał. Ogółem kwota, którą miasto w 2012 roku przeznaczy na sport, to 1,589 mln zł, w tym 477 tys. na dotacje sportowe, 906 tys. na stypendia dla sportowców i 206 tys. na promocję miasta poprzez sport.

***


Najlepiej dotowane są 3 największe i najbardziej utytułowane kluby w mieście

MKS Piotrkowianin (piłka ręczna mężczyzn)
dotacja - 56 tys.
stypendia - ponad 339 tys.
promocja - 136 tys.
Razem: ponad 531 tys.

MKS Piotrcovia (piłka ręczna kobiet)
dotacja - 86 tys.
stypendia - ponad 411 tys.
promocja - 40 tys.
Razem: ponad 537 tys.

Atletyczny Klub Sportowy
dotacja - 106 tys.
stypendia - ponad 154 tys.
promocja - 30 tys.
Razem: ponad 290 tys.

 

***


Do tego 120 tys. zostało przekazane (w drodze przetargu), jako środki na promocję miasta, dla klubu Piotrkowianin. - Jest ogłoszony jeszcze jeden przetarg na kwotę 100 tys. - chodzi o promocję w zakresie piłki ręcznej kobiet - dodała I. Patyk. O to, czy pomoc finansowa miasta dla klubów sportowych w postaci dotacji rośnie czy maleje, pytał radny Jan Dziemdziora. - W 2009 roku kluby otrzymały 622 tys., w 2010 – 556 tys., 2011 – 627 tys., 2012 – 477 tys. Może jest to mniej, ale jest to kwota rozdysponowana na kluby, natomiast były również zabezpieczone środki (100 tys.) nierozdysponowane. Kwota w 2012 roku jest trochę mniejsza, dlatego że niektóre kluby sportowe (tzn. piłka ręczna kobiet, mężczyzna i AKS) otrzymują jeszcze środki na promocję miasta i stypendia sportowe. Przekazujemy ogólną pulę, potem z klubami sportowymi ustalamy, w jakiej formie i ile środków chcą otrzymać. Na przykładzie Piotrkowianina widać, że dotacja wyniosła tylko 56 tys., ale pozostałe środki są uzupełnione promocją i stypendiami sportowymi. Dlatego myślę, że z roku na rok dotacje przyznawane są na tym samym poziomie - informuje Referat Kultury.

Wątpliwości nie było. Pieniędzy jest za mało, z czym zgodzili się zarówno prezesi klubów, jak i radni. - Od pięciu lat mamy coraz mniejsze środki na sport - stwierdził radny Bronisław Brylski, który zapytał urzędników, na co kluby mogą liczyć w 2013 roku. - W 2013 roku dotacja będzie na poziomie z r. 2012. Takie przynajmniej są przymiarki.nextpageWystąpiliśmy już do klubów, aby poinformowały nas, ile potrzebują pieniędzy i w jakiej formie chciałyby je otrzymać, gdzie miałoby być ich więcej, czy na dotacje, czy na promocję, czy na stypendia - mówiły urzędniczki z Referatu Kultury. Swoimi gorzkimi żalami mieli okazję podzielić się także prezesi klubów. Zaczął Paweł Zieliński, szef Miejskiego Szkolnego Związku Sportowego, który od miasta dostał w 2012 roku 30 tys. (kiedyś było to 50 tys.). - 30 tys. nie gwarantuje w pełni realizacji zadań. Musieliśmy zrezygnować z rozgrywania części imprez. Przy kwocie 50 tys. finansowaliśmy w całości przejazdy drużyn na zawody rejonowe i wojewódzkie. Przy 30 tysiącach część szkół musiała sama ponieść koszty transportu dzieci na zawody. Szkoły różnie sobie z tym radziły, mieliśmy wiele sygnałów od dyrekcji i nauczycieli, że na niektóre zawody po prostu nie pojechali, bo nie mieli pieniędzy. Szkoły wspomagały się środkami z rady rodziców. Były też przypadki, że pieniądze na wyjazd były zbierane od dzieci. Daje to wiele do myślenia. W kwietniu zabrakło nam pieniędzy na transport i na organizację kilku dyscyplin sportu (siatkówka plażowa, lekka atletyka). Kiedyś organizowaliśmy mityngi lekkoatletyczne “Złote szóstki” dla młodzieży miejskiej, jednak przy obcięciu środków na nasz Związek, zawody te były robione sporadycznie. Kiedy nie można było nawet dać medalu czy dyplomu, zrezygnowaliśmy z organizacji w ogóle. Z tej dotacji najwięcej pochłania transport, którego koszty z roku na rok rosną. Zwycięzca zawodów rejonowych, aby dojechać na zawody szczebla wojewódzkiego, musiałby sam ponosić koszty transportu. Część szkół jest w stanie zabezpieczyć środki na transport, a część niestety nie. Przy kwocie 50 tys. mieliśmy zawsze zabezpieczone środki na podsumowanie współzawodnictwa. Nie możemy określić, czy drużyna z naszego miasta wygra zawody szczebla rejonowego, czy nie. Chodzi o to, że kiedy wygra, to jedzie na zawody wojewódzkie. Dlatego nie możemy przewidzieć, jakie koszty poniesiemy. Kiedyś mieliśmy kilka tysięcy na zakup sprzętu sportowego, były to głównie piłki, które doposażały szkołę w sprzęt sportowy, a potrzeby szkół zawsze są duże. W tej chwili podczas podsumowań możemy wręczyć jedynie dyplomy, ewentualnie, dla trzech pierwszych drużyn, puchary. Zwracaliśmy się i do Referatu, i do Komisji o ewentualne uwzględnienie środków na to podsumowanie. Otrzymaliśmy odpowiedź odmowną - mówił prezes Zieliński.

- Nie ma nic bardziej deprymującego dla dzieci niż odmówienie im wyjazdu na zawody w sytuacji, kiedy zostały już zakwalifikowane. Zdecydowanie podważa to zaufanie dla organizatora tych zawodów, a pośrednio podważa również zaufanie do szkoły - mówił Przemysław Winiarski, radny.
Radny Ameryki nie odkrył. Problem w tym, co zrobić, aby było lepiej. Tymczasem złotego środka na rozwiązanie problemu z pieniędzmi na sport nie znalazła kolejna kadencja samorządu. - To są śmieszne pieniądze, to jest żenujące i taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca - podsumował Winiarski.

- Doskonale zdajemy sobie sprawę, że środków na sport w roku 2013 nie będzie więcej. Wszyscy zgadzamy się również, że w mieście mamy 3 wiodące kluby - dodał z kolei wiceprezydent miasta Andrzej Kacperek. O wypracowanie jasnych, przejrzystych i nowych zasad przyznawania dotacji i stypendiów sportowych apelował Piotr Stępień, dyrektor Atletycznego Klubu Sportowego. - Dziś czy mały klub, który dostaje 10 tys., czy duży - jak mój, który dostaje 290 tys. dotacji z miasta - będzie narzekał, że jest mu za mało, że mu brakuje. Jest to naturalne. Może rzeczywiście powinniśmy oddzielić sport dzieci i młodzieży od tego wyczynowego. Dotacje z roku na rok są powielane. AKS od kilku już lat dostaje podobną dotację. Czy jestem lepszy, czy gorszy, dostaję tyle samo. Klub powinien być karany za brak wyników i nagradzany za lepsze wyniki. Powinna powstać taka uchwała, która by ściśle sprecyzowała, za co jakie stypendium zostanie przyznane. Ja powinienem wiedzieć, że jeśli zawodnik AKS-u zdobędzie mistrzostwo Polski seniorów, to w przyszłym roku dostanie stypendium 2 tys. zł. Apeluję do radnych, żeby jeszcze raz się nad tym zastanowić. Po co się tutaj dzisiaj spotkaliśmy? Przecież informacja o dotacjach jest dostępna na stronie internetowej. Takie spotkanie było też pół roku temu i też nic z niego nie wynikło. Ustalmy czytelne dla wszystkich zasady, dla wszystkich jednakowe, żeby nikt nikomu nie mógł powiedzieć: ty dostałeś więcej, bo masz dojścia do prezydenta - mówił Stępień.
Ripostował wiceprezydent Kacperek, który stwierdził, że od podziału pieniędzy pomiędzy grupy młodzieżowe i seniorskie są prezesi, a nie miasto. - To kluby, które najlepiej mogą przewidzieć szansę na sukcesy swoich sportowców, decydują, w jakiej wysokości zabezpieczyć środki. Państwo wiedzą również, że dotacji możemy przecież udzielić jeden raz w roku. To nie prezydent, nie radni, nie Komisja Kultury i Kultury Fizycznej, a zarząd klubu dzieli środki pomiędzy grupy seniorów i grupy młodzieżowe. Z tej odpowiedzialności nikt zarządu klubu nie zwolni ani nie zastąpi – mówił wiceprezydent.

- A może by tak kluby domagały się płacenia za wyniki od sponsorów? - zaczął z innej beczki radny Winiarski. Wtedy rozpętała się burza. Sponsorzy są skąpi, a miasto sportu nie wspiera - taki wniosek można wysnuć z wypowiedzi przedstawicieli klubów. - Ja też bym chciała, żeby byli sponsorzy, jednak Piotrków to jest takie środowisko, gdzie firm bardzo dużych jest naprawdę niewiele, można je policzyć na palcach jednej ręki. Natomiast “dających”, i to z chęcią, nie ma prawie wcale. My naprawdę staramy się dotrzeć do wielu osób, ale napotykamy na ścianę. To nie jest tak, że kluby nie wychodzą do środowiska, nie pytają, nie rozmawiają. Żeby dotrzeć do przedsiębiorców, potrzebujemy pomocy miasta. Prezydent, przewodniczący Rady, wszyscy pełnomocnicy powinni pomóc klubom dotrzeć do przedsiębiorców, do prezesów firm. Wtedy czulibyśmy, że miasto nas popiera. Dziś wsparcia miasta nie czujemy. Wszyscy tłumaczą się tym, że jest kryzys - mówiła Bogumiła Szczukocka, prezes Piotrkowianina.

Jak zły sen powróciła też idea utworzenia rady do spraw sportu, o której radnym przypomina się średnio raz na pół roku. - Może dobrze byłoby się zastanowić nad rolą koordynatora do spraw sportu, który działałby na poziomie Urzędu Miasta i koordynował wszystkie działania dotyczące wydatkowania środków i pozyskiwania ich - mówiła Ewa Ziółkowska. Radna widocznie zapomniała, że taka funkcja została utworzona już dawno temu, dokładnie 16 maja 2011 roku. Właśnie wtedy prezydent miasta Krzysztof Chojniak powołał Krzysztofa Chamczyka na stanowisko społecznego doradcy prezydenta do spraw sportu. Dlaczego doradcy nie było podczas dyskusji? - Wydaje się, że tego rodzaju kwestie, czyli jak i co dzielić, powinny być omówione właśnie z doradcą. Czy doradca w ogóle spotyka się z klubami? Czy on jest, czy go nie ma? - pytał radny Adam Gaik.

- Od dłuższego czasu nie widziałam go na Komisji Kultury. Jako doradca do spraw sportu powinien uczestniczyć w takich spotkaniach - powiedziała również radna Katarzyna Gletkier.
- On chyba był, ale już go nie ma - dało się słyszeć głosy z sali.
- Ale on jeszcze jest, naprawdę - powiedział przewodniczący Komisji Sławomir Dajcz.
- Ale żeby doradzać, to chyba trzeba się spotykać z klubami... - zauważył radny Gaik.
- Nie ma urzędu pełnomocnika prezydenta do spraw sportu. Jest za to SPOŁECZNY doradca prezydenta do spraw sportu - wyjaśniał radnym wiceprezydent. - Podkreślam, że jest to rola społeczna.

Wygląda więc na to, że konieczne jest finansowe wynagradzanie doradcy, pełnomocnika (jak zwał tak zwał), żeby ten na poważnie zajął się problemem z pieniędzmi na sport. - Będę rozmawiał z panem prezydentem. Być może uda nam się takie stanowisko utworzyć. Jeśli taki etat się pojawi, to do kompetencji tej osoby należeć będzie przede wszystkim częsta kontrola wydatkowania dotacji przez kluby, terminowości prowadzenia wszystkich zajęć z młodzieżą, a więc większego kontrolowania strumienia pieniędzy, który do klubów płynie - powiedział A. Kacperek.
W kwestii sportu to by było na tyle... jak co roku.

Aleksandra Stańczyk

Podsumowanie

    Komentarze 0

    reklama

    Dla Ciebie

    6°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio