Ewa Tarnowska wystąpiła w piotrkowskim MOK-u z monodramem „Byleby z Tobą, Szymuś”. Spektakl oparty na powieści Wiesława Myśliwskiego poruszył publiczność i spotkał się z ciepłym przyjęciem gości.
Monodram Ewy Tarnowskiej, "Byleby z Tobą, Szymuś", był prezentowany na Festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie w 2025 roku. Spektakl ten, oparty na powieści Wiesława Myśliwskiego "Kamień na kamieniu", opowiada historię miłości wiejskiej sklepowej Kaśki do Szymusia. Ewa Tarnowska wcieliła się w rolę, która spotkała się z zachwytem publiczności i krytyków, którzy docenili jej kunszt aktorski, prawdę sceniczną oraz głębokie emocje.
W niedzielne popołudnie takie właśnie emocje mogli przeżyć widzowie zgromadzeni w piotrkowskim MOKu. Tam Ewa Tarnowska wystawiła swój monodram - tym razem dla piotrkowskiej publiczności. Gośćmi specjalnymi tego wieczoru byli: aktorka - Grażyna Barszczewska i profesor Uniwersytetu Łódzkiego - Tomasz Bocheński. Tak goście mówili o występie Tarnowskiej na deskach MOKu:
Mogę na to spojrzeć jak literaturoznawca. Wiem o tym na przykład, że w wielu książkach o Myśliwskim ten fragment "Kamienia na kamieniu" był marginalizowany, jako coś nieważnego. No bo to taki był punkt widzenia kogoś, kto nie chce się przyznać do tego, że jego życie też może być takie właśnie, tak? Czyli niskie i nawet rozpaczliwe. Ale usłyszeć to i zrobić z tego tekst dramatyczny, to jest coś zupełnie innego. I Ewa to usłyszała. Ona odnalazła się w tej postaci i sprawiła, że ludzie się i śmiali, i byli przejęci również. To połączenie śmiechu i dreszczu, a nawet czegoś więcej, jest istotą właściwie sztuki dramatycznej. Ale usłyszeć to i zrobić z tego tekst dramatyczny, to jest coś zupełnie innego - mówił Profesor Bocheński
Jak już się wejdzie na tę scenę, to ta godzina należy tylko do aktorki, jej wrażliwości, jej sposobu przekazania wspaniałej twórczości Wiesława Myśliwskiego. I to się udało, co dużo mówić. Nawet powiedziałam Ewie, że byłam wzruszona. Tak zupełnie nie od strony aktorki, ale widza, który wchodzi w tę historię i czerpie z tej energii, z tych umiejętności, z tego warsztatu, który zaprezentowała Ewa Tarnowska. Ale oprócz tego jest coś ponad, czyli ponad warsztatem coś, co się udaje przekazać. I to się w tym monodramie udało. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam go zobaczyć - komentowała Grażyna Barszczewska
Jak mówiła sama Ewa, praca nad monodramem nie była dla niej trudna. Podkreślała, że przygotowania do roli odbywały się w naturalnym rytmie i w odpowiednim dla niej momencie życia. Wiele zyskała dzięki poczuciu, że bohaterka towarzyszyła jej od dawna i dopiero teraz stała się w pełni gotowa, by przemówić ze sceny. Jak wspominała:
Kiedyś zapytano mnie o trudności, jakie towarzyszyły podczas pracy nad monodramem i szukałam w głowie i chyba nie znalazłam, bo na tym etapie miałam takie poczucie, że to wszystko płynie
Ta harmonia i spokój sprawiły, że rola Kaśki nabrała szczególnej autentyczności. Z kolei współreżyserka, Lucyna Jakubczyk zwróciła uwagę na proces na to, jak wielką rolę odegrała w całym procesie fascynacja Ewą twórczością Wiesława Myśliwskiego. Podkreślała, że pomysł na spektakl dojrzewał przez lata i wymagał cierpliwości oraz wielu prób scenariuszowych. Najtrudniejsze okazało się wyłowienie z powieści tych fragmentów, które mogły stworzyć spójną opowieść sceniczną.
Trzeba było przygotować scenariusz. Przygotowanie go nie było proste, ponieważ nie ma dużo tekstu w książce, kiedy Kaśka rzeczywiście jest narratorem i opowiada o swoim życiu, trzeba było kleić, ale udało nam się - wspominała Pani Lucyna.
Widownia niedzielnego wieczoru nie szczędziła braw, owacje odbywały się na stojąco. Występ w Piotrkowie pokazał, że monodram Tarnowskiej to nie tylko adaptacja fragmentu prozy Myśliwskiego, lecz przede wszystkim osobiste spotkanie aktorki z widzem. To właśnie w tej szczerości, prostocie i umiejętności wydobycia emocji tkwi siła spektaklu, który z pewnością zostaje w pamięci na długo.
Komentarze 1