Zarzuty w stosunku do zarządu miejskiej spółki przedstawił pracownik MZK Krzysztof Jabłoński. Ujawnił szczegóły dotyczące zakupu autobusu MAN o numerze bocznym 58. Pojazd był w spółce przez półtora roku, z czego pół roku był eksploatowany, a przez rok wyłącznie naprawiany.
- Ten autobus został sprowadzony ze Tarnowa Podgórnego z bardzo poważną awarią elektroniki silnika. Od początku był zepsuty. W ten autobus włożono w naprawę olbrzymie pieniądze. U nas mechanicy nie mogli sobie dać rady. Po moich naciskach pan prezes wysłał go do serwisu MAN-a pod Warszawę. Oni go naprawili na jeden dzień. Po tym wszystkim pan prezes zdecydował się ten autobus odsprzedać – wyjaśniał Jabłoński. Poinformował, że pojazd został kupiony za około 176 tys. zł, a sprzedano go za połowę ceny ponownie do Tarnowa Podgórnego.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Zbigniewa Stankowskiego, prezesa MZK. - Są dokumenty. Faktura jest zakup: 160 tysięcy, sprzedaż 120 tysięcy. Przy fakturze w zakupie dochodzi jeszcze ok. 20 tysięcy oprogramowanie do naprawy autobusów. Wiem, że frustracja tego pana wynika z dwóch rzeczy. Jedna, że nie przedłużyłem umowy z jego synem, a druga jakiegoś wyobcowania w załodze – powiedział nam szef piotrkowskiej spółki miejskiej.
Prezes Stankowski podkreślił, że nie będzie wyciągał konsekwencji służbowych i prawnych w stosunku do swojego pracownika.
Podczas konferencji prasowej radna Marlena Wężyk – Głowacka przedstawiła też tablice z informacjami o stanie taboru MZK i wynikach finansowych spółki.