Dewastowanie budynków poprzez umieszczanie na nich różnych napisów nie tylko szpeci miasto, ale również przysparza pracy wielu instytucjom. - Staramy się, żeby bloki w naszym mieście wyglądały schludnie. Niektóre są niszczone na przykład tuż po wykonaniu docieplenia, kiedy ich wygląd jest całkowicie odświeżony. Malowanie ich sprayem przez wandali jest dla nas prawdziwą udręką – mówi Jolanta Patryarcha, zastępca prezesa ds. finansowych Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Zniszczone są m.in. budynki przy Al. Armii Krajowej, ale także przy ulicach Belzackiej czy Poprzecznej. Generalnie w całym Piotrkowie nie ma osiedla, na którym takie problemy by nie występowały. Na bieżąco fotografujemy te miejsca i przesyłamy dokumentację do firmy ubezpieczeniowej oraz na policję, ponieważ ubezpieczyciel wymaga od nas, by tego rodzaju sprawy były zgłaszane. Po otrzymaniu ubezpieczenia zamalowujemy graffiti we własnym zakresie, ale koszt takich prac zwykle przewyższa wypłaconą rekompensatę – dodaje Jolanta Patryarcha.
Z podobnymi problemami zmagają się przedstawiciele Spółdzielni Mieszkaniowej im. Juliusza Słowackiego. - Z takim zachowaniem spotykamy się regularnie. Sprawa dotyczy zarówno pisania po elewacjach budynków, jak i po ścianach klatek schodowych. Często zniszczenia znajdujemy w wieżowcach. Zgłaszamy te sprawy na policję i do ubezpieczyciela - mówi Henryk Budziński, kierownik działu eksploatacyjno-technicznego SM im. J. Słowackiego. Również w tym przypadku wypłacane odszkodowania nie pokrywają całości kosztów zamalowania pseudograffiti. - Brakujące kwoty, które są potrzebne do naprawienia szkód, muszą być pobierane od lokatorów. Nierzadko zdarza się, że odnawiamy jakąś elewację, a już kilka dni później ponownie znajduje się na niej jakiś mało wyszukany napis. Ostatnio zdewastowano w ten sposób budynki przy ul. Słowackiego, które w tym roku były odnawiane. Już dzień później efekt prac został zniweczony - dodaje Henryk Budziński.
W przypadku zniszczenia mienia przez malowanie na nim różnych napisów, sprawcy może grozić między innymi kara grzywny w wysokości 500 zł. Dużo surowsze konsekwencje grożą osobie, która niszcząc w ten sposób budynek, posługuje się tzw. mową nienawiści, czyli wypisuje hasła rasistowskie czy ksenofobiczne. Wówczas powinna się ona liczyć nawet z karą pozbawienia wolności.
tekst i foto: Łukasz Michalczyk
Komentarze 61
13.07.2020 16:28
Dlatego zamknięte osiedla są dużym plusem gdyż nie dopuszczają do tego typu zachowań.
13.07.2020 09:45
Myślę, że czas zainwestować w monitoring, który odstraszyłby potencjalnych sprawców wandalizmu nie tylko w postać pseudo graffiti. Jego cena przy rozłożeniu na wszystkich mieszkańców plus ew. dotację nie byłaby wysoka a cena spokoju bezcenna.
13.07.2020 07:44
Patrząc po tych zdjęciach to jest dramat. Faktycznie nie ma osiedla, które nie miałoby takiego problemu. Brak mi w artykule odniesienia policji - czy udaje się choć w niewielkim stopniu złapać tych wandali? (choć wątpię jakoś...) Ciekawe jakby z własnej kieszeni mieli pokryć koszty odmalowania. A tak swoją drogą ten problem jest w miastach od lat, do odmalowanego bloku lgną jak muchy do g.... Jakiś konkretny pomysł by się przydał jak to zakończyć wreszcie.
12.07.2020 23:42
Ojj tam na mediatece jeszcze nie ma żadnego pseudogarfitti, więc chyba nawet wandalom ten budynek nie przypadł do gustu ...
12.07.2020 08:24
Kibole poloni też brudzą bloki na Wyzwolenia !