Trwa śledztwo wszczęte przez Prokuraturę Rejonową w sprawie ulatniającego się tlenku węgla z piecyków w blokach TBS przy ul. Mieszka I w Piotrkowie. Kilka tygodni temu czad wydostający się z piecyka w łazience omal nie zabił 23-letniej lokatorki.
Jednej z lokatorek kamienicy przy Sieradzkiej 8 w Piotrkowie omal nie zwalił się na głowę tynk, który oderwał się z sufitu. Mieszkańcy budynku mówią, że ostatnio kamienica odnawiana była w ramach czynu społecznego z okazji centralnych dożynek w latach 70. Co na to TBS, zarządca budynku? Na remonty dostajemy 3 mln, potrzebujemy 10.
Ulatniającym się czadem w mieszkaniach bloku przy ul. Mieszka I zajmie się prokuratura. Przypomnijmy, że w łazienkach lokatorów z piecyków kąpielowych wydostaje się tlenek węgla, a jedyna rada administracji to otwieranie okien.
Piotrkowski TBS apeluje do mieszkańców budynków, którymi zarządza, aby w mieszkaniach montowali czujniki, wykrywające tlenek węgla. Zdaniem prezes Elżbiety Sapińskiej, takie urządzenie może wielu osobom uratować życie.
Mieszkańcy bloku przy ul. Mieszka I boją się, że zabije ich tlenek węgla wydostający się z piecyków gazowych w ich łazienkach. Jedyną radą administracji na ten problem jest otwieranie okien za każdym razem, kiedy odkręcają wodę. W przeciwnym razie może dojść do tragedii. Czad zabija – ostrzega każdego roku straż pożarna.
Na starcie w dorosłe życie będą mieli łatwiej. Piotrkowskie Starostwo wygospodarowało w swoich zasobach mieszkanie dla usamodzielniających się wychowanków Domu Domu Dziecka w Sulejowie. Odpowiednie lokum znaleziono w budynku przy sulejowskim Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych.
- Budynek przy ulicy Wspólnej 10, w którym mieszkam, grozi zawaleniem. Przeznaczony jest do rozbiórki, a ja od 2007 roku nie mogę doczekać się na mieszkanie, w którym mogłabym żyć wraz ze swoim synem - mówi piotrkowianka, pani Marta.
Przyszła do redakcji cała jeszcze rozdygotana. - To banda złodziei. Chcieli mnie oszukać – wyrzekała na swoją spółdzielnię Anna Piskorz.
„Najemca ma obowiązek do płacenia czynszu, zachowania ciszy i porządku, dbania o wynajmowany lokal i przyległe otoczenie”. Oto fragment umowy zawartej w 1995 roku między panią Mieczysławą a panią Iwona i jej rodziną. Szybko okazało się, że żaden z warunków umowy nie został spełniony przez lokatorów. Mimo że umowa wynajmu wygasła rok później, pani Mieczysława nadal „gości” w swoim domu część rodziny pani Iwony.
Siedzimy na bombie zegarowej – mówi Beata Adryańczyk z bloku przy ul. Wysokiej w Piotrkowie, w mieszkaniu której ponad miesiąc temu wybuchł pożar. Zaczęło się od małego pokoju, mieszkanie jest zrujnowane, jeszcze dziś we wszystkich pomieszczeniach czuć spaleniznę. Pani Beata czeka na pomoc spółdzielni mieszkaniowej, bo – jak twierdzi – to właśnie Piotrkowska Spółdzielnia Mieszkaniowa zawiniła.