W gminie Gorzkowice, w okolicach wsi Marianek i Bujniczki, planowana jest budowa przemysłowej biogazowni o mocy 5 MW. Inwestycja wzbudziła ogromne emocje i sprzeciw lokalnej społeczności. Mieszkańcy podkreślają, że projekt nie tylko zagraża przyrodzie i zdrowiu ludzi, ale również nie przynosi im żadnych korzyści.
Mieszkańcy miejscowości Marianek i Bujniczki wzięli sprawy w swoje ręce, powstał komitet strajkowy. Na ulotkach rozdawanych w okolicy czytamy o wielu zagrożeniach: od „wiecznego smrodu - gnijących warzyw, zwierzęcych i ludzkich odchodów” po ryzyko skażenia wód gruntowych i studni. Mieszkańcy obawiają się także toksycznych związków w powietrzu, które mogą wpływać na zdrowie dzieci i seniorów.

Jak mówią mieszkańcy planowana biogazownia ma powstać tuż przy obszarze Natura 2000, gdzie występują chronione gatunki zwierząt i roślin. Działka graniczy m.in. z siedliskiem bociana czarnego, objętego ścisłą ochroną.
Powstanie takiej inwestycji na rzecz zielonej energii w tym miejscu jest irracjonalne. Inwestorom nie chodzi prawdopodobnie o ekologię, a jedynie o pieniądze z tego by wynikało. Mieszkańcy wsi nie będą mieć z tej inwestycji żadnych korzyści. Jedynie smród z olbrzymiego magazynu, śmierdzących resztek oraz rozjechane drogi, ponieważ cały transport, który będzie do tej biogazowni zmierzał, będzie musiał być złożony z Polski, gdyż na miejscu nie ma żadnego źródła bioodpadów - mówi przedstawicielka mieszkańców, pani Renata.
Mieszkańcy obawiają się, że biogazownia tej skali wymagałaby ogromnych ilości odpadów, których nie da się pozyskać lokalnie. Dlatego, jak podkreślają - ciężarówki musiałyby dowozić je z całej Polski. Protestujący ostrzega się także przed „ryzykiem pożaru i wybuchu” - metan składowany w biogazowni stanowi potencjalne zagrożenie dla okolicznych domów. Wskazuje się również na możliwość rozszczelnienia instalacji i uwolnienia niebezpiecznych gazów, takich jak metan czy dwutlenek węgla.

Sprzeciw wobec inwestycji ma szerokie poparcie, zebraliśmy już 300 podpisów – podkreśla organizatorka protestu pani Renata, która dodaje, że protestujący sami finansują ulotki, banery i działania informacyjne. Mieszkańcy obawiają się, że biogazownia stanie się początkiem kolejnych uciążliwych inwestycji, takich jak kurniki czy chlewnie.
Komentarze 56