Kolebką "Odjazdowego Bibliotekarza" - nietypowej imprezy czytelniczej jest Łódź. Jej atrakcyjność spowodowała jednak, że bibliotekarze na rowerach w ciągu kilku lat opanowali ponad sto polskich miejscowości. W tym roku do tego grona dołączył reprezentant Piotrkowa Trybunalskiego - Biblioteka Pedagogiczna.
Podczas projektowania przebudowy bełchatowskiej oczyszczalni ścieków, rozwiązano jeden z najważniejszych problemów, a mianowicie co zrobić z pozostałymi po oczyszczaniu osadami.
Wczoraj do Osady Leśnej w Kole trafił bocian, któremu amputowano skrzydło.
Policjanci z piotrkowskiej komendy zostali powiadomieni o mężczyźnie, który kradnie kratki kanalizacyjne na osiedlu Sadowa.
Jest już tradycją, że pierwszy weekend maja w Bogusławicach upływa pod znakiem Ogólnopolskiego Memoriału Barbary i Andrzeja Osadzińskich w skokach przez przeszkody. W czasie trzech dni (1-3 maja) zaplanowano kilkanaście konkursów, które cieszą się dużym zainteresowaniem publiczności zgromadzonej na trybunach bogusławickiego hipodromu.
Jeszcze do niedawna osadzeni w Areszcie Śledczym w Piotrkowie mogli spodziewać się widzeń swoich bliskich w dniach od wtorku do piątku. Od poniedziałku jednak obowiązują nowe zasady dotyczące terminów widzeń oraz paczek dla osadzonych. Nie wszyscy jednak stosują się do jakichkolwiek wytycznych. Byli tacy, co w maszynce do golenia próbowali dostarczyć “kumplowi” amfetaminę, ktoś inny marihuanę ukrył w paletce pingpongowej.
Miał odlecieć do ciepłych krajów, plany pokrzyżowało mu jednak złamane skrzydło. Bocian, nazwany przez dzieci Wojtek, zimę spędzi w Osadzie Leśnej w Kole.
Dwudziestoletnia klacz Strzałka nie miała łatwego życia. Ciężka praca, brak swojego stada. Jeden telefon do piotrkowskiego schroniska odmienił jej los.Któregoś dnia w piotrkowskim schronisku dla zwierząt zadzwonił telefon. Maria Mrozińska, pracownik placówki, usłyszała w słuchawce historię pewnego konia. Dzwoniła kobieta z powiatu radomszczańskiego, mówiąc, że jej mąż chce sprzedać na rzeź klacz, która od lat jest w ich gospodarstwie, ale nie jest im już potrzebna. Pytała, czy Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami i schronisko mogłoby uratować zwierzę. - Ten telefon obudził w nas na nowo przykre odczucia co do losu zwierząt sprzedawanych na rzeź – mówi Grażyna Fałek z piotrkowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - One są transportowane w strasznych warunkach. Nasze towarzystwo sprawdziło naocznie, jak to wygląda, i przyznam, że już więcej tego robić nie będziemy, bo to przekroczyło naszą wytrzymałość psychiczną. Cieszę się przynajmniej z tego, że w tej kobiecie obudziły się jakieś uczucia i sentyment do zwierzęcia – relacjonuje Grażyna Fałek.