Mimo tak dużej liczby osiedlowych rad, zdania mieszkańców na ich temat są podzielone. - Czym bliżej ludzi rada jest na osiedlu, to wiadomo, że będzie to dla wszystkich z zwiększą korzyścią - stwierdza pan Andrzej. - Teraz to raczej każdy myśli sam o sobie. Ja nawet nie wiedziałam, że jest jakaś rada na osiedlu - wypowiada się zaskoczona pani Renata. - Rzadko chodzę na te zebrania, ale uważam, że rady są bardzo potrzebne - dodaje pan Jan.
Krzysztof Piesik z Rady Osiedla Wysoka - Łódzka - Sadowa podkreśla, że zainteresowanie mieszkańców takimi instytucjami jest spore. Dlatego rady powinny działać. Zauważam, że od pewnego czasu coraz więcej mieszkańców identyfikuje się ze sprawami osiedla - dodaje.
Członkowie rad osiedlowych mają wiele do zrobienia na swoim terenie - dodaje Rafał Czajka, przewodniczący Rady Osiedla Belzacka. - Działalność rady ma różnoraki wymiar. Są to konkursy dla dzieci, akcje mające na celu aktywizacje osób starszych i niepełnosprawnych oraz wycieczki.
Rady Osiedla na swoją działalność otrzymują rocznie nieco ponad 6700 złotych. Kadencja każdej z nich trwa 4 lata.
Komentarze 9
25.11.2009 09:16
po co ta rada - zróbcie mieszkańców danego bloku jego zarządcami (a dokładnie jego przedstawiciela albo przedstawiciela kilku bloków) chodzi mi dokładnie o dysponowanie np funduszem remontowym żeby w końcu było widać na co te pieniądze idą poco utrzymywać te spółdzielnie np. pani w okienku kasowym która przyjmuje pieniądze na czynsz , przecież trzeba dac jej pensje , odprowadzić składki itp. (tą samą czynność możemy wykonać na poczcie dopłacając do tego interesu 2,5 zł (i tak wyjdzie nam taniej po pozbyciu się tych wszystkich kosztów w postaci pracownika spółdzielni) a takich ludzi w spółdzielni jest mnóstwo co tak naprawdę nic nie robią . a my jako mieszkańcy płacimy za cały sztab pracowników z dawnego ustroju komunistycznego , i potem nie ma się co dziwić ze wielkim wydarzeniem na osiedlu jest wymiana starego placu zabaw ze stażem 20 lat ( na ogół dla tego ze pokazuje się w tv różnego rodzaju wypadki małych dzieci w tych miejscach )
no i wtedy zapala się u ludzi w spółdzielniach czerwona lampka u za to można dostać wyrok wiec pośpiesznie wymieniają to co gorsze. Drodzy państwo kiedy to się skończy to płacenie na osoby których zakres obowiązków zaczyna się na zrobieniu kawy a kończy na jej wypiciu. nie wiem jak wy ale ja nie jestem zadowolony z tworu jaki pozostawił nam dawny ustrój pod tytułem spółdzielnie mieszkaniowe i wszystkie organy przy niej istniejące . te czynności które oni wykonują mogą zrobić zarządcy ( którym też trzeba zapłacić ) ale nie będzie ich tylu co w spułdzielni
12.11.2009 01:29
"Po co te rady? W takim mieście jak Piotrków to Rada Miasta jest jak Rada Osiedla ;-)" - dobrze mówisz, po co nam Piotrkowski Związek Radziecki, w wyborach powszechnych wybiermy już naszych przedstawicieli i to musi wystarczyć. Może trzeba się zastanowić nad radami: ulicy, bloku czy klatki lub piętra. Jestem za tym, by rozgonić to towarzystwo. Ponadto jestem za tym by w Piotrkowie zrobić HydePark i wybudować ZOO.
11.11.2009 17:40
Dzialania Rady Osiedla Armii Krajowej sa nieznane mieszkajacym tam osoba a wycieczki to wyjzdy rodzinne świetlica byla tylko dla wybranych dzieci bez zapisu wstep wzbroniony tylo nigdy nie mozna sie zapisac
10.11.2009 10:44
Zapraszamy do naszego miasta na spacer po nim naoczne przekonanie się o jego wielkości.
10.11.2009 08:34
O zamieszaniu wokół jednostek pomocniczych gminy świadczy nawet tytuł artykułu "Rady osiedlowe" ;).
Dla porządku przypomnijmy:
1. Gmina może powołać tzw. jednostki pomocnicze.
2. Zwyczajowo w miastach (i tak jest w Piotrkowie) jednostki pomocnicze nazywa się "osiedlami".
3. Jeśli taka jednostka powstaje, jej głównym organem jest Rada Osiedla, a na jej czele stoi Przewodniczący Rady.
4. Analogicznie - struktura ta w gminach nie będących miastami wchłonęła od dawna istniejące Rady Sołeckie (ich przewodniczącym jest sołtys).
Powołanie jednostek pomocniczych jest może oczywiste w wielkich miastach - tam gdzie istnieją wyraźnie wyodrębnione dzielnice (jeśli same nie są gminami). W sytuacji miasta mniejszego - jak nasze - efekty mogą być różne. Jak zwykle, wszystko zależy od ludzi, jacy w osiedlu i radzie osiedla działają. Można wskazać bardzo pozytywne działania Rad Osiedli, takich jak autentyczne reprezentowanie mieszkańców.
Ale bywa też inaczej:
Na zebraniu Rady Osiedla (jako zaproszony gość) usłyszałem, że Osiedle Mickiewicza - na którym mieszkam - już nie istnieje! Członkowie Rady Osiedla stwierdzili że "Teraz jest Osiedle Przyszłość" (taką nazwę ma największa terytorialnie jednoska pomocnicza).
I jakich efektów mamy się więc spodziewać? Osiedle Mickiewicza istnieje od około 80 lat, i jest wyraźnie jednolite. Ale tworząc jednostkę pomocniczą gminy wrysowano w mapę miasta gigantyczne "Osiedle Przyszłość". Dla mieszkańców to czysta abstrakcja. Większość nie kojarzy tej nazwy ze swoim miejscem zamieszkania. Czy taka Rada Osiedla jest potrzebna??