Wraz ze zbliżaniem się końca roku ruch w biurach spółdzielni mieszkaniowych i w kancelariach notarialnych stawał się coraz większy. Spółdzielcy chcieli zdążyć przed sylwestrem i „rzutem na taśmę" wykupić na własność mieszkania należące do tej pory do spółdzielni. Wykupić za symboliczną złotówkę - jak zachwalano zapisy w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych, kiedy wchodziły one w życie. - Codziennie podpisujemy średnio osiem aktów notarialnych o przekształceniu spółdzielczego prawa do lokalu w prawo odrębnej własności - mówi Włodzimierz Rochala, prezes Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Po mieszkanie zdecydowała się wyruszyć także Anna Piskorz z Piotrkowa, mieszkająca przy Al. Armii Krajowej, w bloku Piotrkowskiej Spółdzielni właśnie. I spotkała ją, nazwijmy to, przykrość. - Słuchałam uważnie, kiedy notariusz czytał akt. I wychwyciłam, że przeczytał „lokatorskie prawo do lokalu" - opowiada piotrkowianka. - Jak to - pomyślałam sobie - przecież ja mam mieszkanie własnościowe - Anna Piskorz denerwuje się na samą myśl o tym, co stało się u notariusza.
Piotrkowianka gwałtownie zaprotestowała, usłyszawszy słowa notariusza. I nie przebierała w słowach. Potwierdza to Leszek Teleman, który jednak, związany tajemnicą, o szczegółach tego incydentu mówić nie chce. - Ci ze Spółdzielni chcieli mnie oszukać, okraść - opowiada Piskorz, kiedy siedzimy już w jej mieszkanku, nie za dużym, ale ładnie urządzonym. - Pewnie myśleli, że stara, głucha i nie zrozumie, ale nie ze mną te numery - mówi twardo Piskorz. - Miałam mieszkanie lokatorskie, ale w 2004 roku wykupiłam je na własność. Zapłaciłam wtedy dokładnie dziesięć tysięcy siedemset siedemdziesiąt złotych, procentowo więcej niż liczono innym - kontynuuje opowieść. - I teraz chcieli mi te pieniądze ukraść - mówi z przekonaniem w głosie.
Kobieta rzuca oskarżenia, a na dowód ma... swoją intuicję i przekonanie. - Żeby pan słyszał, jak prezes na mnie wrzasnął, tam u notariusza - przypomina incydent z kancelarii notarialnej. - „A ma pani papiery? Co pani podpisała?" pokrzykiwał i wymachiwał rękami - denerwuje się piotrkowianka. - Z tego widać, że oni czegoś się boją - kończy.
Do biura Piotrkowskiej Spółdzielni Anna Piskorz zgłosiła się 30 listopada. Jak twierdzi, przyniosła wszystkie potrzebne dokumenty, łącznie z tym potwierdzającym nabycie własnościowego prawa do mieszkania. - Gdybym nie miała wszystkiego, to by nie przyjęli papierów ode mnie i nie przygotowali wniosku o odrębną własność- podkreśla. Nie wie, czy pracownicy Spółdzielni celowo dołączyli do wniosku tylko dokument o lokatorskim prawie do mieszkania, czy też pomylili się. - Ludzi było dużo, a dokumenty kserował tylko jeden pan. Mógł się pomylić - dzieli się swoimi przypuszczeniami. - Tylko że ja mogłabym stracić przez to dziesięć tysięcy - zaznacza poruszona. - Gdyby kazali jeszcze raz zapłacić mi za przekształcenie z lokatorskiego na własnościowe i wzięli sobie te pieniądza - mówi oskarżycielskim tonem.
Prezes PSM zwraca uwagę, że prawo do odrębnej własności można ustanowić także dla mieszkania lokatorskiego. - I nie wiąże się to z dodatkowymi opłatami - podkreśla Rochala. Potwierdza, że wnioski o ustanowienie odrębnej własności kompletują pracownicy. - Mogło się zdarzyć, że w tym natłoku spraw któryś się pomylił - przyznaje. - Jeżeli tak, to był to tylko błąd, a nie celowe działanie - ocenia prezes.
***
17 grudnia Sejm znowelizował ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych. Zgodnie z tą nowelizacją, nadal można będzie ustanawiać odrębną własność mieszkań spółdzielczych. Ustawa ma wejść w życie 30 grudnia, ale wcześniej trafić musi do Senatu i do prezydenta.
Mariusz Jakubek