Jeszcze kilkanaście lat temu były nieodłącznym elementem miejskiego krajobrazu. Stały przy przystankach, na osiedlach, w centrach miast – małe, wolno stojące budki z gazetami, napojami, słodyczami czy biletami komunikacji miejskiej. Kioski Ruchu, dziś już niemal zapomniane, przez dekady towarzyszyły codziennym zakupom mieszkańców Piotrkowa Trybunalskiego.
Drewniane lub z kompozytu, charakterystyczne kioski były symbolem dawnego handlu detalicznego. Jeszcze 10-15 lat temu w samym Piotrkowie działało ich około piętnastu. Dziś zostało zaledwie kilka. Powód? Polskie Przedsiębiorstwo Ruch popadło w kłopoty finansowe i z końcem grudnia 2024 roku zakończyło działalność, likwidując wszystkie swoje kioski w kraju.
Niektóre z dawnych punktów przetrwały, przejęte przez prywatnych ajentów. Jeden z takich kiosków działa do dziś przy Pasażu Karola Rudowskiego. Od piętnastu lat prowadzi go pani Beata wraz z mężem.
Kiosk ma tylko bryłę ruchowską. Odkupiliśmy go od Ruchu i nadal prowadzimy taką samą działalność jak wcześniej - mówi sprzedawczyni. - Kiedy zaczynaliśmy, w Piotrkowie było około piętnastu kiosków. Stopniowo ich ubywało, a po likwidacji Ruchu zostały tylko nieliczne.
Jeszcze kilkanaście lat temu kiosk był miejscem, gdzie można było kupić niemal wszystko, czego zabrakło w domu: od kostki mydła po szczoteczkę do zębów. Przede wszystkim jednak prasę i bilety MZK.
Najważniejsze były bilety. Można je było kupić praktycznie przy każdym przystanku - wspomina pani Beata. - A prasy mieliśmy wtedy mnóstwo, nawet około dziewięciuset tytułów. Codziennie przychodziły gazety, tygodniki kobiece, magazyny, a nawet tytuły dla dorosłych, choć w niewielkiej liczbie.
Dziś sprzedaż prasy spadła dramatycznie. Gazety czytamy w internecie, bilety kupujemy przez aplikacje, a szybkie zakupy spożywcze robimy w całodobowych sklepach sieciowych. Kiosk, kiedyś punkt pierwszej potrzeby, staje się miejscem z innej epoki.
Mimo zmian, nie brakuje stałych klientów. Jak mówi pani Beata, kiosk to nie tylko mały sklep, ale też miejsce społeczne, gdzie można wymienić kilka słów, zapytać o zdrowie, dowiedzieć się, co słychać w okolicy.
Starsi ludzie, którzy mieszkają samotnie, często przychodzą tu nie tylko po gazetę, ale też po rozmowę. Zawsze coś opowiedzą, o czymś się dowiemy. To takie nasze małe centrum informacji - dodaje.
Choć kioski znikają z ulic Piotrkowa, w pamięci wielu mieszkańców pozostają symbolem dawnego rytmu miasta porannej - gazety, biletu do pracy i krótkiej rozmowy z kioskarzem, który znał każdego z sąsiadów.
Komentarze 19