TERAZ 3°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Kryminalny Piątek: Tylko trzy dni zajęło policji ujęcie młodych mężczyzn podejrzanych o dokonanie szczególnie okrutnego zabójstwa

Chłopak zaczepiony na przystanku przez “podpitego” kolesia, przypadkiem odkryte zmasakrowane zwłoki młodego mężczyzny, szybkie działania policji, uwieńczone zatrzymaniem trzech młodzieńców podejrzanych o brutalny mord – to bynajmniej nie scenariusz filmu sensacyjnego, lecz fakty, które zbulwersowały w lutym 2000 roku mieszkańców Piotrkowa.

Zdjęcie
Autor: Jeden z zabójców Adriana K./ Archiwum Tygodnia Trybunalskiego

Nogi wystające spod starej, porzuconej wersalki i drzwi od lodówki rzucone na twarz zauważa w czwartek 24 lutego przypadkowy przechodzień, idący obok garaży w okolicach tzw. starej szwalni.

Na miejsce natychmiast przyjeżdżają lekarze pogotowie, policjanci, prokurator. Lekarz stwierdza zgon. Wyraźne ślady uderzeń na zakrwawionej głowie, zakrzepnięta krew na plecach świadczą o okrucieństwie, z jakim zabijano chłopaka. Przybyli na miejsce policjanci i prokurator podejrzewają zabójstwo lub pobicie ze skutkiem śmiertelnym. W grę wchodzi też rozbój – denat nie ma kurtki, butów, na ręku brakuje zegarka. Niezbędna jest sekcja zwłok; policja tymczasem zabezpiecza ślady.

Funkcjonariusze policji szybko ustalają, że młodym mężczyzną, którego zwłoki znaleziono w czwartek, jest 19-letni Adrian K., uczeń wtedy Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 2 w Piotrkowie.

Ci, którzy go znali, twierdzili później, że był bardzo spokojnym chłopcem, zrównoważonym, bez nałogów.

Tymczasem policja ustala ostatnie godziny życia Adriana. W środowe południe, a więc w dniu poprzedzającym tragiczne odkrycie zwłok, do chłopaka siedzącego z koleżanką na przystanku przy ul. Kostromskiej podchodzi podpity młody mężczyzna – jak się później okaże 19-letni Tomasz B. Bez wyraźnego powodu zaczepia rówieśnika, bije go po twarzy. Adrian nie broni się. Rozstaje się z dziewczyną i idzie tam, gdzie mu każe napastnik. Z koleżanką ma się spotkać za kilka minut koło kościoła, jednak tam już się nie pojawi.

Posłusznie idzie ze swym oprawcą do jego nieznajomego, potem dołącza do nich jeszcze jeden ich kolega.

Według ustaleń policji cała czwórka wchodzi do piwnicy jednego z bloków stojących nieopodal miejsca tragedii. Prawdopodobnie już tam sprawcy zaczynają znęcać się nad Adrianem. Z piwnicy – jak zeznali podejrzani – chłopak wychodzi o własnych siłach. Pojawia się chwila, kiedy dwóch oprawców odchodzi na chwilę do kiosku. Dlaczego Adrian wtedy nie próbuje ucieczki? Czy nie zdaje sobie sprawy z grożącego mu niebezpieczeństwa?

Szedł jak na rzeź” – komentowali później policjanci. Jak ustalono, trzej podejrzani: Tomasz B., Łukasz K. i Konrad S. wielokrotnie bili swoją ofiarę, kopali po całym ciele, podpalali mu włosy zapalniczką, gasili papierosa na policzku, zmuszali do robienia tzw. pompek, uderzali w głowę wyrwaną z drzwi deską.

Po wyjściu z budynku cała czwórka kieruje się w kierunku niezagospodarowanych terenów. Adrian jest bardzo słaby, upada. Wtedy jeden z oprawców rzuca nie niego stare drzwi od lodówki, które ktoś tam wyrzucił. Wskakuje na nie i kilkakrotnie podskakuje. Jego kolega metalowym prętem okłada leżącego pod nimi Adriana. W wyniku poniesionych obrażeń chłopak umiera.

Zbrodnia szybko wypływa na światło dzienne. Sporządzony przez policję portret pamięciowy domniemanego sprawcy pośrednio przyczynia się do ujęcia podejrzanych, przede wszystkim doprowadza do nich jednak sprawna akcja policji.

Jak twierdzą policjanci, 19-letni Tomasz B., rówieśnik swojej ofiary, od razu przyznaje się do winy. Po zbrodni miał podobno powiedzieć do dwóch pozostałych uczestników: „O jednego frajera mniej”.

Sąd Okręgowy w Piotrkowie zdecydował o tymczasowym aresztowaniu podejrzanych. Prokurator zarzucał im dokonanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Groziła za to kara od 12 do 25 lat więzienia lub dożywocie.

Piotrkowski Sąd skazuje oskarżonych na dożywotnie pozbawienie wolności. Sąd Apelacyjny w Łodzi zmienia wyrok na 25 lat więzienia, ze względu na bardzo młody wiek oprawców. Jeden z winnych otrzymuje wyrok łagodniejszy, ponieważ ma mniejszy udział w tej zbrodni.

Pogrzeb Adriana odbył się 2 marca 2000 r. W tym dniu przez nasze miasto przeszedł marsz milczenia. Smutnym paradoksem był fakt, że dwaj sprawcy zabójstwa byli uczniowie ZSP wtedy nr 2 w Piotrkowie – szkoły, do której chodził zamordowany.

To był nieprawdopodobny zbieg okoliczności. Dziennikarze Tygodnia Trybunalskiego, zbierający w czwartek 24 lutego informacje o zabójstwie 19-letniego Adriana K., przypadkowo nagrali wypowiedź jednego z młodych mężczyzn oraz zrobili mu fotografię. Dwa dni później został on zatrzymany przez policję. Był jednym z trzech sprawców zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.

Tu jest bardzo spokojna okolica. Tutaj nic takiego nigdy nie było – ani żadne pobicie, ani nic takiego w ogóle. Teraz kolega przyszedł do mnie i mówi, że kogoś znaleźli, właśnie tu, za garażami. No to wyszedłem z ciekawości zobaczyć, co jest – ze stoickim spokojem odpowiadał wtedy Konrad S. na pytanie naszej dziennikarki…

Numer tygodnika, w którym ukazała się ta fotografia, rozszedł się natychmiast. Piotrkowianie kupowali go na potęgę. Konieczny był dodruk, który również nie zaspokoił wówczas czytelników Tygodnia Trybunalskiego. 

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 42

    reklama

    Dla Ciebie

    3°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio