Psychoza strachu i spirala podejrzliwości zapanowały w małej podstawówce w podpiotrkowskim Bogdanowie (gm. Wola Krzysztoporska). Powodem wzajemnej nieufności jest mały dyktafon, który - włączony - wypadł z płaszcza nauczycielki, która podczas przerw zawsze wychodziła z pokoju nauczycielskiego.
Autor: www.dziennik.lodz.pl
- Dziś, po czasie, łączymy fakty i rozumiemy, dlaczego przychodziła do pracy w płaszczu, nawet gdy było ciepło - mówi zbolałym głosem dyrektorka Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Bogdanowie, Joanna Wilhelm (na zdjęciu), która sprawę "podsłuchu" zgłosiła policji.
Funkcjonariusze, co potwierdza Małgorzata Para, rzeczniczka policji w Piotrkowie, prowadzą postępowanie. - Artykuł 267 Kodeksu karnego przewiduje karę od grzywny do 2 lat więzienia dla osoby posługującej się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem specjalnym w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniona - mówi rzecznika policji.
O ujawnieniu dyktafonu nauczycielki nie chcą rozmawiać, pokątnie przyznając, że atmosfera w pokoju nie należy do najprzyjemniejszych.
- Każdy gryzie się w język - dodaje dyrektor przyznając, że od czasu zgłoszenia sprawy na policję nieświadomi nagrań nauczyciele zachodzą w głowę, ile z ich prywatnych rozmów, żartów zostało zarejestrowane i kto to odsłuchał.
Oprócz policji, szkołą w Bogdanowie zajmują się władze gminy Wola Krzysztoporska, którym placówka podlega. Urzędnicy badają zarzuty wobec dyrekcji, jakie do wójta skierowały cztery pracownice podstawówki, w tym ta, z której płaszcza wypadł dyktafon. Z listy uchybień - od zarzutu wynoszenia przez dyrekcję laptopa po zostawianie dzieci i szkoły bez opieki - większość już została sprawdzona w części znajdując potwierdzenie. Wójt Roman Drozdek przyznaje, że niektóre uchybienia były tak błahe, że aż zabawne.
- Laptop to przecież sprzęt przenośny, więc pani dyrektor może na nim pracować w domu i nie widzę nic złego także w wypożyczeniu go księdzu z okazji spektaklu na Dni Papieskie - mówi wójt, dodając jednak, że zostawianie dzieci na lekcji bez opieki czy niechlujne prowadzenie zeszytu zastępstw czy dyżurów nie znajdą jego aprobaty.
Stąd wczorajsza decyzja wójta o udzieleniu dyrektorce nagany za brak nadzoru nad pracą szkoły. Joanna Wilhelm zarzuty odpiera, bo jak mówi, są konsekwencją odmowy przydzielenia niektórym nauczycielom mniejszej liczby godzin lekcyjnych niż panie chciały.
Komentarze 5