Edyta Olszówka: Warto o marzenia zawalczyć

Tydzień Trybunalski Czwartek, 31 maja 20120
Tydzień temu w Piotrkowie gościła Edyta Olszówka. Aktorka najpierw pojawiła się w kinie Helios na specjalnym spotkaniu z publicznością, następnie zaś wraz z Krystyną Sienkiewicz...

...Rafałem Cieszyńskim, Zofią Czerwińską i Dariuszem Taraszkiewiczem wystąpiła na scenie Miejskiego Ośrodka Kultury w spektaklu “Zamknięty świat”.

 

Edyta Olszówka, znana i lubiana przez publiczność nie tylko za role komediowe – Łucja z “Lejdis” czy Pola z “Przepisu na życie” -  piotrkowian ujęła otwartością, bezpośredniością i niezwykłym poczuciem humoru.

- Jak się gra na jednej scenie z Krystyną Sienkiewicz, legendą zarówno polskiego teatru, jak i filmu?
- Edyta Olszówka: Dla mnie to niesamowita wycieczka osobista, bo przy pani Krystynie Sienkiewicz debiutowałam. W “Listach śpiewających” u Agnieszki Osieckiej. Wtedy poznałam Agnieszkę Osiecką i panią Krystynę Sienkiewicz. Kiedy pojawiła się propozycja spektaklu “Zamknięty świat”, niezmiernie się ucieszyłam. Ja ją uwielbiam, bo ona jest już zjawiskiem, to jest właściwie taki rodzaj instytucji i też wielkie doświadczenie, więc wszystko to jest bardzo ciekawe.
- Na spotkaniu z piotrkowską publicznością rozmawiała Pani m.in. o swoim aktorskim emploi komediowym, tymczasem kilka godzin później na scenie piotrkowianie mogli zobaczyć Panią w roli dramatycznej…
- Bo “Zamknięty świat” to w sumie smutna sztuka, choć tutaj producenci chcieli zrobić ją nieco humorystycznie. W rzeczywistości jest to opowieść o starości, o odchodzeniu, trudnych relacjach rodzice - dzieci, o tym, że gdy przychodzi ich starość, nie mamy dla nich czasu i cierpliwości i jak trudno z tą miłością w ogóle jest. To smutna sztuka, ale poprzez obsadę także i pełna humoru, dystansu i ironii w stosunku do samego siebie, to więc mimo wszystko jest w niej pozytywne.
- Skąd w ogóle u Pani pomysł na aktorstwo, bo wiem, że w przeszłości uprawiała Pani także szermierkę?
- A to takie marzenie z dzieciństwa. Wszystkie chcemy być jak nie królowymi, to co najmniej królewnami. Myślałam o tym i jakoś się to spełniło. Ale rzeczywiście było to marzenie z dzieciństwa. Czasem tak mamy, nie można generalizować, ale u niektórych jest wyznaczony taki własny cel albo marzenie bardziej skonkretyzowane, a niektórzy muszą przejść przez życie, aby to odszukać. Nie ma jednak reguły. Warto o te marzenia zawalczyć.
- Co jest najtrudniejsze z Pani punktu widzenia w tym zawodzie?
- Z pewnością to, że nigdy się nie wychodzi z pracy, nie zamyka gabinetu, biurka… te myśli, te teksty obce, te obce światy, to cały czas krąży po głowie i to jest dosyć ciężkie, nie każdy to wytrzymuje. Trzeba być bardzo silnym psychicznie.
- Chciałabym jeszcze na chwilę wrócić do Pani emploi komediowego - teraz mamy na ekranach telewizji trzeci sezon serialu “Przepis na życie”, w którym wciela się Pani w jedną z bohaterek, Polę, notabene przez publiczność uwielbianą. Wcześniej była Łucja w kultowej niemal komedii “Lejdis”. Ile w tych postaciach jest z Edyty Olszówki?
- W ogóle trudno się do siebie na tyle zdystansować, żeby tak stwierdzić, bo jest mnie w tych rolach pewnie dużo. Tylko mnie też jest trudno ocenić samą siebie, bo też inaczej siebie widzę, niż widzi mnie świat na zewnątrz. Wszyscy moi przyjaciele mówią, że widzę siebie dużo gorzej niż oni mnie widzą, więc dobrze, że są. Na pewno w budowaniu roli pomagają doświadczenia, nie tylko te miłe, ale również i niemiłe. One jakoś nas konstruują i jest potem z czego czerpać, do czego się odwołać, nie trzeba sobie wszystkiego wyobrażać. Oczywiście jak gramy mordercę to nie musimy zabijać, ale jeśli znamy kryminalne klimaty z historii, kiedy otarliśmy się o zło bądź w jakiś sposób historie z takiego pogranicza stały się naszym udziałem, jest nam łatwiej odszukać postać. Ja nawet pomyślałam sobie, że całkiem poprawnie wychodzi mi to granie, gdy ludzie zaczęli mówić do mnie Pola. Nigdy wcześniej to mi się nie zdarzało. Raczej było konkretnie – Olszówka. A teraz jest Pola. Dla mnie to sygnał, że widzowie zapamiętali postać, doszukują się tej postaci we mnie, choć pewnie się rozczarowują, bo przez te kolorowe szkiełka w światłach to zupełnie inaczej wygląda. To także paradoks tego zawodu.
- Wymarzona rola – czy już się Pani przytrafiła, czy jeszcze Pani na nią czeka?
- Właśnie chyba takiej nie mam. Jestem otwarta, lubię, a właściwie kocham to, co robię, i chciałabym pracować jak najdłużej. Jeśli się znajdzie dla mnie miejsce na scenie czy w filmie, bo jest nas aktorów naprawdę bardzo wielu, to będę szczęśliwa.

Agawa

POLECAMY


Zainteresował temat?

0

0


Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat