TERAZ 5°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Rowerem po Europie, polonezem i żukiem po Afryce

A.Wolski
Artur Wolski wt., 20 marca 2018 06:59
Polacy coraz chętniej wybierają nietypowe wyjazdy turystyczne. Zamiast samolotu i dwutygodniowego wypoczynku w kurorcie decydują się na wyprawy często ekstremalne.
W poniedziałkowym Magazynie MAGIEL na antenie Radia Strefa FM rozmawialiśmy z ludźmi naszego regionu, którzy spełniali swoje marzenia i zwiedzali Europę, Azję czy Afrykę wykorzystując do tego celu rower czy produkt polskiej myśli motoryzacyjnej.
Zdjęcie

Piotr Hałaszkiewicz z Bełchatowa wspólnie ze swoją narzeczoną przejechał Polonezem 25000 kilometrów odwiedzając 13 krajów w ciągu 100 dni. Dojechał aż do Wybrzeża Kości Słoniowej. - Trzeba się nie bać realizować swoich marzeń, nie ma głupich pomysłów, wszystko jest do zrobienia. No chyba, że ktoś planuje podróż Polonezem na księżyc - powiedział w rozmowie z prowadzącymi Magazyn Magiel. Para miała kuchnię polową i prysznic turystyczny. Ze spaniem też nie było problemu. - Udało mi się kupić namiot dedykowany dla Poloneza i spaliśmy praktycznie całą wyprawę na dachu samochodu - wyjaśnił. Jak dodał nie mieli żadnych nieprzyjemnych zdarzeń.


Z kolei piotrkowianin Piotr Biegała zwiedzał Afrykę poczciwym polskim Żukiem o nazwie "Grzmiący Rydwan". - Tam się nie ma co popsuć, samochód nie jest nowoczesny, ale to jest jego zaleta przy tego wyprawach - powiedział w rozmowie z Radiem Strefa FM. Choć ostatnio często Polacy zapuszczają się na Czarny Ląd autami produkowanymi w kraju nad Wisłą to tubylcy jednak ich nie znają. - W Mauretanii co 20 km mieliśmy kontrolę drogową. Standardem było pytanie: Toyota, Mercedes czy Nissan? To trzy marki jakie znali. Nie byli w stanie zakwalifikować naszego Żuka. Więc wpisywali "Grzmiący Rydwan" - opowiada pan Piotr. Piotrkowianin był też Żukiem w Gruzji. Czy planuje kolejne wyprawy? - Chcielibyśmy pojechać w wiele różnych miejsc, ale musimy mierzyć siły na zamiary.


Natomiast burmistrz Sulejowa Wojciech Ostrowski w 2016 roku wybrał się w samotną podróż do Rzymu rowerem. Pokonał prawie 2000 km. - Dziennie jechałem od 120 do 150 km. Po Alpach mniej, po płaskim terenie więcej. Oczywiście jadąc z bagażem - mówił na radiowej antenie. I zachęca: - To jest wspaniała przygoda i każdemu polecam. Taka wyprawa ma swoje wielkie plusy.


fot. materiały prywatne Piotra Hałaszkiewicza

 

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 11

    reklama

    Dla Ciebie

    5°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio