Choć co roku wraca dyskusja o szkodliwości fajerwerków dla zwierząt i ludzi, zainteresowanie pirotechniką w Piotrkowie Trybunalskim znacząco nie słabnie. Sprzedawcy mówią wprost: sprzedaż od lat utrzymuje się na podobnym poziomie, a najczęściej wybierane są nie najtańsze, lecz „rozsądniejsze” zestawy o mniejszym huku.
Wraz z końcówką roku na ulicach Piotrkowa pojawiają się stoiska z fajerwerkami. I choć w mediach społecznościowych oraz w ogólnopolskiej debacie coraz częściej pojawiają się głosy nawołujące do rezygnacji z sylwestrowych wystrzałów, klienci wciąż zaglądają do punktów sprzedaży.
– Sprzedaż od kilku lat jest na bardzo podobnym poziomie. Różnice to kilka procent, ale trend się utrzymuje – mówi Bartosz, który handlem i pirotechniką zajmuje się w Piotrkowie od 13 lat.
Z jego obserwacji wynika, że klienci coraz częściej wybierają średnie wyrzutnie – z małym kalibrem, ale dużą liczbą strzałów.
– Dają ładny efekt wizualny, a nie powodują aż tak dużego hałasu – tłumaczy.
Jednocześnie podkreśla, że tzw. „fajerwerki bezhukowe” w praktyce nie istnieją.
– To tylko nazwa handlowa. Każdy fajerwerk emituje dźwięk.
Sprzedawcy zwracają uwagę na kwestie bezpieczeństwa.
– Sprzedaż tylko osobom trzeźwym, bez alkoholu i narkotyków. Zawsze trzeba czytać instrukcję i nie dawać fajerwerków nieletnim – zaznacza Bartosz.
Jak dodaje, nawet niewielki wyrób pirotechniczny może być niebezpieczny, jeśli jest używany nieprawidłowo.
Równolegle trwa jednak społeczna dyskusja o wpływie fajerwerków na zwierzęta – zarówno domowe, jak i dzikie – oraz na ludzi wrażliwych na hałas. W wielu miastach w Polsce pojawiają się zakazy lub apele o rezygnację z hukliwego świętowania.
W części samorządów sylwestra z fajerwerkami zastępują pokazy świetlne. W Piotrkowie Trybunalskim także zrezygnowano po raz kolejny z tradycyjnych pokazów sztucznych ogni.
Co ciekawe, zdaniem sprzedawcy, nagłaśnianie protestów paradoksalnie napędza zainteresowanie pirotechniką. – Robią nam bardzo dobrą reklamę. Nieważne, czy mówi się o fajerwerkach dobrze czy źle – ważne, że temat cały czas jest obecny – ocenia. – Gdyby o nich przestano mówić, sprzedaż mogłaby realnie spaść.
Jednocześnie sam Halusiak przyznaje, że nie jest zwolennikiem całorocznego używania pirotechniki.
– Jestem za kompromisem: zakaz sprzedaży przez cały rok i możliwość strzelania tylko w ściśle określonym czasie w sylwestra, na przykład przez jedną godzinę – proponuje. – Wtedy każdy mógłby się przygotować, także właściciele zwierząt.
Warto pamiętać, że fajerwerki to nie tylko chwilowa zabawa, ale też realne zagrożenie – hałas stresuje zwierzęta, a niewłaściwe użycie może skończyć się urazami. Mimo to, jak pokazuje zarówno przykład Piotrkowa, jak i innych miast regionu, część Polaków wciąż chętnie wita Nowy Rok z hukiem. Tradycja – przynajmniej na razie – ma się niestety całkiem dobrze.
Komentarze 10