TERAZ7°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

Piotrków: Zabetonowany dopływ wody do kamienicy

Dziennik Łódzki sob., 4 kwietnia 2009 14:17
Dziesięciu rodzinom mieszkającym w kamienicy przy ul. Próchnika 22 doprowadzenie wody formalnie odcięto już w styczniu. Było trochę krzyku, ale szybko ucichł, bo - jak wiadomo - Polak potrafi. Zakręcony główny zawór nie był dla ludzi wielką przeszkodą i każdy sobie jakoś radził. Żarty skończyły się, gdy ekipa z Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej nie tylko znów zakręciła kurek, ale i... zabetonowała do niego dostęp. Okazało się jednak, że choć część mieszkańców opłaty wnosi do zarządcy budynku, to ten do spółki komunalnej już ich nie przekazywał.

84-letni Władysław Piechura nie ukrywa zdenerwowania, bo rachunki zawsze płaci w terminie. W styczniu za wodę zapłacił z góry za cały kwartał. - Wcześniej jak zakręcili, to ktoś tam pomajstrował i woda była, a teraz betonem załatwili i za skarby się tej wody nie odkręci. Na same święta tak nas załatwili - martwi się rzetelny i sumienny lokator w podeszłym wieku. - Ja tu mieszkam 59 lat z żoną i przez te 59 lat nie miałem żadnych takich kłopotów. A tych, co płacą regularnie, jest w kamienicy co najmniej połowa. Wszyscy jesteśmy poszkodowani.

 

Państwo Piechurowie, podobnie jak pozostali mieszkańcy, od czwartku wodę kupowali w pobliskim sklepie w 5-litrowych baniakach. Niektórzy donosili od znajomych z sąsiedniego bloku. - Raz może ktoś dać, ale nikt nie będzie co chwilę dawał, bo z jakiej racji? - dodaje jedna z lokatorek. Z ubikacji też nie bardzo wiadomo, jak korzystać, bo mineralnej wody szkoda. Tymczasem są rodziny z dziećmi, które chodzą do przedszkola, szkoły.

 

Sytuacji udało się zaradzić wczoraj po południu, jednak tylko doraźnie.

- Zgodziłem się, że jeśli zarządca budynku ureguluje bieżący rachunek (ok. 450 zł), przyjmiemy to jako wyrażenie dobrej woli dalszego płacenia, i odkręcimy zawór, a pozostałych zobowiązań (4,7 tys. zł) będziemy dochodzić sądownie - mówi Andrzej Pol, prezes MZGK Sp. z o. o. i przyznaje, że z zarządcą budynku, z którym spółka podpisała umowę, praktycznie nie ma kontaktu.

 

Lokatorzy udali się do Tadeusza J. Nie zastali go. - Zapowiedzieliśmy żonie, że jeśli do 13.30 zapłacą bieżący rachunek, nie powiadomimy prokuratury - mówi jedna z lokatorek.

Podziałało, bo wczoraj po południu pieniądze za marzec wpłynęły i zawór wody odkopano. Prezes Pol zauważa jednak, że problem zostaje, bo spółka nie będzie przymykać oka na niezapłacone rachunki. - Konieczna jest tu aktywność właściciela budynku, bo zarządca jej nie wykazuje.

Próbowaliśmy skontaktować się z zarządcą. "Dzień dobry, tu automat zgłoszeniowy..." - usłyszeliśmy.

 

Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki

Podsumowanie

    Komentarze 9

    reklama

    Dla Ciebie

    7°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio