TERAZ22°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

Zalew Sulejowski: Odpoczynek za dwa złote

MaWag
MaWag sob., 4 sierpnia 2012 10:42
“Dojście do brzegu nad Zalewem Sulejowskim w Barkowicach Mokrych kosztuje i ktoś pobiera za to opłaty”. “Nie wiem, do kogo należy ten teren i dlaczego mam płacić za dojście do brzegu?”. “Czy powinnam uiszczać te opłaty?”. Takie głosy w ostatnim czasie można było usłyszeć od tych, którzy postanowili odpoczywać w Barkowicach Mokrych nad Zalewem Sulejowskim. Wielu pobieraniem opłat jest oburzonych, inni zastanawiają się, czy nie są nabijani w butelkę.
Zdjęcie

Wykryto bloker reklam!

Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.

Postanowiliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście trzeba płacić w tych miejscach za dojście do brzegu zbiornika wodnego?
- Chciałabym się dowiedzieć, czy w strefie przybrzeżnej przy Zalewie Sulejowskim w Barkowicach Mokrych pobieranie opłaty za wejście na brzeg zbiornika jest legalne. Dokładnie mam na myśli brzeg przy barach i ten tzw. Cypel. Widziałam tam szlabany i cenniki. Kiedy chciałam dojść do brzegu, wyskoczył jakiś facet i zażądał opłaty za wejście na ten teren. Poprosiłam go o rachunek i wtedy zdenerwował się i nas puścił. Wszędzie pozagradzane płotami. Chciałabym wiedzieć, czy to legalne i czy rzeczywiście trzeba płacić, bo jestem tu co roku - pyta piotrkowianka. Podobnych pytań przez ostatnich kilka dni było więcej.

Las, woda i dużo zielonej przestrzeni do wypoczynku. Jest czysto, jest boisko do siatkówki, natrysk i toaleta. Tak zazwyczaj wyglądają tereny Zalewu Sulejowskiego, które są prywatną własnością. O tym, że dany teren nie jest dziką plażą zostawioną samą sobie, informują zazwyczaj tabliczki z nazwa firmy i cennikiem. Niektórzy właściciele ustawiają szlabany, do innych wchodzi się przez bramę.

Podobnie jest w miejscach opisywanych przez naszych czytelników. Jest teren prywatny, jest opłata, a co w zamian?
- To mój teren, mam do niego prawo i dbam, by było czysto. Ponoszę również koszty utrzymania. Głównie są to te związane z użyciem wody, wywozem nieczystości płynnych, wywozem śmieci, koszty związane z wynagrodzeniem dla pracownika, który się tym zajmuje, sprząta, zwłaszcza po weekendzie. Według mojego cennika opłata wynosi 2 zł na dobę od dorosłego człowieka (od dzieci nie pobieram opłat). Wydaje mi się, że to mała kwota, która dla nikogo nie powinna być problemem - mówi właściciel jednego z terenów nad Zalewem Sulejowskim.

Każdy, kto zapłaci dwa złote, może na tym terenie korzystać z toalety, bieżącej wody, ma gdzie wyrzucić śmieci.
- Niektórzy ludzie buntują się i nie chcą płacić dwóch złotych. Krzyczą, ze zabieram im dostęp do wody. Ja go nie zabieram, nie zabraniam też nikomu wędkowania czy dojścia do zbiornika. Można przecież też wypoczywać na dzikiej plaży. Ja muszę ponosić koszty, wręcz dokładać do tej firmy - mówi właściciel terenu.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak sytuacja przedstawia się w innej części zbiornika.
- Ja na swoim terenie mam plażę, o która muszę dbać, poza tym sprzątać po wszystkich ludziach śmieci i wywozić je, a rachunki za śmieci są bardzo duże i ciągle rosną. Niektórzy, wchodząc na mój plac mówią, że ja im wodę zabrałem. Ja nikomu nie zabrałem, ale ponoszę odpowiedzialność za wodę, mam operat wodno-prawny wykupiony, nie rozumiem pretensji tych ludzi. Opłata jest niewielka, bo 2 zł, i w zamian za to jest zorganizowana plaża, jest boisko do piłki siatkowej, plac zabaw dla dzieci. Po prostu prowadzę firmę turystyczną. Każdy, kto tu wchodzi, ma dostęp do toalet, bieżącej wody, śmietników czy natrysków. Ludzie bardzo śmiecą, więc ja muszę dbać, by na mojej plaży było czysto. Drobną opłatę trzeba uiścić, ale przy wejściu nie jest to niespodzianką, bo jest i brama, i cennik - mówi Zbigniew Nowak, właściciel portu jachtowego Bosman.

Oburzeni muszą wiedzieć, że za wejście na teren prywatny nad wodą płacić trzeba. Jednak 2 zł na dobę nie jest to wygórowana cena. Dla spokojnego wypoczynku, w miejscu bez śmieci i z dostępem do toalety, chyba warto.

E.T.C.

reklama

Komentarze 15

~xxxx (gość)

05.08.2012 22:43

Dziwne jest określenie "teren pod nadzorem prywatnym". Takie określenie nie ma żadnej mocy prawnej. Chyba,że nadzorca ma umowę na administrowanie z właścicielem terenu ( władającym).A tu wygląda, że osoba która pobiera pieniądze za wejście na teren, nie jest władającym terenem i robi to bezumownie. Punktem wyjścia jest sprawdzenie np. w ewidencji gruntów, kto jest właścicielem terenu. Gdyby właścicielem terenu był ten co pobiera opłaty, zapewne napis na tabliczce by był " teren prywatny, wejście za opłatą". Chyba ktoś nieformalnie, bez wiedzy właściciela terenu, robi interes na nieswoim gruncie.


97-300

05.08.2012 14:46

"turystka" napisał:
Czy pan panie bundy bierze jakies leki? Moze czas zaczac brac.
Ja też mam takie wrażenie.


~123 (gość)

05.08.2012 14:39

"zzz" napisał:
Osoby - właściciel portu prowadzi działalność gospodarczą i jeśli osoby by chciały - na pewno by wystawił rachunek - ale nie przesadzajmy za 2 złote rachunek ???...- jeśli takich osób będzie więcej - to by cały dzień spędził na ich wystawianiu. 2 zł to jest bardzo mało. A kasa fiskalna tego pana nie obowiązuje - bo nie ma tak wysokich dochodów.

Nie obowiązuje, ale nikt nie zabrania jej kupić aby szybciej rachunki wydawać. Jak nie ma kasy to trzeba skrobać faktury lub rachunki ręcznie i nie ma dyskusji.


~zus (gość)

05.08.2012 07:40

"zzz" napisał:
powinien za 2 zl dac rachunek w minibusie tez maja kasy fiskalne i tez jest 2 zl


~Al Bundy (gość)

04.08.2012 22:27

Oj tam, oj tam... nie ma się czym podniecać. Niedawno było państwowe, teraz prywatne, być może za jakiś czas będzie znowu państwowe, albo okaże się, że odnaleźli się prawowici właściciele w Izraelu, albo jakaś nowa komisja majątkowa przekaże tereny Kościołowi... To jest kraj cudów, absurdów i bezprawia, więc nie wiem czym się tu podniecać? Rzeczywistość jeszcze nie raz Was zaskoczy, możecie być tego pewni...
Kiedyś urzędnicy posprzedawali dużą ilość jezior osobom prywatnym, dziś się okazuje, że nie mieli do tego w ogóle prawa, więc te jeziora się z powrotem odbiera. Tylko, że ci, którzy je kupili, zostali potężnie wydymani. Szczegóły tutaj:
http://korwin-mikke.pl/wazne/zobacz/urzednicy_sprzedawali_a_teraz_wywlaszczaja_bez_odszkodowania/60425
Bezprawie, dziadostwo, urzędnicze samowole, a zawsze wydymany zostaje ten na samym dole...
Więc po co robić raban o 2 złote? Zapłacić, albo jechać gdzie indziej...


reklama

Dla Ciebie

22°C

Pogoda

Kontakt

Radio