Artykuł sponsorowany
Kredyty waloryzowane kursem waluty obcej, zwłaszcza we frankach szwajcarskich, zyskały w Polsce ogromną popularność na początku XXI wieku. Kuszące niskie oprocentowanie i łatwiejszy dostęp do wyższych kwot kredytu sprawiały, że wielu Polaków decydowało się na to rozwiązanie, nie przewidując ryzyka związanego ze zmianami kursów walut.
Rok 2002 to data, kiedy w Polsce zaczęły stopniowo pojawiać się tzw. kredyty „walutowe”. Polska nie była tu jedynym wyjątkiem, gdyż kredyty denominowane lub indeksowane do waluty obcej wiodły wówczas prym w ofercie bankowej krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W samej zaś Polsce kształtowały się one na poziomie 40% w skali portfela kredytowego. Nie jest to jednak ponadprzeciętny wynik, biorąc pod uwagę kraje nadbałtyckie. Na Łotwie ten wynik przedstawiał się w granicach 90%, zaś na Litwie ok. 80% [1]. Jeśli chodzi o walutę, do której owe kredyty były waloryzowane, dominowało euro (EUR) oraz frank szwajcarski (CHF). Zdarzały się także inne waluty, jak jen czy korona szwedzka, jednak to kredyty waloryzowane do kursu franka szwajcarskiego odznaczały się najniższym oprocentowaniem. Pierwszym krajem na świecie, na którego rynku został wprowadzony ten produkt finansowy, była Australia. Na początku lat 80. XX w. lokalna stopa procentowa kształtowała się tam w granicach 13%, zaś kredyt frankowy mógł cieszyć się ówczesnym oprocentowaniem niższym nawet o połowę [2]. Niespełna 5 lat później nastąpiła katastrofa dla kredytobiorców, powiązana z dramatycznym osłabieniem kursu dolara australijskiego wobec CHF. Podobny stan rzeczy miał miejsce 10 lat później we Włoszech. W ciągu 3 lat od wprowadzenia przedmiotowego rodzaju kredytu, włoski lir osłabł niemal dwukrotnie wobec franka szwajcarskiego. Widać więc, iż końcowe problemy finansowe wynikały z początkowych, nieocenionych benefitów [3]. Korzyści z zaciągania zobowiązania kredytowego powiązanego z CHF przedstawił dr J. Czabański w „Przewodniku frankowicza”:
„Różnica w wysokości oprocentowania kredytu przekładała się na znaczące różnice w wysokości raty spłaty kredytu. Dla przykładowego kredytu na 300 000 PLN udzielonego na okres 30 lat miesięczna rata spłaty wynosi 1798,65 PLN przy oprocentowaniu 6%, a 1265,81 PLN dla oprocentowania 3%. […] Dlatego zasadnicze w tamtym okresie było podkreślanie przez doradców bankowych stabilności kursu CHF oraz dobrych perspektyw polskiej gospodarki, zwłaszcza po niedawnym wejściu Polski do UE (maj 2004 r.) oraz zapowiadanym rychłym wejściu do strefy euro. Okoliczności te sugerowały dalszą stabilizację kursu waluty szwajcarskiej.”
Przede wszystkim atrakcyjność kredytów frankowych wynikała z różnic w oprocentowaniu LIBOR oraz WIBOR. LIBOR stanowi referencyjną stawkę oprocentowania m. in. kredytów wyznaczonych dla kilku walut, w których skład wchodzi właśnie frank szwajcarski. WIBOR jest tożsamym czynnikiem, jednak dotyczy produktów finansowych z polskiego rynku bankowego. Różnica pomiędzy oboma parametrami wynosiła nawet 5,5 punka procentowego, na korzyść pierwszego z nich. Konsekwencją tego był fakt, iż wysokość pierwszej raty kapitałowo-odsetkowej była o wiele niższa niż w stosunku do kredytu złotowego [4]. Wpływało to także na zmniejszenie się wymagań wobec zdolności kredytowych potencjalnych kredytobiorców. Analizując ówczesny stan faktyczny, zdolność kredytowa, dla osoby, której maksymalna wysokość zaciągniętego zobowiązania mogła kształtować się na 210.000 zł, w przypadku kredytu frankowego wzrosło aż do 320.000 zł.
autor: apl. adw. Adam Sobolewski, Korzybski Wojciński Kancelaria Radców Prawnych sp.k.
----
[1] D. Rogoziński, Orzecznictwo Sądu Najwyższego w sprawie kredytów waloryzowanych kursem waluty obcej a prawidłowa implementacja jurysdykcyjna dyrektywy 93/13/EWG, Rozprawy Ubezpieczeniowe. Konsument na rynku usług finansowych nr 30 (4/2018), s. 4
[2] J. Czabański, Przewodnik frankowicza, Wolters Kluwer, Warszawa 2020, s. 25
[3] Ibid.
[4] A. Barembruch, Kredyt frankowy a kredyt złotowy – perspektywa zmian cash-flow, Finanse, Rynki Finansowe, Ubezpieczenia nr 4/2016 (82), cz. 2, s. 807