W niedzielę w dzień wyborów śpimy dłużej. To dlatego, że w nocy z soboty na niedzielę przechodzimy na czas zimowy. Wskazówki zegarów przestawiamy o godzinę wstecz. To dodatkowa godzina snu albo dodatkowa godzina zastanowienia, na kogo głosować.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Socjolog Ireneusz Krzemiński z przymrużeniem oka przyznaje: - Najedzony i wyspany wyborca jest bardziej świadomy. To dobrze, że to czas zimowy, bo przy przejściu na czas letni tracimy godzinę snu - mówi Krzemiński. - Wtedy liczba tych, którzy byliby źli i niewyspani byłaby większa i mogłoby mieć to jakiś wpływ na wyborcze zachowania - dodaje.
Ale ten kij ma dwa końce, bo czas zimowy oznacza, że popołudniami szybciej będzie się ściemniać, a to może oznaczać smutek i (wyborczą) depresję. Do czasu letniego wrócimy w ostatni weekend marca.
Komentarze 8