TERAZ19°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

Dramat rodziny Patryka nadal trwa

MonPaw
MonPaw czw., 25 września 2008 10:30
Sprawa ośmioletniego Patryka z Piotrkowa, który był prawdopodobnie bity i gwałcony w jednym z łódzkich szpitali, wstrząsnęła mieszkańcami naszego miasta. Rodzina przeżyła szok. Młodzi rodzice nie bardzo wiedzieli, jak zachować się w takiej sytuacji. Wydaje się, że wykorzystuje to szpital, który chce uniknąć odpowiedzialności za niedopilnowanie dziecka. Winą chce obarczyć rodzinę.

Wykryto bloker reklam!

Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.

Niedawno rodzinę Patryka odwiedziła kurator sądowa. Przyszła zobaczyć, w jakich warunkach żyje i jak sobie radzi. - Byliśmy bardzo zaskoczeni tą sytuacją - mówi pani Sylwia, mama Patryka. - Nie wiedzieliśmy skąd ta nagła wizyta. Jak się okazało, szpital złożył pismo do prokuratury, w którym opisywał życie rodziny. - Z tego co się dowiedzieliśmy, było tam napisane, że jesteśmy rodziną patologiczną, że pijemy i że nie odwiedzaliśmy dziecka zbyt często - wymienia pani Sylwia. - I pani kurator przyszła sprawdzić, jak jest naprawdę. Muszę powiedzieć, że oceniła nas pozytywnie.

Rodzice Patryka nie mają wątpliwości, że to celowe zabiegi szpitala, aby uniknąć odpowiedzialności. - Jak można nam coś takiego zarzucić, nie będąc nawet u nas nigdy w domu? - nie kryje oburzenia pan Krzysztof, mąż pani Sylwii. - A że zbyt rzadko odwiedzaliśmy Patryka? Jeździliśmy tak często, jak pozwalały nam na to finanse. Nie mamy samochodu, a bilet autobusowy kosztuje. Jesteśmy na zasiłku i najzwyczajniej nie było nas stać, żeby odwiedzać Patryka codziennie. Najpierw jeździliśmy co tydzień, potem co dwa. - Zostawiliśmy dziecko pod opieką lekarzy i pielęgniarek, nie przypuszczaliśmy, że może go tam spotkać taka krzywda - dodaje matka chłopca.

W domu rodzinnym Patryka nie przelewa się. Rodzina korzysta z pomocy MOPR. Młodzi rodzice, bez wykształcenia, którzy nie znają się na przepisach prawnych. Są zagubieni i nie wiedzą, jak dalej postępować. Ale chcą jak najlepiej dla Patryka. Nie chcą też, aby ta sprawa została wyciszona, a winni tej sytuacji nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. - Media nagłośniły sprawę, zrobił się szum, ale co dalej - zastanawia się pan Krzysztof. - Z dnia na dzień obserwujemy, jak lekarze mówią co innego. Teraz zostaliśmy pozostawieni samym sobie. - Najbardziej zdenerwowało mnie to, że jak byłem odebrać wynik, lekarze mówili zupełnie coś innego - nie kryje wzburzenia pan Krzysztof. - W dniu, kiedy nas o sprawie poinformowali, usłyszeliśmy jasno, że Patryk został zgwałcony. Teraz już pojawiają się głosy, że prawdopodobnie, może, że do końca nie wiadomo.

A. W.

Więcej w nr 39

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 4

    reklama

    Dla Ciebie

    19°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio