Kilka tysięcy złotych w złotówkach i w walucie obcej od 1,5 roku czeka na właściciela, który gruby zwitek banknotów zgubił przed marketem w Piotrkowie. Po pieniądze znalezione przez trzy nastolatki do tej pory nikt się nie zgłosił i zdeponowane w banku figurują jako jeden z pięciu "eksponatów" biura rzeczy znalezionych piotrkowskiego magistratu. Znajdują się tam w towarzystwie m. in. około 100 par kierpców, portfela z 2 zł i telefonu komórkowego.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Pokaźny zwitek banknotów w marcu 2007 r. znalazły trzy piotrkowianki: 12-letnia wtedy Kasia Statkiewicz ,13-letnie Kasia Kałużna i Iza Pabich. Dziewczyny zaniosły zgubę na policję. Choć sprawa została nagłośniona, po pieniądze nikt się nie zgłosił.
- Być może pieniądze pochodzą z przestępstwa, ale równie dobrze mógł je zgubić ktoś, kto był w Piotrkowie przejazdem albo starsza osoba - zastanawia się sierż. Małgorzata Para, rzecznik piotrkowskiej policji. Dodaje, że był to jedyny kojarzony przez miejską policję przypadek, by ktoś znalazł pieniądze i zaniósł do komendy.
Gdy rodzice dziewczynek zaczęli dociekać, jak od strony prawnej może wyglądać dalszy los kilku tysięcy złotych, okazało się, że w mieście nie istnieje biuro rzeczy znalezionych, do którego zguba powinna trafić. W magistracie szybko je utworzono. Zgodnie z prawem, pieniądze przez 3 lata czekają na właściciela, potem przejmuje je Skarbu Państwa. Jeśli tak się stanie dziewczyny dostaną 10 proc. znaleźnego.
Komentarze 0