Gigantyczna chlewnia ma powstać na terenie o pow. ok. 7 hektarów. Inwestorem – jak poinformował nas wójt gminy Moszczenica – jest firma spod Bydgoszczy.
Spotkanie w tej sprawie odbyło się w czwartek w sali OSP w Babach. Uczestniczyło w nim około 300 mieszkańców. - To bardzo poważna inwestycja, planowana jest na terenie wsi Baby – mówiła Małgorzata Śmiechowicz, radna gminy Moszczenica, jedna z organizatorek protestu. - Jej nazwa to "Instytut hodowlano-dydaktyczny”. Jeżeli ktoś nie wie, co to znaczy, to już tłumaczę. Jest to po prostu przemysłowa tuczarnia świń. Zgodnie z moimi informacjami znajdzie się tam ok. 10 tysięcy sztuk świń. Pan Andrzej (mieszkaniec, którego dom sąsiaduje z planowaną inwestycją – przyp. red.) jest stroną w tej sprawie, on to wszystko nagłośnił, on wszystkich ostrzegł.
Radna zaznaczyła, że czwartkowe spotkanie było jedynie początkiem akcji protestacyjnej. Zebrano już 293 podpisy pod protestem. 10 czerwca o godz. 17.00 w sali OSP w Moszczenicy odbędzie się kolejne spotkanie w tej sprawie. - Najbardziej boimy się smrodu – powiedział nam jeden z mieszkańców wsi. - Boimy się też wylewania gnojowicy na pobliskie pola. To ogromna inwestycja, na 10 tysięcy świń, w przyszłości ma ich być 40 tys. Z tego będą ogromne ilości gnojowicy, która będzie przecież musiała być gdzieś wylewana.
Mężczyzna powiedział nam, że sąsiedztwo planowanej inwestycji to przede wszystkim domy jednorodzinne. - W okolicy nie ma innych dużych chlewni – dodaje. - W promieniu ok. 1,5 kilometra są jedynie chlewnie po około 150 sztuk świń. Są to jednak gospodarstwa częściowo ekologiczne, bo gospodarze hodują świnie na własnym zbożu i ściółce. Będziemy walczyć do końca, do upadłego!
Stroną w sporze przeciwko chlewni będzie też prawdopodobnie Stowarzyszenia Nasza Ziemia Piotrkowska Moszczenica, którego prezes Krzysztof Bylinka apelował w czwartek do mieszkańców: „Wszystkie ręce na pokład!” - Nasze stowarzyszenie nie będzie stało z boku i się temu przyglądało – zaznaczył stanowczo. - Dołożymy wszelkich starań, żeby pomóc wójtowi w działaniach, do których się zobowiązał. Tylko wspólne działanie może przynieść jakiekolwiek efekty. Zagrożenie jest poważne, bo w grę wchodzi zanieczyszczenie gleby, wód. Taka inwestycja bardzo negatywnie oddziałuje na środowisko.
Mieszkańcy liczą na pomoc gminy. - Dzisiejszy protest to jeden z powodu, dla którego mogę wydać negatywną opinię o decyzji środowiskowej – powiedział wójt gminy Moszczenica Marceli Piekarek. - Takie spotkania są bardzo potrzebne, bo wyjaśniamy wszelkiego rodzaju wątpliwości. Byłem, jestem i zawsze będę z mieszkańcami! Tylko wspólne działanie przyniesie sukces i tego się trzymajmy! Inwestycję chce realizować firma spod Bydgoszczy. Sam jestem ciekaw, dlaczego właśnie u nas… Przecież z 11 gmin naszego powiatu gmina Moszczenica ma największe zaludnienie, a takie przedsięwzięcia są bardzo uciążliwe dla lokalnej społeczności.
Na pytanie, czy jest szansa, by skutecznie zablokować planowaną w Babach inwestycję, wójt odpowiada: - Oczywiście, że tak. Protest około 300 osób coś znaczy. Kolejne spotkanie już w niedzielę, więc jeśli pod protestem podpisze się 500 mieszkańców, to będzie podstawa do wydania negatywnej opinii o decyzji środowiskowej.
- Nie damy sobie podłożyć świni! Nikt z obcej wsi nie będzie nam urządzał życia! - mówią twardo mieszkańcy.
Po czwartkowym spotkaniu mieszkańcy wzięli udział w audycji na żywo w TVP3.