Fiaskiem zakończyła się rozprawa pojednawcza w Sądzie Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim pomiędzy 25 nauczycielkami ze Szkoły Podstawowej nr 12 w Bełchatowie i ich koleżanką z pracy, która oskarżyła kobiety o zniesławienie i pomówienie.
- Do pojednania dzisiaj nie doszło, dlatego będzie proces. Nic więcej nie mogę powiedzieć, bo sprawa wyłączona jest z jawności - mówi Tomasz Mastalerz, adwokat reprezentujący bełchatowskie nauczycielki.
Spór pomiędzy nauczycielkami zaczął się od konfliktu jednej z nich z dyrektorką placówki. Po przegranym konkursie na to stanowisko nauczycielka matematyki zarzuciła szefowej placówki mobbing i nieuczciwe wygranie konkursu. W obronie dyrektorki stanęły nauczycielki, zarzucając matematyczce w otwartym liście insynuacje i kłamstwo. Ta podała je wtedy do sądu.
Podczas rozprawy chęć pojednania wykazały oskarżone nauczycielki. Do ugody jednak nie udało się doprowadzić, bo nie chciała jej oskarżająca matematyczka. Co ciekawe, na korytarzu przed salą sądową nauczycielka deklarowała pójście drogą kompromisu.
Zdenerwowane nauczycielki z Bełchatowa unikały rozmów przed i po rozprawie. Nie miały wątpliwości, dlaczego nie doszło do ugody pomiędzy stronami.
- Ta pani nigdy nie chciała zgody, taka już jej natura - powiedziała jedna z nauczycielek.
Jeśli nauczycielki sprawę przegrają, to mogą stracić pracę, bo nauczyciel skazany prawomocnym wyrokiem traci prawo wykonywania zawodu. Za publiczne zniesławienie prawo przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat. Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na początek stycznia 2009 roku.
Komentarze 2