Groby na piotrkowskim cmentarzu coraz częściej są okradane. Giną przede wszystkim znicze oraz wiązanki.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Szacuje się, że na piotrkowskim cmentarzu dochodzi do kilkudziesięciu a nawet kilkuset kradzieży w ciągu roku. Wiele osób nigdzie tego jednak nie zgłasza. Jedną z nich jest pani Genowefa. - Mój mąż zmarł dwa miesiące temu. Jeździmy na cmentarz i zapalamy świeczki. Nie dość, że ukradli nam z grobu już pół wiązanek, to jeszcze ciągle kradną znicze. Ludzie, którzy to robią nie mają sumienia - mówią piotrkowianie, których bliscy spoczywają na tutejszym cmentarzu.
Przedstawiciele piotrkowskiego cmentarza twierdzą, że trudno zapobiec takim incydentom. - Jedyne co możemy zrobić, to zamykamy wieczorem wszystkie furtki i bramy. Nie ma środka, który uchroniłby przed złodziejami - mówi Jolanta Wochim - kierownik cmentarza w Piotrkowie.
Komentarze 12