Piłkarze ręczni Piotrkowianina kolejny sezon Orlen Superligi rozpoczną meczem na własnym parkiecie z MMTS Kwidzyn we wtorek 2 września. O oczekiwaniach, wzmocnieniach i problemach Marcin Cecotka rozmawiał na antenie Radia Strefa FM z Michałem Matyjasikiem, trenerem piłkarzy ręcznych Piotrkowianina.
Kiedy rozpoczęliście przygotowania do nowego sezonu?
No mamy już dwa tygodnie ciężkiej pracy za sobą, także idziemy w dobrym kierunku.
A ta praca na czym polega?
Przede wszystkim na budowaniu wytrzymałości, siły, tak żeby na cały sezon później nam starczyło. Ale rozegraliście już sparingi. Pierwsze sparingi, o nich piszemy.
I na razie te sparingi, no co tu dużo mówić, obydwa zakończyły się porażkami.
No tak, ale zespół z Ostrowa jednak jest to medalista ostatniego sezonu, więc myślę, że ten mecz bardzo dobrze wyglądał do pewnego momentu. Później troszeczkę brakło doświadczenia, bo weszło kilku młodych zawodników i w Kwidzynie zrobiliśmy dokładnie to samo. Do 50. minuty ten mecz graliśmy jak równy z równym i w końcówce młodzi zawodnicy jeszcze nie dali na tyle jakości, żeby wygrywać mecze z takimi zespołami.
Co będzie dalej? Dwa turnieje przed wami. Jakie?
Teraz jedziemy piątek, sobota do Mielec, a za tydzień 15-16 u nas w Piotrkowie.
A co to będzie za turniej 15 i 16 sierpnia w Hali Relax?
Przyjeżdża Kalisz, przyjeżdża Kwidzyn i przyjeżdża Stal Mielec. Gramy półfinały w piątek i finały w sobotę, w zależności od wyniku.
A pierwszy mecz już w Superlidze?
Pierwszy mecz z Kwidzynem. Prawdopodobnie będzie to wtorek, także szykujemy się na ten pierwszy mecz. Drugiego, bo dla nas będzie przesunięta kolejka, bo dziewczyny mają w tym samym momencie mecz.
A jak bardzo zmieniła się kadra Piotrkowianina w porównaniu do poprzedniego sezonu?
Odeszło trzech doświadczonych zawodników: Kowalski, Wawrzyniak, Matyjasik. W tym miejscu mamy młodych chłopców, którzy mają ponad 19 lat, więc potrzebują troszeczkę ogrania i takiej wiary w to, że Superliga jednak daje im dużo więcej, tylko potrzebują dużo więcej determinacji, bo wiadomo, że granie w juniorze czy granie w pierwszej lidze to nie jest to samo, co w Superlidze.
Z pewnością, ale dlaczego odeszło tych trzech doświadczonych zawodników? Bo z takim pewnym ubolewaniem pan to powiedział, chyba, że to źle to odebrałem.
Nie, nie, nie chciałbym w ten sposób tego mówić. Pokończyły się kontrakty, Marcin szuka swojego miejsca. No niestety tak bywa w sporcie, raz się jest na górze, raz na dole i trzeba to mieć gdzieś na uwadze.
A jakby pan odpowiedział na pytanie, czy zespół jest silniejszy niż w ubiegłym sezonie, kiedy w zasadzie do końca broniliście się przed spadkiem do pierwszej ligi, czy raczej jest silniejszy niż w ubiegłym sezonie?
Chciałbym, żeby był zdecydowanie silniejszy niż w poprzednim sezonie. Przypomnę, że sporo meczów przegraliśmy jedną bramką. Nie wygraliśmy żadnych karnych, co też spowodowało, że walczyliśmy do samego końca, bo tych punktów mieliśmy naprawdę sporo więcej, mimo tego, że wszyscy mówili, że mamy zdecydowanie słabszy skład. Więc mam nadzieję, że ten sezon pokaże w końcu na co stać tych chłopaków i że naprawdę zajmiemy dziesiąte miejsce, które w tym sezonie da nam utrzymanie. Bo przypominam, 11 gra w barażu, a 12-13 spada, bo będzie reorganizacja ligi i będzie tylko 12 zespołów.
No właśnie, w ubiegłym sezonie to prawda, że przegrywaliście mecze bardzo nieznacznie, jedną bramką, często po rzutach karnych. I to bezpieczne utrzymanie dała przedostatnia kolejka, z tego co pamiętam?
Tak. Przede wszystkim dał nam punkt w Kwidzynie, który dał nam później to utrzymanie, bo nie musieliśmy wygrać w Puławach, czy nawet ten mecz u siebie z Wrocławiem niewiele zmienił, bo byliśmy już pewnie utrzymani.
Ale Wrocław zachował się w porządku, z tego co pamiętam.
Tak, zagrali w Legionowie do samego końca, okazało się, że wygrali i w zasadzie ten mecz chyba zeszło powietrze z chłopaków i dlatego w Puławach próbowaliśmy to wygrać.
Ale to już było bez znaczenia, bo mieliście utrzymanie.
Tak, dokładnie, graliśmy tak na dobrą sprawę, żeby zagrać przede wszystkim dla kibiców. Puławy się wtedy żegnały, bo oficjalnie wprowadzali rozwiązanie klubu, ale no mecz był fajny, co prawda nie na naszą korzyść, ale tak było. Ale udało się utrzymać w przedostatniej kolejce.
Co z tymi rzutami karnymi? Dlaczego nie udało się w ubiegłym sezonie wygrać żadnego meczu po rzutach karnych?
Ale to w zasadzie pół sezonu mieliśmy takiego, że nie dość, że rzuty karne, do tego jeszcze słaba skuteczność była i to jest coś, co nas prześladowało od stycznia i nad tym będziemy musieli pracować. Myślę, że tutaj to przede wszystkim głowa, podejście i tak na dobrą sprawę każdy z zawodników musi sam sobie odpowiedzieć na to pytanie, co poprawić w rzutach, w podejściu, w jakości, żeby być zdecydowanie skuteczniejszym.
W piłce nożnej mówi się często, że karne to loteria, a w piłce ręcznej też?
W piłce ręcznej zdecydowanie też, tym bardziej, że możliwość oglądania czy podglądania zawodników, którzy rzucają dla bramkarzy jest teraz ogromna, więc każdy wie, jaki jest jego ulubiony rzut, w które miejsce rzuca, gdzie, jak się odchyla, więc naprawdę jest to bardzo duża loteria.
A jakie cele albo jaki cel postawiono przed Piotrkowianinem?
Cel jest podobny, utrzymanie się tylko. Każdy z zawodników chciałby zagrać o jak najlepsze miejsce, czyli nie tylko utrzymanie, ale żebyśmy w końcu spróbowali wejść do strefy play-off.
Z reguły prezesi piotrkowskich klubów narzekają na sytuację finansową. Wasz prezes też narzeka?
A to musicie się zapytać pana prezesa. Ja bym nie chciał wchodzić w sfery finansowe. Mamy zagwarantowane wszystko, nie narzekamy na, nie wiem, na terminowość.
Czyli wy jako pracownicy klubu nie narzekacie?
Nie narzekamy. Wiadomo, że każdy chciałby zarabiać więcej i na ten temat musicie porozmawiać z prezesami, ale jeśli chodzi o wypłacalność, o systematyczność, to naprawdę nie mamy na co narzekać.
Czy Piotrkowianin stawia na wychowanków?
No tak, no mamy w tym momencie trzech wychowanków w klubie, więc czekamy na...
Czy w klubie, w sensie w zespole seniorskim.
W zespole seniorskim już mamy trzech młodych chłopaków, czekamy na następnych, więc na pewno byśmy chcieli, żeby tych chłopaków było jak najwięcej, bo jeżeli mają zespół seniorski, który ich dobiera później do siebie, do składu, to wiadomo, że nie muszą odchodzić do SMS-ów, do innych klubów, nie muszą szukać sobie gdziekolwiek indziej grania, tylko mogą zostać i rozwijać się w Piotrkowie.
No właśnie, ale ja rozmawiałem tutaj z bardzo młodymi piłkarzami ręcznymi, młodymi ludźmi, którzy uprawiają ten sport, ale marzą o tym, żeby zostać piłkarzami ręcznymi także w wieku dorosłym i oni raczej mają plany takie, żeby wyjechać z Piotrkowa, na przykład do Kielc, rozpocząć naukę w SMS-ie. Czy to jest dobra droga?
Moim zdaniem nie.
Dlaczego?
W momencie kiedy taki zawodnik z Piotrkowa ma gdzie trenować, ma gdzie się rozwijać, ma gdzie kogo podglądać przede wszystkim na żywo, to nie powinien wyjeżdżać.
Ale w Kielcach też ma kogoś kogo podglądać.
No okej, ale jednak jest tutaj, będzie mógł istnieć wcześniej w seniorskim klubie. W poprzednim sezonie przychodził do nas Pawlikowski, który ma 17-16 lat i on przychodził do nas już na treningi, już obcował z tymi chłopakami z pierwszego zespołu, więc zdecydowanie wcześniej będzie mógł posmakować tej pracy w Superlidze, jak to wygląda. Więc jeśli chodzi o rozwój takiego młodego chłopaka, to wydaje mi się, że jeżeli mają gdzie trenować, mają kogo podglądać na żywo, to nie do końca powinni wyjeżdżać do SMS-ów.
Panie trenerze, a pan też obserwuje tych młodych ludzi, którzy grają w piłkę ręczną i widzi pan duże talenty?
Myślę, że tak. Naprawdę fajne szkolenie mamy w Piotrkowie i nie bałbym się powiedzieć, że w końcu za parę lat może zdobędziemy jakieś medale, bo jest potencjał, jest dużo pracy i jest przede wszystkim konsekwencja w tym działaniu. Więc ilość treningów, ilość pracy włożonych przez tych zawodników i trenerów spowoduje, że Piotrków coraz bardziej zaczyna się liczyć w Polsce, jeśli chodzi o zespoły młodzieżowe.
No właśnie, nie tak dawno, w czerwcu bodajże, w tym studiu gościli młodzi piłkarze ręczni ze szkoły podstawowej nr 16, którzy pod wodzą trenera Kamila Wasilewskiego wywalczyli takie nieoficjalne Mistrzostwo Polski w swojej kategorii wiekowej. Czy oni także trenują w Piotrkowianinie, w strukturach klubu?
Tak, tak. Są w MKS-ie. My śmiejemy się, że to są dzieci hali, bo oni tak na dobrą sprawę każdą wolną chwilę spędzają na hali. Nie dość, że ćwiczą, czyli rzucają, biegają, powodują jakieś, czy tam organizują sobie swoje rozgrywki, do tego podglądają i żyją z pierwszym zespołem. Także naprawdę jest to fajne i dla ich rozwoju naprawdę jest to zdecydowanie dobra rzecz.
A jak pan myśli, co ich skłoniło do tego, żeby postawić właśnie na piłkę ręczną, a nie najpopularniejszą dyscyplinę na świecie, piłkę nożną?
Ja mogę powiedzieć za siebie, piłka ręczna jest najbardziej wszechstronnym sportem zespołowym, jeśli na to patrzeć, a do tego jest naprawdę bardzo atrakcyjną grą, szybką, dynamiczną.
Ale bardzo kontaktową.
Jest bardzo kontaktowa, ale każdy z zawodników naprawdę się szanuje. Tutaj nie ma czegoś takiego, że po meczu są zawodnicy na siebie obrażeni, tylko jest walka siłowa, jest walka wręcz, ale po meczu siadamy, rozmawiamy, przyjaźnimy się, więc tutaj nie ma tematu.
Z tych młodych zawodników, Wojnowski to wiadomo, że to jest syn Szymona i poszedł w kierunku taty.
Oni spędzają naprawdę bardzo dużo czasu na hali, więc naprawdę mają kogo podglądać i gdzie się rozwijać.
A kto będzie kapitanem seniorskiej drużyny w nowym sezonie?
Jak w poprzednim sezonie Roman Pożarek. Będzie go zastępował, Damian Chmurski, więc tu niewiele się zmienia.
Nie zmienia się, ale nie słyszałem wypowiedzi przed tym sezonem Romana Pożarka, że kończy karierę, bo od czterech lat tak słyszę i na szczęście nie realizuje tych zapowiedzi.
Ja bym chciał, żeby większość zawodników miała taki charakter jak Roman i szli w tym samym kierunku, bo to jest naprawdę bardzo duży wojownik i takich nam potrzeba. Mimo tego, że Roman ma swoje lata, to jest naprawdę bardzo dużym wsparciem dla tych młodych ludzi i dla mnie tak samo, bo powoduje, że jednak ławka, słucha się też kapitana, słucha się tych starszych osób, a on trzyma ten zespół tak na dobrą sprawę w ryzach. Wspomniał Pan o wieku Romana, nie wypominamy, ale jest to wiek... To tylko liczba.
A ilu macie wychowanków w pierwszym zespole?
Trzech. Trzech wychowanków, to i tak niezły wynik. Trzech wychowanków i będzie dochodził jeszcze do tego Pawlikowski, który w tym sezonie już będzie zdecydowanie częściej przychodził na treningi.
A ile razy w tygodniu trenuje dorosła drużyna?
Siedem, osiem, w zależności, no liczymy do tego treningi na siłownię, czyli mamy wtorek, czwartek siłownia, środę są dwa i codziennie po południu jest trening. Okres przygotowawczy to jest najtrudniejsza część sezonu dla zawodników? Przede wszystkim najcięższa, bo te treningi są codziennie po dwa i do tego są wydłużone do dwóch godzin, także naprawdę bardzo ciężka praca.
I zawodnicy narzekają?
Trochę tak, ale wiedzą, że bez tego nie będzie później mocy ani siły na to, żeby grać cały sezon.
A jak mocna jest pana pozycja w klubie?
A to trzeba by zapytać pana prezesa, bo to ja nie mogę się wypowiadać na scenie.
Rozumiem, że pan się dobrze czuje w klubie?
Tak, tak. Śmieję się, że historia zatoczyła około, byłem zawodnikiem, jestem trenerem ileś lat upłynęło.
No właśnie, ile lat upłynęło?
Skończyłem grać jak miałem 35 lat, no to 14 lat.
Rozmawiał Marcin Cecotka
Komentarze 4