Piotrkowscy szczypiorniści zaczęli ten mecz fatalnie, pierwszą bramkę dopiero w 11. minucie spotkania zdobył Marcin Tórz, wcześniej gospodarze byli bardzo nieskuteczni, w przeciwieństwie do gości, którzy rzucili cztery bramki. Cztery minuty przed zakończeniem pierwszej części meczu Tomasz Mróz zdobył bramkę kontaktową, a tuż przed gwizdkiem rzut karny wykorzystał Marcin Tórz, doprowadzając w ten sposób do remisu.
Drugą połowę gospodarze również zaczęli bardzo niemrawo, choć prawie przez minutę zespół z Gdańska grał w podwójnym osłabieniu, piotrkowianie nie zdołali tego jednak wykorzystać i w 35. minucie meczu przegrywali 13:16, kilka razy udało im się zniwelować przewagę rywala, ale nie zdołali już go przełamać i ostatecznie zeszli z boiska ze spuszczonymi głowami.
- Chcieliśmy wygrać ten mecz, ale od początku roku notujemy słabsze występy i nie wiemy dlaczego. Potrzebujemy jakiegoś bodźca, który sprawi, że będziemy powtarzać dobre akcje. Mecz w Płocku na pewno podniósł nasze morale i pokazał, że potrafimy rywalizować z zespołami zdecydowanie mocniejszymi od nas, dlatego z wielkimi nadziejami przystępowaliśmy do tego meczu, niestety się nie udało. Wiem, że środkowy rozgrywający na pewno rzuca się w oczy, bo odpowiada za całokształt gry, ale tak jak już mówiłem wcześniej to jest wierzchołek góry lodowej. Nie chcę się tłumaczyć, czy obwiniać kogoś, ale musimy funkcjonować jako zespół. Każdy musi wiedzieć co ma robić. Popełniliśmy ewidentne błędy, ale to wynika ze złego ustawiania się wszystkich na boisku, to szereg reakcji powiązanych ze sobą, bo na tym polega ten sport. Wstyd to powiedzieć, ale nie mamy dróg poruszania się, nie znamy ich, nie wiemy jak reagować i to się powtarza. Nie możemy powtarzać dobrych akcji, a powtarzamy bardzo złe i nie wyciągamy wniosków – powiedział Stanisław Makowiejew.
Trener Dmytro Zinchuk nie chciał komentować tych ostatnich słów swojego rozgrywającego, zaznaczył natomiast, że jeśli tak źle rozpoczyna się zarówno pierwszą, jak i drugą część spotkania, to wynik nie może być korzystny. Skomentował też postawę zawodników odpowiadających za rozegranie.
- Może po prostu za bardzo chcą i ulegają presji. Nie gramy też w optymalnym składzie, Bartek Nastaj i Piotrek Swat ciągle się kurują – podsumował trener piotrkowskiego zespołu.
Kolejny mecz już w środę, 7 marca również we własnej hali, tym razem do Piotrkowa przyjadą zawodnicy Stali Mielec. Początek spotkania o godzinie 18.30.
Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 21:25 (12:12) Wybrzeże Gdańsk
Piotrkowianin Piotrków Trybunalski: Schodowski, Procho - Mróz 6, Góralski 4, Iskra 3, Surosz 2, Urbański 2, Tórz 2, Pacześny 1, Makowiejew 1, Woynowski, Andreou, Pożarek, Achruk, Rutkowski.