- Był to dzień wróżb. Najczęściej wróżyły sobie niezamężne panny, które przynosiły sobie z drewutni polana. Liczyły czy jest liczba parzysta czy nie. Liczyły także kołki od płotu - mówi Grażyna Szczepaniak-Nowak, etnograf z piotrkowskiego Muzeum.
Zapomniano już o takich obrzędach jak nasłuchiwanie skąd wyją wilki lub wróżba ze źdźbła siana spod wigilijnego obrusa.
Komentarze 8
26.12.2014 11:02
Teraz to tylko pijaństwo.i jedzenie
25.12.2014 07:12
Pewnie że kiedyś Wigilia i Święta były inny. Wszystko trzeba było wystać w długich kolejkach i stoczyć wielki bój by zdobyć nawet chleb nie mówiąc o szynce czy pomarańczy.
No a później jak się dorwało do tego jadła zdobycznego to się w szpitalu z przejedzenia lądowało.
Tak tak za komuny była taka choroba jak przejedzenie się. No i był śledzik w zakładzie i paczki dawali... A dziś co wystarczy telefon i kasa by wszystko przygotowali i do domu przywieźli. No a ile przy tym jeszcze grymaszenia bo za tłuste bo za gorące nie słone.
Więcej na http://sklave.manifo.com/wiadomosci-lokalne
24.12.2014 23:48
Za to śmieszy mnie organizowanie tych dobroczynnych wigilii daleko przed świętami. Żeby tylko odbębnić coroczny obowiązek i potem mieć już spokojne sumienie. A na żadnych śledzikach nie bywam, bo nie cierpię tego obśliniania! I fałszywych życzeń.
http://piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/artykul/bez-sciemniania-zolty-zwiad-nad-strawa,2681666,art,t,id,tm.html
24.12.2014 20:53
Śmiem wątpić, czy tylko je liczyły... ;)
Może dlatego, że wilków już nie ma?
24.12.2014 13:12