Piotrkowscy radni już zagłosowali korespondencyjnie za lub przeciw proponowanym zmianom.
Co ma się zmienić? Handlować będzie można tylko produktami spożywczymi i płodami rolnymi oraz ograniczony zostanie teren targowiska.
Wyniki głosowania poznamy w najbliższą środę na sesji Rady Miasta, ale nasze nieoficjalne informacje wskazują, że uchwała "przejdzie". Ośmioro radnych zadeklarowało, że zagłosowało przeciw, jednak nie stanowi to większości.
- Jaka będzie nasza przyszłość? Nie wiemy. Prezydent opowiada pierdoły, żeby przenieść nas na Wyzwolenia lub Modrzewskiego. W jednym miejscu zmieszczą się ze dwa stragany, a do drugiego nikt nie przychodzi. Prezydent chce się pozbyć pieniędzy w wysokości 1,5 mln zł na rzecz prywatnego przedsiębiorcy. Prawda jest taka, że gdyby rzeczywiście ludzie nas tutaj nie chcieli, to nie byłoby tego targu. Wszyscy się dziwią, dlaczego jesteśmy tutaj codziennie. Bo takie właśnie jest zapotrzebowanie. Nawet urzędnicy przychodzą do nas na zakupy, bo chcą kupić polską żywność, tekstylia czy inne przedmioty codziennego użytku. Jeżeli 65% targowiska zostanie skasowane, to dla nas całkowita likwidacja. Nikt nie przyjedzie na drugi koniec miasta po kilogram marchewki - mówił Tomasz Kowalewski, lider protestu.
Kolejna próba rozmów z prezydentem nie powiodła się:
Protestowi przyglądali się także mieszkańcy Piotrkowa. Zapytaliśmy, jakie mają zdanie na temat protestu i ewentualnych zmian w funkcjonowaniu targowiska.
Sprawa być może rozstrzygnie się podczas jutrzejszej sesji Rady Miasta. Kupcy nie zamierzają składać broni i znów pojawią się w tym czasie przed budynkiem magistratu.