TERAZ1°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

W swojej Strefie czują się kobietami

JaKac1
JaKac1 śr., 6 czerwca 2012 09:40
Jest w Bełchatowie miejsce, gdzie można spotkać pielęgniarkę, bizneswoman, trenerkę rozwoju osobistego, artystkę plastyka, diagnostkę laboratoryjną, poetkę, ogrodniczkę czy rehabilitantkę. Nie ma tu miejsca dla mężczyzn...

… ale jest miejsce na rozmowy, wycieczki, wspólne wypady do teatru, kina, na rozwój osobisty, dzielenie się swoimi umiejętnościami, pasjami czasem problemami. To Strefa Kobiet, odskocznia od codziennych spraw dla wielu kreatywnych pań z Bełchatowa.

Miałam dość męskiego towarzystwa

Każda z pań do Strefy trafiła z innego powodu, bo i każda z nich jest bardzo różna. Uprawiają różne zawody, mają inne zainteresowania, różni je wiek, ale łączy jedno: każda z nich potrzebowała bycia w babskim gronie i odskoczni od codzienności. - Dość długo nie pracowałam. Wychowywałam syna i mnóstwo czasu spędzałam w męskim towarzystwie. Mąż i syn mają swoje męskie tematy i stwierdziłam, że dla równowagi psychicznej muszę poprzebywać trochę z kobietami. Każdy z tych czwartków to dla mnie inny świat. Wreszcie mogę porozmawiać na tematy, które mnie interesują jako kobietę. Potem wracam do swoich mężczyzn i wszystko jest tak, jak powinno być. Czuję się tutaj jak w rodzinie - mówi Agnieszka (II).

- Ja w Strefie jestem od samego początku. Po raz pierwszy przyszłam tu z wielką obawą. Nie wiedziałam, czy dopasuję się wiekiem, nie wiedziałam, co będziemy tu robiły. Szybko moje wątpliwości zniknęły. zostałam i bardzo dobrze się tu czuję - mówi Lila, która prowadzi blog o poczynaniach strefowiczek.

- Jesteśmy w różnym wieku, ale to akurat jest atutem. Młodsze czerpią wiedzę od starszych, a starsze energię od młodszych. Atmosfera jest miła i to mnie ujęło. Jest to odskocznia od codziennych trosk i kłopotów - mówi Wiesława. - Rzadko przychodzę, bo pracuję. Ale kiedy mam wolną chwilę, zostawiam dom w domu i przychodzę, żeby spotkać się z kobietami. Można tu odkryć swoje ukryte talenty - mówi Urszula.

- Do przyjścia do Strefy namówiła mnie koleżanka. Uwielbiam tu być. Najbardziej wtedy, gdy spędzamy czas w plenerze. Ogniska, kuligi, wycieczki to coś dla mnie- mówi Grażyna. - W Strefie jestem od września. Trafiłam tu, bo szukałam takiego miejsca. Nie jestem z Bełchatowa, nie miałam znajomych, a potrzebowałam (jak każda kobieta chyba) małej odskoczni od domu i dzieci. Kiedy zobaczyłam panie w różnym wieku, przeraziłam się i chciałam się wycofać. Zostałam i jestem bardzo zadowolona, bo tu znalazłam przyjaciółki - mówi Kamila

- Koleżanka mówiła mi, że ma takie fajne przyjaciółki i widuje się z nimi w czwartki, a nawet częściej. Zainteresowało mnie, co to za miejsce. Zaciągnęła mnie tu i tkwię w Strefie do dziś. Nie chcę tego zmieniać - mówi Ilona.

- O Strefie dowiedziałam się z Internetu. Przyszłam, jestem i zostaję - dodaje Krystyna.
- Jestem tu od początku, te wspólne wyjścia i przyjaźnie są bezcenne - mówi Ela.
- Ta grupa daje niesamowitą swobodę. Podoba mi się tu, bo przychodzę, kiedy chcę, mogę, mam ochotę i nikomu nie muszę się tłumaczyć - mówi Eulalia.

Sesje zdjęciowe i scrabooking

Spotykają się w “Gwarku” (filia Miejskiego Centrum Kultury) w każdy czwartek. Nie ma tu przymusu, z nieobecności nie trzeba się tłumaczyć. Każda z pań przychodzi wtedy, kiedy chce, kiedy potrzebuje, kiedy ma ochotę na małą odskocznię od codziennych obowiązków. Ale nie przychodzą tu na plotki. Ten czas wolą spędzać bardziej twórczo.

- Wszystko zaczęło się pięć lat temu. Zaczęłam pracować w Miejskim Centrum Kultury i stwierdziłam, że brakuje w Bełchatowie takiego klubu, gdzie mogłyby spotykać się kobiety. Spotykać nie tylko w celu pogaduszek, ale twórczego spędzania wolnego czasu. Myślałam o tym, by bawiły się w rękodzieło, ale też jeździły na wycieczki, brały udział w warsztatach, wieczorkach tematycznych i zajęciach, które rozwijałyby kobiety. Utworzyłam ten klub, bo wierzyłam w jego powodzenie. Na początku był opór, bo to był pierwszy tego typu klub w Bełchatowie. Zaczęło się od siedmiu pań, ale ta liczba szybko wzrosła do ok. 20 (później jeszcze więcej). I tak zostało. Dziś mamy silny trzon, który intensywnie wspiera Strefę Kobiet. Panuje tu bardzo przyjazna atmosfera - mówi Agnieszka, założycielka i pomysłodawczyni Strefy Kobiet w Bełchatowie.nextpagePanie nie tylko uczą się filcowania czy sztuki ozdabiania metoda scrabookingu. Zimą organizują kuligi, ogniska w plenerze, latem wyjeżdżają z aparatami fotograficznymi na wycieczki rowerowe, w międzyczasie biorą udział w warsztatach rozwoju osobistego, pokazach makijażu czy specjalnie dla nich zorganizowanych... sesjach zdjęciowych. Każda z kobiet zaraża inne swoimi zainteresowaniami, dzieli się tym, co potrafi.

- Co tydzień zajmujemy się czymś innym, i to nie są zajęcia organizowane na siłę. Te pomysły rodzą się bardzo spontanicznie i wynikają z naturalnej potrzeby dzielenia się z innymi. Kiedy Jola, nasza artystka – plastyk, uczy nas, jak ozdabiać przedmioty metodą decoupage, w tym samym czasie Eulalia, trener rozwoju osobistego, kładzie nam do głów same mądrości - dodaje Agnieszka.

Fenomenem okazały się sesje zdjęciowe, które panie od czasu do czasu sobie organizują. - To rewelacyjny pomysł. Kobieta podczas takiej sesji może poczuć się bardzo dowartościowana i zapomnieć o swoich kompleksach czy ograniczeniach - mówi Lila. - Wymyśliłam te sesje właśnie po to, by panie poczuły się piękne i kobiece. Okazało się to strzałem w dziesiątkę - mówi Agnieszka.

Pierwsza zasada: dyskrecja

Tu nie ma plotek, nie ma mówienia o innych podczas ich nieobecności, nie ma przekazywania treści rozmów poza Strefę. Pełna dyskrecja i poczucie bezpieczeństwa. - Każda z nas bardzo pilnuje tej zasady. W Strefie rozmawiamy na różne tematy. Jeśli któraś z nas ma problem i chce się nim podzielić, ma pewność, że to zostanie “między nami”. To daje nam ogromne poczucie bezpieczeństwa. Przez chwilę była jedna pani, która próbowała tę zasadę złamać, ale szybko zorientowała się, że nie znajdzie odbiorców. Mówiła coś i spotykała się ze ścianą. Zrezygnowała, bo stwierdziła, że to nie jej świat. A my bardzo się przyjaźnimy. Wiemy, że zawsze możemy na siebie liczyć. Jeśli jest potrzeba, każda rzuca wszystko i jest na 100%. Kiedyś potrzebowałam pomocy, rozmowy. Wystarczył jeden SMS do Eulalii, ona bez zastanowienia mówi: przyjeżdżaj. Poświęciła mi wiele swojego czasu. Myślę, że gdybym takiego SMS-a wysłała do którejkolwiek z dziewczyn, spotkałabym się z takim samym odzewem - mówi Agnieszka. - Potwierdzam. Ze mną było podobnie. Kiedy potrzebowałam wsparcia, mogłam liczyć na dziewczyny - mówi Jola.

Mężom wstęp wzbroniony

Choć dziewczyny znają się bardzo dobrze, to nie rozmawiają o swoich mężach, nie użalają się (pewnie nie mają powodów), nie obgadują, ale spotykają się w damskim gronie - w czwartek wstęp dla mężów jest wzbroniony. - Chciałam zabrać męża na wycieczkę do Pragi, którą planujemy z dziewczynami, ale spotkałam się z surowym zakazem. Obiecałam, że będzie cicho, ale nie uzyskałam zgody - żartuje Agnieszka (II).

- My się przyjaźnimy, ale w większości nie znamy swoich mężów, nie wiemy, czym się zajmują, jakie stanowiska pełnią. Nie potrzebujemy takiej wiedzy, ale jak jest okazja, to mamy przyjemność poznać mężów koleżanek - dodaje Agnieszka, założycielka Strefy.

***

Każdego, kto chciałyby sprawdzić, jak dokładnie wyglądają czwartki w Strefie Kobiet, zapraszamy na blog prowadzony przez Lilę. Można dołączyć do grona bełchatowianek. Warunek jest jeden: trzeba być kobietą.

Ewa Tarnowska-Ciotucha

Podsumowanie

    Komentarze 0

    reklama

    Dla Ciebie

    1°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio