TERAZ2°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Moi rodzice się rozwiedli, jestem DDR

JaKac1
JaKac1 śr., 1 lutego 2012 09:38
Kiedy rodzice Tomka brali rozwód, on czuł, że dla nich nie istnieje. W życiu Pauliny rozwód jako formalność nie miał znaczenia, bo rodzice i tak nie mieszkali razem od roku.
Zdjęcie
Autor: fot. M. Waga

Czuła się jednak z tego powodu zagubiona. Dziś oboje mogą nazwać się DDR (Dorosłymi Dziećmi Rozwodników). Niczym się nie wyróżniają, dostrzegają jedynie skutki rozwodu rodziców w swoim dorosłym życiu.

Mama i tata się rozwodzą...

Rodzice 22-letniej Pauliny rozwiedli się 11 lat temu. Do rozwodu doszło, ponieważ ojciec zdradzał jej matkę i musiał się w końcu wyprowadzić z domu. - Rodzice mieszkali osobno przez rok i w tym czasie się rozwodzili. Nie powiedzieli o tym mnie i mojej siostrze - dowiedziałyśmy się dopiero po fakcie. Byłyśmy przyzwyczajone do tego, że rodzice nie mieszkają razem. Najpierw tata mieszkał w innym mieście i zabierał nas do siebie na weekendy. Jeździliśmy razem na ferie, wakacje - bardzo się starał, żeby pokazać nam, że mimo osobnego mieszkania dalej jesteśmy jego dziećmi i dalej bardzo nas kocha. Potem przeprowadził się do naszego miasta, żeby móc się częściej z nami spotykać, ale okazało się, że widywaliśmy się coraz rzadziej. Z drugiej strony byłyśmy też coraz starsze i spędzałyśmy czas ze znajomymi, a nie z rodzicami, więc nie mogę go tutaj osądzać, że się od nas oddalił. Wiem jednak, że przez ten rok rodzice chcieli nam pokazać, że rozwód jako formalność niczego nie zmieni, a czasu nie da się cofnąć i tata już z nami nie zamieszka – wspomina Paulina.

Tomek miał 9 lat, kiedy jego tata oświadczył, że odchodzi z domu i bierze rozwód z żoną. - Od tego czasu minęło już 18 lat, a ja pamiętam, jakby to wszystko było wczoraj. Ten dzień, kiedy tata przyszedł do mnie, wziął mnie na kolana i powiedział, że już nie będzie z nami mieszkał, był straszny. Przez okres, kiedy rodzice brali rozwód, mieszkali jeszcze razem. Najgorsze było ich zachowanie w stosunku do siebie. Albo były dni milczenia i obojętności w stosunku do siebie i do mnie, albo dni wielkich kłótni. Wtedy rodzice robili sobie awantury o byle co, a ja przy okazji obrywałem. Dlaczego rodzice się rozwiedli, dowiedziałem się dopiero po kilku latach, od mamy. Ojciec po prostu stwierdził, że nie kocha mamy i nie chce z nią już dłużej być. Nie wiem, może powód był inny, ale tak powiedziała mama i ja w to już nie wnikałem. Najgorszy był dzień, kiedy tata się wyprowadzał z domu. Pamiętam, jak krzyczałem i trzymałem go z całej siły, a mama mnie od niego odrywała. Ale cóż... Tata wyszedł z domu... – wspomina 27-letni Tomek.


***

O to, jak powiedzieć dzieciom o rozwodzie, co mogą one czuć w takiej sytuacji i jakie są skutki rozwodu w ich życiu, zapytaliśmy Michała Szulca, psychologa z Piotrkowa. - Rodzice, którzy się rozwodzą, powinni powiedzieć o tym dziecku, nie grając na jego emocjach, nie używając go jako instrumentu, jako karty przetargowej w małżeńskiej (czy już postmałżeńskiej) grze. A to niestety zdarza się nagminnie i rodzice, kiedy wkraczają w małżeństwie na ścieżkę wojenną, niestety zapominają, że dziecko nie jest przedmiotem ich własnej, partykularnej gry. Jeśli chodzi o to, jak przekazać tę wiadomość dziecku, by nie ucierpiało zbyt mocno, to uważam, że trzeba zrobić to jak najzwyczajniej w świecie. Dziecko nie potrzebuje szczególnych i karkołomnych figur retorycznych, które powiedziałyby mu o sytuacji. Po prostu mówimy jasno: “tata i mama nie mogą już ze sobą mieszkać, ale w dalszym ciągu jesteś naszym dzieckiem, nadal bardzo cię kochamy i mimo że nie będziemy mieszkać razem, wciąż będziemy twoimi rodzicami” – podpowiada Michał Szulc.

Wyjaśnia, że dziecko, którego rodzice się rozwodzą, w oczywisty sposób czuje się zaniepokojone. Pojawia się także lęk, często w ścisłym znaczeniu nerwicowym. Dzieje się tak, ponieważ dziecko w sytuacji rozwodu rodziców boi się tego, co jest wyobrażoną perspektywą – nie zawsze trafną. Dziecko boi się, że jeśli jedno z rodziców opuści dom – straci z nim kontakt. Myśli, że jeżeli rodzice przestali kochać siebie, to przestali także kochać je. Dzieciak może przeżywać także zwykły, rozsądny i racjonalny strach przed niewiadomym związanym z rozwodem rodziców.
- Rozwód jest zdarzeniem na tyle urazowym, że negatywne emocje są potrzebne, mają swój sens. Emocje te mogą być bardziej wzmożone, jeśli dziecko jest manipulowane przez jednego z rodziców. Pojawia się lęk etykietowany jako poczucie winy w związku z tym, że jeśli dziecko zaczyna ulegać manipulacjom, to zaczyna brać udział w grze i musi się opowiedzieć po czyjejś stronie, czyli przeciwko jednemu z rodziców – dodaje.

Jeśli chodzi o skutki, to należy zaznaczyć, iż rozwód przeprowadzony przez rodziców w “cywilizowany” sposób spowoduje, że w życiu dziecka nie zadzieje się zbyt wiele. Będzie ono miało normalny kontakt z rodzicem, który się wyprowadził, i wiele to u niego nie zmieni. Jeśli zaś pojawia się coś negatywnego, to w zależności od tego, jaki będzie miało przebieg, pojawią się różne konsekwencje w życiu dorosłym.

- Mogą pojawić się także problemy z złożeniem własnej rodziny. Jeśli doświadczenia związane z rozwodem rodziców będą na tyle przykre i dramatyczne, że stworzą kontekst powodujący przypisanie małżeństwu cech czegoś wadliwego, ciężkiego, trudnego, czegoś, co jest balastem, urazem, rodzi krzywdę – to osoba taka może mieć problem w stałym związku. Dzieje się nieraz wręcz przeciwnie. I chyba tak jest częściej, że osoba pozbawiona życia w pełnej rodzinie, gdzie doszło do rozwodu – będzie w sposób kompulsywny poszukiwała ciepła w przygodnych związkach. Ale może być tak, że zapragnie “naprawić” błąd rodziców i będzie się starać założyć normalną i szczęśliwą rodzinę – mówi psycholog.


“Podwójne święta”, “podwójne wakacje”, “podwójne życie”...

Często dzieci, których rodzice się rozwodzą, są zagubione, nie akceptują takiego stanu rzeczy, mają rozstrojone emocje, problemy z tego powodu. Jak mówi Paulina, największym problemem byli znajomi, koleżanki i koledzy. - Nie wiedziałam, co im powiedzieć, kiedy do mnie przychodzili i pytali, dlaczego nie ma nigdy mojego taty. Odpowiadałam zawsze, że długo pracuje i bardzo późno wraca do domu. Wstydziłam się powiedzieć im prawdę. Miałam wrażenie, że ten problem nie dotyczy nikogo innego poza mną – mówi dziewczyna. Dodaje, że poza tym bardzo źle wspomina “podwójne” święta i kilka innych męczących spraw. - Gonienie z jednego obiadu na drugi, bo jednak każdą “część” rodziny kocham tak samo i tak samo chcę z nimi spędzać święta. Były też problemy z babcią (mamą taty), która nie mogła się pogodzić z rozstaniem rodziców. Obwiniała i oskarżała o wszystko moją mamę, w ten sposób bardzo ją  krzywdząc. Przykra jest także dla mnie sprawa alimentów. Smutne, że trzeba się z nim o to szarpać, bo w końcu to nie wina dzieci, że rodzice się rozwodzą – wyjaśnia Paulina.nextpageTomek ze swoim ojcem od momentu, kiedy wyszedł z domu, nie widział się przez pół roku. Jak mówi, bardzo przez ten czas tęsknił za ojcem. - Byłem zagubiony. Z jednej strony tak bardzo chciałem, żeby był przy mnie, a z drugiej nie chciałem go znać za to, że nas zostawił. Kiedy jednak spotkałem się z nim po mniej więcej pół roku, ucieszyłem się. Znowu poczułem się jakby bezpieczniej. Wiedziałem, że obok, niedaleko jest ojciec i zawsze mogę się do niego zwrócić. A to pół roku było okropne. Nie wiedziałem, co się dzieje z tatą, gdzie jest, co robi. Czasami przypominałem sobie, jak razem graliśmy w piłkę albo oglądaliśmy filmy. Naprawdę brakowało mi tego. Po mniej więcej roku tata założył nową rodzinę – ożenił się ponownie. Wtedy zabierał mnie na wakacje, na święta. Nie mówię, że mnie to nie cieszyło, ale i bardzo męczyło. U taty w domu miałem swój pokój na wakacje i ferie, dwa razy wyjeżdżałem na wczasy, dwa razy jadłem kolację wigilijną... Nie wspominam tego dobrze, mimo że cieszyłem się z obecności taty – opowiada chłopak.

Boję się, że będzie “powtórka z rozrywki”

Paulina mówi, że mimo iż rozwód rodziców nie był dla niej bardzo traumatycznym przeżyciem, to ma on bardzo duży wpływ na jej dorosłe życie. Chodzi o związek partnerski. - Teraz, kiedy tworzę poważniejsze związki, zauważam, że boję się “powtórki z rozrywki”. Brak mi nieco zaufania do ludzi, a zwłaszcza do mężczyzn. To wszystko, co się stało, było z winy ojca i ja w każdym mężczyźnie, którego poznam, doszukuję się wad mojego taty. A on był i jest niestety takim lowelasem – podrywa wszystkie kobiety, twierdząc, że jest dla nich po prostu miły. Słabo mi, jak widzę facetów zachowujących się w ten sposób. I niestety – każdy przejaw sympatii mojego chłopaka w stosunku do innej kobiety traktuję jako podryw. Jestem bardzo podejrzliwa, brak mi wiary w siebie i w mojego chłopaka – opowiada Paulina. Mówi, że bardzo boi się tego, że sytuacja rodziców powtórzy się w jej życiu. Dodaje jednak, iż bardzo chciałaby wierzyć, że tak nie będzie. - Chcę wierzyć, że można stworzyć fajny związek, oparty na wzajemnym zaufaniu i wierności. Czy tak będzie – czas pokaże. A mimo tego wszystkiego myślę, że każde z rodziców zadbało, by było mi jak najlepiej, żeby przekazać mi jak najwięcej jak najlepszych wartości – wyjaśnia dziewczyna.
- Być może to mylne wrażenie, ale wydaje mi się, że moje niepowodzenia w związkach są spowodowane (przynajmniej w jakimś stopniu) tym, że ojciec nas zostawił i że większość życia spędziłem tylko z mamą. Jestem jej wdzięczny, bo robiła wszystko, by było mi dobrze w życiu, ale mam wrażenie, że nie miałem wzoru faceta, na którym mógłbym się oprzeć. To, jak wyglądają “zdrowe” związki partnerskie, mogłem obserwować tylko u dalszej rodziny albo u znajomych. Ale to przecież nie jest to samo. Boję się, że mimo prób i mimo moich starań, nie stworzę “normalnego” domu, bo popełnię jakiś błąd, jak tata. Mimo tych obaw, bardzo jednak się staram – mówi Tomek.

Pamiętam, jak tata...

Tomek nigdy nie wyrzucił z pamięci dobrych chwil spędzonych z ojcem. - Pamiętam, jak tata mi obiecał, że weźmie mnie na nowo wybudowany u nas plac zabaw. Czekałem na niego po szkole. Nie było go i nie było. Myślałem, że kiedy już wróci, będzie za późno, ale nie – tata nawet nie zjadł obiadu, tylko zaraz zabrał mnie na huśtawki. Jak ja się wtedy cieszyłem... Poza tym było takich chwil mnóstwo i chociaż po rozwodzie było ich o wiele mniej, będę je dobrze pamiętał - mówi.
Dziewczyna również chce pamiętać te dobre chwile. - Trudno jest mi to sobie teraz przypomnieć, byłam wtedy mała. Ale pamiętam wspólne święta, śniadania niedzielne, tatę leżącego na podłodze i słuchającego muzyki, wspólne wakacje, wyjazdy. I żałuję, że to się po jakimś czasie skończyło – choć rozumiem, że tak musiało być – wspomina Paulina.

***

Tomek i Paulina dziś są dorosłymi ludźmi. Choć minęło wiele lat, wciąż pamiętają rozstanie rodziców. Mimo że są DDR i swoje przeszli -  wiele w życiu już osiągnęli i starają się założyć własne rodziny. Życzymy im w tym wytrwałości.

Magdalena Waga

 

Podsumowanie

    Komentarze 0

    reklama

    Dla Ciebie

    2°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio